- Nikt nam nie chce uwierzyć, że w domu dziecka nie przyjęto od nas pomocy - mówią uczniowie jednej z klas IV Liceum Ogólnokształcącego, którzy z własnej inicjatywy „zrzucili" się na paczki dla maluchów (link do artykułu - obok). - Ja wierzę - mówi radny Tomasz Tomaszewski. - Bo mnie spotkało dokładnie to samo.Rajca w ubiegłym roku chciał do domu dziecka przekazać zabawki i książki. Jak mówi, kilka razy dzwonił, dwa razy był osobiście. Chciał rozmawiać z dyrektorką, ale zawsze była zajęta.- W końcu zostawiłem do siebie kontakt i poprosiłem o telefon. Nigdy nie oddzwoniono. Nie mówiłem o tym wcześniej, bo to była moja prywatna inicjatywa - mówi radny. - Coś nie tak działa w tej placówce. A może rzeczywiście nie potrzebują pomocy? W każdym razie licealiści zasługują na pochwałę. Wzorowo się zachowali, nauczyciele mogą być z nich dumni.- Nie pamiętam wizyty radnego w naszej placówce. Nikt mnie o niej nie informował - odpowiada z kolei Maria Janowska, dyrektorka domu dziecka. - Gdyby radny i młodzież naprawdę chcieli przekazać dary, to zrobiliby to. Codziennie ktoś nam je ofiaruje, bez żadnego problemu.Może w obu przypadkach błąd popełnili pracownicy i warto uczulić ich na takie sytuacje? - Mam stu pracowników. Dobrze wiem jak kierować swoją kadrą - odpowiada Maria Janowska.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?