O tym, że w ochronie zdrowia jest źle wiadomo nie od dziś. Każdy z nas, a przynajmniej któryś z naszych znajomych na pewno spotkał się z tym, że na wizytę u lekarza specjalisty trzeba poczekać nawet kilka lat… O tragicznej sytuacji na polskich SOR-ach też mówi się od dawna. Ostatnio głośno było o 39-latku, który w Sosnowcu oczekiwał 9 godzin na pomoc. I nie doczekał się. Inny pacjent z bólem w klatce piersiowej na izbie przyjęć spędził 10 godzin. Ostatnich swoich godzin. Takich przypadków jest mnóstwo, choć nie wszystkie są nagłaśniane. Często w takich sytuacjach oskarża się ratowników medycznych. A to nie zawsze jest ich wina.
-W ochronie zdrowia jest fatalnie i wszyscy o tym wiedzą. Ostatnio przetoczyła się fala hejtu wycelowana w medyków, która była podkręcana przez media. Najlepszym przykładem może być historia mężczyzny, który 9 godzin spędził na izbie przyjęć i zmarł. Społeczeństwo i media bardzo szybko wydały wyroki, znaleźli sobie winnych i wylali na nas „wiadro pomyj”. A z tego co mi wiadomo, prokuratura do tej pory nie postawiła nikomu oficjalnych zarzutów – opowiada jeden z administratorów strony na Facebooku „To nie z mojej karetki”. Nie podajemy jego nazwiska, bowiem chce zachować anonimowość. Na co dzień jest ratownikiem medycznym. - Tego samego dnia w Polsce były 1543 ZRM-y [Zespół Ratownictwa Medycznego – red]. Niech każdy z nich wyjedzie średnio w ciągu doby 10 razy to mamy ponad 15 tysięcy wyjazdów! Jeśli tylko 5 procent z nich naprawdę uratowało komuś życie… oznacza to, że jednego dnia ok. 760 ludzi zostało uratowanych. I o tym nie mówił nikt. Ważne jest tylko to, że jedna osoba zmarła z powodu wypadkowej stanu ochrony zdrowia, organizacji, niedofinansowania, braków personalnych, marazmu i niedasizmu.
Problemy w publicznej ochronie zdrowia w Polsce – mapa
Administratorzy wspomnianej wyżej strony na Facebooku „To nie z mojej karetki”, stworzyli specjalną mapę, która pokazuje skalę problemu, z jaką mamy do czynienia w służbie zdrowia.
Tutaj znajdziecie przykłady z warszawskich szpitali:
Choć był to fanpage, który z humorem opisywał życie i pracę medyków, teraz żarty się skończyły.
„Chcemy również przeprosić wszystkich, którzy śledzą nasz profil ze względu na jego humorystyczny charakter. Na razie musimy odsunąć memy i anegdotki na bok, bo już naprawdę nie ma z czego się śmiać” - napisali na swojej stronie administratorzy.
Pomysł z mapą pojawił się bardzo spontanicznie.
- Zaczęło się od tego, że jeden z nas przychodząc na dyżur w pogotowiu zdenerwował się, bo karetka była niesprawna. Wrzucił to na nasz fanpejdż jako #wieścizfrontu i tak się zaczęło. W komentarzach pojawiały się informacje o podobnych sytuacjach – wyjaśnia nam w rozmowie administrator strony „To nie z mojej karetki”.
Pojawił się drugi post, kolejny i kolejny, aż postanowili utworzyć mapę.
Informacje, które umieszczane są na mapie, przesyłane są na fanpage anonimowo.
- My jako fanpage robimy wszystko co umiemy, żeby zmienić wyobrażenie Polaków o pracownikach ochrony zdrowia. Stawaliśmy murem za wszystkimi, którym grożono śmiercią, linczem – dodaje.
Na ich stronie możemy także przeczytać, że celem nie jest robienie komukolwiek pod górkę.
"Nie mamy na celu obrażania nikogo czy robienia pod górę, a już na pewno nie pomawiania dysponentów. Rozmawianie o tym, że jest źle, leży w interesie zarówno dysponentów, jak i pracowników tego systemu. Będziemy ogromnie wdzięczni za wspólną walkę w celu poprawy tego stanu rzeczy. Jak widzicie problem z dostępem do kadr medycznych jest ogromny i dotyka większości kraju" – czytamy we wpisie na fanpejdżu „To nie z mojej karetki”.
Problem z finansowaniem
Jak dowiadujemy się z rozmowy, głównym problemem jest złe finansowanie. To ono spaja i łączy resztę problemów.
- Bazując na wiadomościach od naszych informatorów, problem numer dwa to mobbing. Łamanie praw pracowniczych, lokalne klitki, układy, układziki. Z kolei problem numer trzy to brak personelu - opowiada administrator fanpage. - Przecież człowiek, który skoczył studia wyższe, codziennie trzyma w łapkach czyjeś życie, nie da w nieskończoność sobą pomiatać, pracować za miskę ryżu w złych warunkach bez prawa do chorobowego, UŻ. Nie i już, przecież wystarczy ściągnąć ratownicze ubrania i pójść do pracy do magazynu na wózki widłowe albo wyjechać z kraju.
POLECAMY TEŻ:
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?