Po sobotnim śmiertelnym wypadku na ul. Marszałkowskiej stowarzyszenie Miasto Jest Nasze wyraźnie zaznacza, że "warszawskie ulice zamieniły się w tory wyścigowe".
- W letnie wieczory słychać ryk silników, pisk opon, hałas nie do zniesienia, który nie pozwala spać. Ale najgorsze jest śmiertelne zagrożenie, jakie stwarzają bandyci za kierownicami swoich sportowych aut. W sobotę jeden z nich zabił pieszego na Marszałkowskiej, przekraczając prędkość i jadąc bez uprawnień. Nie możemy dopuścić, by to się powtórzyło. Kolejny może zabić każdego z nas - Ciebie, Twoją mamę, Twoje dziecko - podkreślają aktywiści.
Mapa Dróg Śmierci
Stowarzyszenie postanowiło wyjść z inicjatywą i tworzy "Mapę Dróg Śmierci". Znajdą się na niej miejsca, w których regularnie odbywają się wyścigi samochodowe. Mieszkańcy mogą zgłaszać nazwy ulic, na których obserwują takie wyczyny.
- Ku naszemu przerażeniu mieszkańcy zgłosili kilkadziesiąt ulic, co najlepiej pokazuje, jak bezkarni czują się drogowi bandyci ścigający się w stolicy. Mapę przekażemy policji i będziemy domagać się zwiększenia patroli drogówki na stołecznych ulicach - informuje Marta Marczak, rzeczniczka MJN.
Problem nie tylko w Warszawie
Marta Marczak przypomina, że problem śmiertelnych wypadków dotyczy całego kraju. W Polsce ginie co roku kilka tysięcy osób, kolejne kilkadziesiąt tysięcy jest ciężko ranna, ale w stolicy obserwujemy coraz większą liczbę ofiar.
- W zeszłym roku, po raz pierwszy od kilku lat, w stolicy wzrosła liczba ofiar śmiertelnych. Dlaczego? Badania prędkości zrobione przez zarząd Dróg Miejskich mówią jasno - kierowcy przyspieszyli. A to właśnie prędkość jest przyczyną większości wypadków. Ale nie tylko mieszkańcy przyspieszyli. W Warszawie przez bierność służb narasta problem nielegalnych wyścigów - tłumaczy rzeczniczka stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
Co jest przyczyną wzrostu ofiar śmiertelnych?
Zdaniem Marty Marczak przyczyny coraz większej liczby ofiar śmiertelnych w Warszawie są dwie - szybka jazda oraz brak pomysłu i stanowczych działań ze strony miasta, które mogłyby uspokoić ruch.
- Ulica Puławska, która w listach od mieszkańców często jest podawana jako przykład miejskiej ulicy, na której ścigają się kierowcy miała się zmienić. ZDM obiecywał przeniesienie parkujących na jezdnię, by po cichu się z tych zmian wycofać - podkreśla.
I jak dodaje, mimo zmian personalnych, zlikwidowaniu Biura Mobilności i Transportu i powołania nowego biura - na razie wiele działań kończy się na odległych obietnicach (al. Jerozolimskie) albo zaniechaniu zmian (ul. Puławska).
- Na przejścia naziemne, które mogły uratować życie ofierze wypadku na Marszałkowskiej, przyjdzie nam czekać jeszcze pół roku, chociaż Rafał Trzaskowski obiecywał je dwa lata temu - puentuje rzeczniczka.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?