Przypomnijmy, że do pożaru doszło w nocy, 23 maja 2018. Wówczas w Wilanowie zapaliło się wysypisko śmieci przy ulicy Zawodzie. Na miejscu pracowało aż 40 jednostek straży pożarnej (o czym pisaliśmy :w tym artykule).
Jak informuje Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, skutki tego zdarzenia są dramatyczne także dla mieszkańców pobliskich dzielnic. "Nie tylko dramatycznie wzrosło stężenie pyłu PM10 w powietrzu, ale dostały się też do niego liczne toksyczne substancje: rakotwórczy benzen i jego pochodne: toluen, etylobenzen, styren, ksyleny, a także węglowodory wielopierścieniowe, jak benzoapiren" - czytamy w informacji opublikowanej na ich stronie. Członkowie organizacji podkreślają też, że w Warszawie jest wciąż za mało stacji pomiarowych, które na bieżąco analizują stan powietrza w stolicy. "Skutki pożaru dla jakości powietrza nad Wilanowem, Stegnami i Sadybą analizował dr Adam Turecki z Politechniki Białostockiej, publikując wyniki swoich badań w serwisie SmogLab. Dr Turecki bazował na danych pogodowych i pomiarowych. Warto zwrócić uwagę, że te ostatnie czerpał z prywatnych czujników Airly, bo w dzielnicach w pobliżu Siekierek nie ma ŻADNYCH urządzeń Inspektoratu Ochrony Środowiska… W całej Warszawie stacji pomiarowych jest bardzo niewiele – i jest to inwestycja, której od lat nie można się doprosić ani od miasta, ani województwa" - piszą dalej.
Przypomnijmy, że trwa dochodzenie w sprawie przyczyny pożaru. W związku z tym, że w Polsce w ostatnim czasie doszło do wielu pożarów na wysypiskach śmieci, głos w tej sprawie zabrało też ministerstwo.
Całą informację Stowarzyszenia MJN znajdziecie tutaj:
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?