Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Czy konkurencyjna szkoła może ukraść uczniów?

Barbara Sadłowska
– Nie można zostawić młodzieży, kiedy nie wiadomo, gdzie będzie szkoła – podkreśla Ryszard Matuszewski - FOT. WALDEMAR WYLEGALSKI
– Nie można zostawić młodzieży, kiedy nie wiadomo, gdzie będzie szkoła – podkreśla Ryszard Matuszewski - FOT. WALDEMAR WYLEGALSKI
I Prywatne Liceum Ogólnokształcące przy ul. Dąbrowskiego w Poznaniu przez 17 lat działalności zyskało dobrą renomę, zajmując czołowe miejsca w rankingach ogólniaków.

I Prywatne Liceum Ogólnokształcące przy ul. Dąbrowskiego w Poznaniu przez 17 lat działalności zyskało dobrą renomę, zajmując czołowe miejsca w rankingach ogólniaków. Jako pierwsze w Poznaniu zdobyło 300 punktów na 300 możliwych. Ukończenie tej szkoły gwarantowało wybór dowolnej uczelni, aczkolwiek nauka nigdy nie była tam tania.

Pierwsze problemy pojawiły się we wrześniu tego roku, kiedy to pojawiła się konkurencyjna placówka przy ulicy Taczanowskiego.

Od 2005 roku mieściła się tam jedynie międzynarodowa podstawówka i gimnazjum, prowadzona przez Fundację International School of Poznań. Absolwenci gimnazjum z reguły kontynuowali naukę w liceum przy ul. Dąbrowskiego, gdzie mogli zdawać międzynarodową maturę. Wszyscy byli zadowoleni.

Od września uczniowie nie muszą już zmieniać adresu szkoły. Nie muszą też poznawać nowego dyrektora. Został nim bowiem Ryszard Matuszewski. Ten sam, który przez ostatnie 17 lat kierował placówką przy ul. Dąbrowskiego.

– W styczniu dyrektor Matuszewski poinformował mnie, że z końcem roku szkolnego przechodzi na emeryturę – opowiada Stanisław Adamczyk, właściciel szkoły przy Dąbrowskiego. – Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że na zebraniach z rodzicami i uczniami pan Matuszewski, wraz z wytypowanymi przez siebie nauczycielami, mówi że zamyka szkołę, że już nie chcę dalej prowadzić tego biznesu. Kiedy do mnie dotarło, co on robi, powinienem mu wręczyć zwolnienie dyscyplinarne. Ale był maj, matury międzynarodowe i polskie... Nie mogłem tego zrobić – podkreśla Stanisław Adamczyk. Plotka o likwidacji I Prywatnego LO szybko obiegła miasto. Uczniowie byli przekonani, że będą musieli szukać miejsca w innych placówkach.

– W liceum są klasy 15-, 18- osobowe. Jeżeli dziesięciu zdecyduje się odejść, to reszta pójdzie za nimi – tłumaczy dyrektor Piotr Grodzki, następca Ryszarda Matuszewskiego.

Ostatecznie do liceum utworzonego przez Ryszarda Matuszewskiego przeszli uczniowie z sześciu najmłodszych klas. Za nimi również nauczyciele. Także ci, którzy za pieniądze Stanisława Adamczyka zostali przeszkoleni w systemie matur międzynarodowych. Ryszard Matuszewski z entuzjazmem mówi o szkole przy ulicy Taczanowskiego, w której wśród uczniów i ich rodziców można się doliczyć 20 rozmaitych narodowości. Dzięki niej łatwiej ściągnąć do Poznania zagraniczne firmy. Dzieci pracowników mogą tu kontynuować naukę w taki sam sposób jak w Tokio czy Madrycie.

– Czujemy się współtwórcami rozwoju miasta Poznania – mówi z dumą Ryszard Matuszewski.

Jednak ciepły klimat rozmowy zmienia się, gdy pojawia się temat utworzenia liceum i pada nazwisko właściciela szkoły przy ulicy Dąbrowskiego. – Powstała konieczność utworzenia tego liceum jako łodzi ratunkowej dla młodzieży kształcącej się w systemie międzynarodowym – twierdzi Ryszard Matuszewski.

Według niego współpraca z panem Adamczykiem seniorem układała się bardzo dobrze. Natomiast, jego zdaniem, syn Stanisław Adamczyk zbyt mało interesował się szkołą i przestał w nią inwestować.

– Do ubiegłego roku ani razu nie był na zebraniu rodziców – przekonuje Ryszard Matuszewski wspominając, że to on musiał się tłumaczyć z kiepskiego i starego wyposażenia klas oraz nawet ze stanu toalet.

– W sierpniu ubiegłego roku starł się z dyrektorem Wojskowych Zakładów Motoryzacyjnych, od których dzierżawiliśmy pomieszczenia. Wypowiedziano nam umowę – mówi Ryszard Matuszewski.

Przedmiotem sporu była podwyżka czynszu. Jak twierdzi dyrektor Matuszewski, bardzo niskiego. Szkoła mogła znaleźć się na bruku. Intensywne poszukiwania nowej siedziby nie powiodły się. Dyrektor Matuszewski wprawdzie załagodził sprawę z przedstawicielami WZM, ale rodzice wpadli w popłoch. W drugim semestrze nieustannie odbywały się zebrania.

– Już wtedy rodzice wiedzieli, że odchodzę i nie wierzyli moim zapewnieniom, że dzieci mogą zostać w dotychczasowej placówce. Pytali o gwarancje. Wiosną rozmawiałem z panem Adamczykiem, że nie będzie miał tylu uczniów, że część z nich odejdzie. Nie sądziłem jednak, że aż tylu – mówi Ryszard Matuszewski.

Podkreśla, że przez lata to on był „twarzą” szkoły i od niego rodzice oczekiwali zapewnień. Przyrzekał, że szkoła przy Dąbrowskiego będzie działała nadal. Ręczył honorem. Rodzice wybrali jednak inaczej i ich dzieci trafiły do konkurencyjnej placówki.

– Nie zdradziłem pana Adamczyka. Dla mnie najważniejsze było uratowanie szkoły międzynarodowej i stworzenie miejsca, żeby ta młodzież miała dokąd pójść – uważa Ryszard Matuszewski.

– Miałem do niego pełne zaufanie. Był sprawnym dyrektorem. Akceptowałem, że jest prezesem fundacji, która prowadziła na Taczanowskiego podstawówkę i gimnazjum – mówi Stanisław Adamczyk. –Rodzice pytali: czy jeżeli w klasie pozostanie pięciu uczniów, to czy ją utrzymam. Tak. Utrzymam, bez względu na koszty. Matuszewski doskonale wiedział, że nie mam zamiaru likwidować szkoły, ale dążył do tego, żeby postawić mnie pod murem i zmusić do likwidacji. Ukradł mi uczniów. Gdyby normalnie ogłosił nabór, nic bym nie powiedział. Wtedy byśmy się zmierzyli i to byłoby w porządku.

– Przeniosłem syna, bo cała szkoła się przeniosła – mówi ojciec jednego z uczniów, który chce zachować anonimowość. – Tego właściciela to mi trochę żal, ale na Taczanowskiego syn ma tych samych nauczycieli i kolegów. No, i lepsze warunki – dodaje.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto