Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Taksówkarze także bywają ofiarami oszustów i dowcipnisiów

Andrzej Janas
Taksówkarze także bywają ofiarami oszustów i dowcipnisiów. Rzadko jednak decyduja się, by te zdarzenia ujawniać
Taksówkarze także bywają ofiarami oszustów i dowcipnisiów. Rzadko jednak decyduja się, by te zdarzenia ujawniać Sławomir Seidler
Nie tylko zdarzają się nieuczciwi taksówkarze. Oni sami również padają ofiarami nieuczciwych klientów. Mówią o tym niechętnie, bo ich kodeks honorowy nie przewiduje sytuacji, w której stary taksówkarski wyga daje się naciągnąć.

– Do nas takie sprawy nie wpływają, skarżą się tylko klienci – mówi Krzysztof Zandecki, kierownik wydziału działalności gospodarczej. – Jednak podczas rozmów z taksówkarzami takie sprawy wypływają. Niektóre są nawet dość zabawne, jak przypadek jednej pani, która po dość suto zakrapianej imprezie zamówiła kurs na Starołękę. Po drodze zasnęła, a gdy byli już na miejscu, chciała zapłacić tylko połowę rachunku, bo stwierdziła, że jechali we dwoje, taksówkarz i ona, więc rachunek trzeba podzielić. Gdy taksówkarz nie chciał dzielić kosztów, to zaczęła krzyczeć, że gwałcą. Taksówkarz nie wytrzymał nerwowo, wsiadł do samochodu i odjechał.

O finansowych wpadkach swoich kierowców wiedzą doskonale prezesi taksówkowych korporacji.
– Czasami nasi kierowcy padają ofiarą głupich żartów – opowiada Michał Wieczorek, szef Zrzeszenia Transportu Prywatnego. – Nie są to sytuację częste, ale jednak się zdarzają. Pamiętam sytuację, gdy zamówiono dwie taksówki z mojej korporacji pod jeden z lokali w Przeźmierowie. Gdy podjechały, na miejscu było już 10 innych taksówek innych korporacji. Z restauracji nikt nie wyszedł, to był taki głupi żart. Taksówkarze niechętnie o tym mówią, dla nich to trochę wstyd, że dali się naciągnąć na stary numer na tak zwaną bramę, polegający na tym, że pasażer mówi, że idzie po pieniądze do domu, zostawia w samochodzie torbę lub siatkę i znika w jakiejś przechodniej bramie. W torbie są zwykle jakieś śmieci. W takiej sytuacji muszą zacisnąć zęby i przeboleć stratę. No cóż, takie ryzyko zawodowe.
Najbardziej ryzykowne, jak się okazuje, są kursy, podczas których zamawiane jest jedzenie lub alkohol.

– Było kilka takich przypadków, kiedy to klienci zamawiali kilkanaście hamburgerów czy kilka kurczaków z rożna, a adres zamawiającego był fikcyjny – wspomina Piotr Florczak, szef korporacji MPT. Kierowcy jeździli po postojach i wciskali te hamburgery swoim kolegom. Z alkoholem jest pół biedy, gdy ktoś zamówi pół litra i nie odbierze, to trunek się nie zmarnuje, ale co zrobić z 10 hamburgerami?

Najbezpieczniej podróżuje się z klientami, którzy mają swoją kartę klienta lub swój kod. Jednak odpowiedzieć trzeba na każde wezwanie.
– Stracić można szczególnie podczas nocnych kursów – mówi Florczak. – Do samochodu wsiada kilka „karków” i nie chce zapłacić. Co może zrobić taksówkarz? Kalkuluje, że lepiej stracić 30 złotych za kurs niż 300 złotych za szybę czy reflektor.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Parada Motocyklistów w Łodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto