Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prędkość w ramionach

Jolanta SIELSKA
Wcześniej ofiara tragicznego niedopatrzenia, później bohater głośnego procesu przeciwko zakładowi energetycznemu. Teraz Jarosław Rola znów pojawia się na pierwszych stronach gazet - tym razem jako mistrz Polski w ...

Wcześniej ofiara tragicznego niedopatrzenia, później bohater głośnego procesu przeciwko zakładowi energetycznemu.
Teraz Jarosław Rola znów pojawia się na pierwszych stronach gazet - tym razem jako mistrz Polski
w narciarstwie alpejskim niepełnosprawnych i konstruktor polskiego Hand bike’u .

Było tak, jak pisały gazety: Rok 1997 - miałem wtedy 16 lat. Wracaliśmy z ogniska klasowego. Był wieczór. Kable wysokiego napięcia zwisały między słupami 20 centymetrów nad ziemią - w głębokiej trawie. Nie mogliśmy ich zauważyć - opowiada już jakby bez emocji. - Moment. Zrobię kawę - urywa. Bierze na wózek elektryczny czajnik i w ciągu kilku sekund jedzie z nim do łazienki. Po chwili wstawia wodę. - To ja umyję kubki - mówi rudowłosa piękność, Małgorzata. Nieprędko kończymy opowiadanie o wypadku, bo Jarka wzywają niepełnosprawni, którzy chcą jeszcze raz przejechać się na Hand bike’u - specjalnym rowerze skonstruowanym i wykonanym przez Jarka dla osób, które na co dzień poruszają się na wózku. Na wózku to niemożliwe, żeby jechali tak szybko, jak pełnosprawni rowerzyści. Na Hand bike’u szanse się wyrównują.

Całkiem zwyczajnie

- Spotkaliśmy się w akademiku. Jarek był pierwszą osobą niepełnosprawną, jaką poznałam. Świetnie sobie radził - wspomina Małgorzata - Był na pierwszym roku - dodaje. Wraca Jarek. Małgosia oddala się do swoich spraw, jakby wyczuwała, że to on jest tu najważniejszy - Wszystko odbyło się zwyczajnie - tak, jak powinno. Inicjatywa wyszła z mojej strony - relacjonuje konkretnie, bez wdawania się w opisy. - Gocha jest świetna. Nigdy mi nie nadskakiwała. Po prostu była zawsze, gdy jej potrzebowałem. Nie ukrywa, że jest jej bardzo wdzięczny za cierpliwość..., a przede wszystkim za to, że rozumie jego wielką pasję - narty.

- Przez pół roku nie ma mnie w domu. Ciągle jakieś zgrupowania, obozy. Całą zimę siedzi sama. To nie jest łatwe - wiem, że robi to dla mnie - opowiada. On z kolei stara się zarazić Gosię sportem. Tej zimy nauczył ją jeździć na nartach. Oboje uprawiają też rowerowe wycieczki - on codziennie - ona, gdy tylko sprzyja pogoda.

Zobaczyć góry

Narciarstwo interesowało Jarka od zawsze. To było dla niego najważniejsze. Więcej niż hobby - wielka pasja. - Całe pieniądze szły na rower. A w zimie na narty - wspomina.

Po wypadku nawet nie myślał o nartach. Pierwsze pół roku przeleżał w szpitalach, poddając się terapiom ratującym życie. Rehabilitacja trwała 2 lata. - O tym, żeby wytoczyć proces energetyce, pomyślałem od razu. Właściwie to była pierwsza myśl. Miałem przecież swoje plany. Moje życie zostało całkowicie zmienione. Dlaczego mam tak to zostawić? - mówi krótko o motywacji ubiegania się o odszkodowanie.

W szpitalu rozmyślał oczywiście o nartach. Był jednak przekonany, że po utracie nóg to już przeszłość. - Przecież - na zdrowy rozum - tak nie da się jeździć. Nie miałem kontaktu z niepełnosprawnymi, nie przypuszczałem nawet, że niewiele jest rzeczy niemożliwych - mówi.
O narciarstwie osób niepełnosprawnych dowiedział się z telewizji. Sekcja narciarska prowadzona jest jedynie w Poznaniu. Zadzwonił do Romana Schmidta, prezesa Sportowego Stowarzyszenia Inwalidów ,,Start” w Poznaniu. - Odżyłem po tym programie. Od razu umówiłem się z Romkiem na spotkanie. To było 3 lata po wypadku - opowiada. Od razu wyjechali w Alpy. - To było niesamowite. Wysokogórski krajobraz. Przecież byłem pewny, że już nigdy tego nie zobaczę. Wrażenie było niesamowite - mówi. Nie ukrywa, że nauka jazdy na mono-ski, to niełatwa sprawa. Założył sobie jednak, że nie może się nie udać. I miał rację. W tym roku zdobył tytuł mistrza Polski w narciarstwie alpejskim niepełnosprawnych. - Po przekroczeniu granicy z nartami otworzyły mi się oczy, że można wszystko.
Postawił na narty tak bardzo, że przedłużył o rok studiowanie. Wkrótce skończy wrocławską politechnikę, ale mówi szczerze, że na pierwszym miejscu stawia narty.
Ma ambicje olimpijskie. Zimowa paraolimpiada w Turynie odbędzie się za dwa lata. - Chcę wypaść jak najlepiej - zapowiada.

Kwestia wagi

Co ma robić narciarz, gdy nie ma śniegu, czyli przez
przynajmniej pół roku? Dla Jarka podtrzymywanie formy na siłowni to było za mało. - Od marca do października jest jałowy sezon. Pomyślałem o rowerze dla niepełnosprawnych Sprowadzenie Hand bike’a z Zachodu to wydatek rzędu 12 tysięcy zł. Zobaczyłem zdjęcia i stwierdziłem, że sam go zrobię. To trwało całe lato - do listopada. Kosztował mnie 6 tysięcy - mówi. Chociaż jest z niego zadowolony, nie ukrywa, że rower, którym jeździ jest wersją turystyczno-sportową Taki, na którym można ścigać się z najlepszymi, właśnie powstaje. - To kwestia wagi. Normalny, dobrej klasy rower z dwoma kołami waży 10 kilogramów. Ten - z trzema - 15, a model sportowy - jest w samochodzie - właśnie go kończę - będzie ważył 10 - wyjaśnia. Kolarskie koszulki, okulary i rękawiczki kupuje w sklepach sportowych. Na razie nie jeździ w kasku.

- Można wybrać - jazda w kasku lub z ogoloną głową. Zyskuje się mniej więcej tyle samo. Obliczono, że na trasie 10 kilometrów w kasku można zyskać 0,3 sekundy - wyjaśnia.

Do rowerowych treningów podchodzi równie poważnie, jak do narciarstwa. Codziennie przemierza trasę 20 kilometrów raz w tygodniu pokonuje 40. Często trenuje z Gosią.
Swój rower, no i formę, sprawdził przed miesiącem podczas wrocławskiego maratonu. - Najlepsi trenują od
5 lat. Jeszcze dużo pracy przede mną - mówi.
Gdy znów ktoś woła go, aby zademonstrował coś przy swoim rowerze, przychodzi Gosia. Na pytanie, czy nie przeszkadza mu zainteresowanie, jakie wzbudza Jarek, odpowiada bez cienia żalu:
- Mnie nikt nie zauważa. Czasem myślę, że naprawdę mnie nie widzą.

Wraca Jarek. O przyszłości mówi z zadumą. - Jesteśmy normalna parą. Czasem się poprztykamy - zwyczajnie. Ale mamy swój styl. Dziecko? Tak - myślę o tym, ale wtedy, gdy skończę ze sportem. Chciałbym się wtedy bardziej zaangażować w jego wychowanie, a teraz nie ma mnie w domu przez pół roku - mówi.

od 7 lat
Wideo

Burze nad całą Polską

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto