- Obywatel Jędrzejczak idzie do wyborów. Ma zagłosować na radnego. Jakiego wybierze? Czym się będzie kierował? - O ludzie, jakie pytanie. Zastrzelił mnie pan. Nie wiem. - Pan nie wie? Ma pan z radnymi stały kontakt, ocenia ich pan surowo niemal za każdym razem. Dlaczego? - To nie tak. Każdy radny jest dobry i chce dla miasta jak najlepiej. Przecież przed wyborami zapewniają o tym i często mają niezłe pomysły. Ale gdy nagle zdobywają mandat, coś się zmienia. Zaczyna się partyjniactwo. Naprawdę nie wiem, z czego się to bierze. Po prostu nagle nie liczy się dobro miasto, ale jakieś gierki. - Przykład? - No to może ostatni? Radni, nawet z Prawa i Sprawiedliwości, na posiedzeniu komisji rewizyjnej w 2013 r. zapisali w dokumentach, że filharmonia potrzebuje minimum 6 mln zł dotacji rocznie. Tymczasem na sesji obcięli pieniądze dla niej. Jak potem tłumaczyli, zrobili to, bo byłem za mało elastyczny i chcieli bym poszukał środków gdzie indziej. Co to jest? To jest robienie na złość, psucie budżetu, szkodzenie miastu. A wynika to wszystko z braku poczucia odpowiedzialności. Oni po prostu wiedzą, że ja faktycznie będę musiał poszukać tych pieniędzy. - Czemu to szkodzi miastu? - Miasto, prezydent, radni, mieszkańcy, to powinien być jeden, zgrany zespół. Wtedy miasto dobrze, sprawnie działa. Wtedy może być konkurencyjne, lepiej walczyć o pieniądze, ma lepszą pozycję negocjacyjną choćby w kontaktach z Urzędem Marszałkowskim czy z Zieloną Górą. Tymczasem ja 80 proc. czasu tracę na wojenki z radnymi, zamiast na wojnach o Gorzów. Ludzie spoza Gorzowa, z którymi o tym rozmawiam, którzy słyszą, jak się o nas mówi i pisze, nie rozumieją, czemu sami radni robią miastu czarny PR. Czemu ich jedynym pomysłem na działanie, jest krytykowanie i oczernianie. Ludzie, wiem, że nie jestem doskonały, ale przecież działam, walczę o miasto, finanse miasta są w porządku, mamy inwestycje, sukcesy. A radni zamiast pomagać, rzucają kłady pod nogi. - Radni tłumaczą, że blokując, zmieniając, walcząc o pieniądze na swoje cele, też dbają o miasto. - Radni wychodzą z założenia, że jak podczepią się pod remont chodnika na swoim osiedlu, to znowu go wybiorą do rady z tego okręgu. To głupie myślenie. Radny musi patrzeć dalej, głębiej, szerzej. O, takiego radnego bym wybrał! I takich będę miał na swojej liście Nadzieja dla Gorzowa. - Czyli będzie lista Nadziei? - Jeśli będę kandydował na kolejną kadencję, muszę wystawić swoją listę. Ale o niczym jeszcze nie przesądzam.
Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?