MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Profesor Suzin skazany po śmierci 17 dzieci

Wiesław Pierzchała
Jacek Suzin z kamienną twarzą słuchał wyroku. W tle matki zakażonych noworodków
Jacek Suzin z kamienną twarzą słuchał wyroku. W tle matki zakażonych noworodków
Na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, Sąd Okręgowy w Łodzi skazał wczoraj znanego ginekologa i wykładowcę akademickiego, 61-letniego profesora Jacka Suzina.

Na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, Sąd Okręgowy w Łodzi skazał wczoraj znanego ginekologa i wykładowcę akademickiego, 61-letniego profesora Jacka Suzina.

Został ukarany za to, że jako dyrektor łódzkiego szpitala im. Madurowicza w 2002 roku nie dopełnił swoich obowiązków i nieumyślnie spowodował zagrożenie epidemiologiczne. W jego wyniku na sepsę zmarło 17 noworodków, a 73 zaraziły się bakteriami. Wyrok jest nieprawomocny.

Matki dzieci zarażonych w "Madurowiczu" nie kryły rozczarowania zbyt łagodnym - ich zdaniem - wyrokiem.

- Kara powinna być znacznie surowsza - podkreślały. - Dyrektorowi Suzinowi sąd powinien też zakazać pełnienia kierowniczych funkcji, jak słusznie domagał się prokurator. Za to zgadzamy się z sądem, że oprócz profesora Suzina za to, co stało się w "Madurowiczu", odpowiadają także inne osoby. Przede wszystkim ordynator oddziału, na którym doszło do epidemii.

Uzasadniając wyrok, sędzia Izabela Dercz zaznaczyła, że w szpitalu w sposób niekontrolowany mnożyły się bakterie, przez co doszło do epidemii.

- Nie jest uzasadniony argument oskarżonego, że jako lekarz innej specjalności nie wiedział, kiedy zareagować na to, co dzieje się na oddziale patologii noworodka - podkreśliła sędzia Dercz. - Jako dyrektor odpowiadał za cały szpital, w tym za wspomniany oddział.

Po wyroku prof. Suzin stwierdził, że jest niewinny, a karę uważa za zbyt surową. Czy złoży apelację?

- Wyrok po części jest salomonowy, poruszono w nim dużo wątków, dlatego po zapoznaniu się z uzasadnieniem podejmiemy decyzję co do apelacji - tłumaczył Wojciech Woźniacki, obrońca byłego dyrektora "Madurowicza". - Mój klient jest niewinny. Może to nie była modelowa praca na stanowisku dyrektora, ale ogólnie była bardzo dobra. Pracownicy szpitala odcięli pana Suzina od informacji o grożącym niebezpieczeństwie. Stąd epidemia. Nie ma bowiem szpitala, w którym nie występują bakterie. Nie mieszkamy przecież na Księżycu...

Oskarżyciele też nie wiedzą, czy odwołają się od wyroku.

- Odbiega on od naszych zarzutów - twierdzi Małgorzata Bieniaszczyk z Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie - ponieważ sąd stwierdził m.in., że oskarżony działał nieumyślnie. Nie mogę się z tym zgodzić. Decyzję o apelacji podejmiemy po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku.

O skandalu i tragedii w szpitalu im. Madurowicza napisaliśmy jako pierwsi. O sprawie stało się głośno w całej Polsce. Matki dzieci, które padły ofiarą epidemii, do dziś nie mogą zapomnieć o tym, co je spotkało.

Agnieszka Łyszczarek mieszka w Przedborzu. Do szpitala im. Madurowicza trafiła z synkiem Michałem. Chłopiec zmarł na sepsę 15 września 2002 roku. Do dziś pani Agnieszka nie może się otrząsnąć z tej tragedii.

- Cały czas myślę o Michałku - opowiada. - Wyobrażam sobie, co by robił, gdyby był z nami. Jakby chodził do przedszkola, wybierał się do podstawówki, szykował się do Pierwszej Komunii Świętej. Strasznie mi go brakuje.

Za śmierć synka Agnieszka Łyszczarek domaga się od szpitala im. Madurowicza odszkodowania w wysokości 50 tys. zł. Wyrok jeszcze nie zapadł.

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto