Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Projekt Party, nocny klub dla licealistów. "Co dzieje się w domu, zostaje w domu"

red.
Projekt Party, nocny klub dla licealistów, zdj. ilustracyjne
Projekt Party, nocny klub dla licealistów, zdj. ilustracyjne pixabay.com
Na warszawskim Bemowie działa nieoficjalny klub Projekt Party, w którym organizowane są połowinki dla licealistów. Właściciele zachęcają do wnoszenia własnego alkoholu, nikt nie kontroluje wieku uczestników, a policja nie interweniuje w klubie, tylko poza nim - informuje Gazeta Wyborcza.

Projekt Party kieruje się prostą zasadą: "Co dzieje się u nas w domu, to zostaje u nas w domu". Uczestnicy organizowanych przez klub imprez bawią się "w wielkim domu z mnóstwem pokoi, kanap, siedzeń, foteli samochodowych", gdzie mogą "zarówno potańczyć przy najlepszych hitach jak i posiedzieć w spokoju ze swoimi znajomym". Najwyraźniej mogą też spożywać alkohol, nawet jeśli są nieletni, bo nikt nie kontroluje wieku imprezowiczów, a klub kieruje się polityką "WWN", czyli "wnoś własne napoje". To patent, który jest kopią amerykańskich barów BYOB ("Bring Your Own Bottle", "przynieś własną butelkę"), które nie mają licencji na sprzedaż alkoholu.

Czytaj też: Rezydencja Bractwa. Tajemniczy klub, instytucja, a może sekta?

Organizatorzy otwarcie piszą, że na imprezy zaproszeni są uczniowie liceów i nie ukrywają, że mają świadomość, że podczas imprez spożywane są duże ilości alkoholu: "Wnosicie własne napoje więc cena za wejściówkę jest bardzo niska, różnica zwraca się już przy pierwszym napoju % zakupionym w sklepie zamiast na barze". W opisie wydarzeń czytamy też: "Lokal w którym odbędzie się impreza to wielki dom i będzie klimat domówki, nikt nikogo nie wyrzuci za leżenie na kanapie czy zapadnięcie w drzemkę" - ale z tym ostatnim punktem nie zgadza się ojciec jednego z uczestników imprezy, który w trakcie "drzemki" został wyrzucony bez kurtki z klubu i okradziony. O całej sytuacji dowiedział się przez telefon - nieznana osoba zadzwoniła do niego z numeru syna i poinformowała, że trzeba go odebrać spod klubu.

- Było tam mnóstwo pijanej młodzieży. Syna podtrzymywało dwóch nieznanych mi chłopaków - opowiada Gazecie Wyborczej ojciec chłopaka. - Chcieli pieniądze za to, że się nim zajęli. On był pijany w trupa, nie miał kurtki, telefonu. Kolegów, z którymi był w lokalu, w tym 13-latka, wtedy nie zauważyłem. Z klubu ochroniarze wynosili kolejnych nastolatków pijanych w sztok - dodaje.

Opowiada też, że wewnątrz klubu funkcjonuje VIP room, w którym można skorzystać z usług młodych dziewczyn. Uczestnicy imprez, którzy postanowili zabrać w tej sprawie głos na Facebooku, dementują jednak te doniesienia.

Projekt Party w oświadczeniu informuje, że nie jest klubem, a organizacją eventową, nie prowadzi sprzedaży alkoholu w lokalu (co jednoznacznie zresztą wynika z polityki WWN), a wnosić mogą go tylko osoby pełnoletnie, które bawią się w oddzielnej sali. Odnośnie pogłosek o zamknięciu miejsca PP odpowiada: "Wiemy jedno, zrobimy wszystko aby daną imprezę przenieść,- działamy na kilku polach w tym temacie."


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto