Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokurator lekceważy ślady w głośnej sprawie pisarza

Marcin Rybak
Fot. Janusz Wójtowicz
Fot. Janusz Wójtowicz
Znaleźliśmy błędy w głośnej sprawie pisarza oskarżanego o morderstwo. Śledczy nie zbadali ważnych dowodów. Prokuratura nie zrobiła wszystkiego co mogła, by wyjaśnić najgłośniejszą dolnośląską zbrodnię ostatnich lat - ...

Znaleźliśmy błędy w głośnej sprawie pisarza oskarżanego o morderstwo. Śledczy nie zbadali ważnych dowodów.
Prokuratura nie zrobiła wszystkiego co mogła, by wyjaśnić najgłośniejszą dolnośląską zbrodnię ostatnich lat - dowiedziała się "Polska-Gazeta Wrocławska". Śledczy nie przebadali wszystkich możliwych śladów wszelkimi znanymi nauce metodami. Fachowcy mówią, że to poważny błąd.

Chodzi o zabójstwo wrocławskiego przedsiębiorcy Dariusza J. W sądzie na ławie oskarżonych zasiada Krystian B., któremu Prokuratura Okręgowa w Legnicy zarzuca dokonanie zbrodni.

Sprawą interesowały się media z całego świata. To głównie dlatego, że jednym z tropów, który wskazał na Krystiana B. jako rzekomego sprawcę, jest jego książka pt. "Amok", w której opisał zbrodnię. Proces trwa już kilkanaście miesięcy. Krystiana B. obciążają poszlaki. Ale te mogą okazać się zbyt słabe, by skazać go za morderstwo. Wiadomo też, że sprawców było więcej. Oskarżony zaś jest tylko jeden.

Śledczy trafili na tropy, które mogłyby odpowiedzieć na to pytanie. Ale prokuratura je zlekceważyła. W telefonie komórkowym ofiary znaleziono brunatną plamkę i źdźbło trawy. Nikomu nie przyszło jednak do głowy, by je przebadać. Śledczy z góry założyli, że to nie posunie sprawy do przodu. A Dariusz J. przed zabójstwem przez co najmniej trzy dni był przetrzymywany w nieznanym miejscu. Był bity i głodzony.

- Gdybyśmy zbadali taką trawę, można by ustalić, czy to jest gatunek pospolity czy rzadki. W drugim przypadku wiedzielibyśmy, na jakich obszarach ona rośnie - mówi dr Ewa Szczęśniak z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Gdyby prokuratura znalazła miejsce, gdzie ofiara mogła być przetrzymywana, fachowcy ustaliliby, czy rośnie tam trawa tego samego gatunku, co znaleziona w telefonie.

- Można przecież założyć, że sprawcy porwania telefon upadł na ziemię, rozleciał się, wypadła bateria. Podnosząc i składając wszystko, urwał kawałek trawy - mówi Karol Janasik, emerytowany wrocławski policjant. W latach 90. uchodził za jednego z najlepszych specjalistów od zabójstw.

- Każdy najmniejszy trop powinien być zbadany z namaszczeniem - podkreśla Janasik. - Diabeł tkwi w szczegółach. A plamka? Czy to plamka krwi? A może ślina albo coś innego? Jak się dostała do środka telefonu? Z nieba nie spadła. To wymaga wyjaśnień - dodaje.

Ale plamka i trawa zostały znalezione dopiero w czasie procesu Krystiana B. Prokurator nie prowadził już śledztwa. Wątek sprawy, który miał doprowadzić do złapania innych sprawców, był już umorzony. Jednak można było śledztwo wznowić i nakazać przebadanie tych śladów, ale prokuratura tego nie zrobiła. Dlaczego? Prowadzący sprawę prokurator Marcin Kucharski nie potrafił nam tego wyjaśnić.

Zbadanie trawy i plamki mógł jeszcze zlecić wrocławski Sąd Okręgowy, ale ten również uznał, że to niczego nie zmieni. W październiku ubiegłego roku wydał wyrok, skazując Krystiana B. na 25 lat więzienia. Wyrok uchylił sąd apelacyjny.

Są i inne niezbadane ślady. Policjanci odnaleźli samochód, którym jeździł Krystian B. w czasie, gdy doszło do zbrodni. W aucie trafiono na dwie plamki, być może krwi, oraz na fragment paznokcia. Ekspertom nie udało się ustalić kodu genetycznego. Ale próbowali zrobić to tylko jedną metodą. Prokuratura nie nakazała im wykonania badań innym sposobem. I w tym przypadku prokurator Kucharski nie potrafi wyjaśnić, dlaczego.
- To nie jest takie proste, to nie jest tak, jak na filmach - mówi tylko.

Tymczasem, gdyby okazało się, że fragment paznokcia należał do ofiary, a brunatne plamki to krew Dariusza J., mielibyśmy "twardy dowód", obciążający Krystiana B. Może wówczas oskarżony przerwałby milczenie i wyjawił całą prawdę? Dopiero kilka tygodni temu sąd nakazał, by paznokieć i dwie plamki jednak zbadać.
Prokurator Kazimierz Olejnik, były szef Prokuratury Krajowej, mówi, że sprawy o zabójstwo powinny być prowadzone szczególnie starannie.

- Nie można ich odkładać na półkę, pozwolić, by zarosły kurzem - tłumaczy. - Każdy trop, cień, iskierka, nawet namiastka śladu, muszą być zbadane wszelkimi dostępnymi metodami. Szczególnie, że postęp nauki jest bardzo szybki i z roku na rok pojawiają się nowe możliwości.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto