Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Muzyka była moim przeznaczeniem" - Pako Sarr opowiada o nowym albumie i swojej karierze

Maria Kuźniar
Premiera płyty Pako Sarra "Nomad Soul" w piątek 10.09.2010
Premiera płyty Pako Sarra "Nomad Soul" w piątek 10.09.2010 fot. materiały prasowe
O duszy wędrowca i wielokulturowości z Pako Sarrem w przeddzień premiery płyty "Nomad Soul" rozmawia Maria Kuźniar.

Już dzisiaj (09.09.2010) koncert, który promuje Twoją najnowszą płytę i pierwszą polską pt. "Nomad Soul"...
Dokładnie. Wszystkich, którzy lubią muzyczną mieszankę, połączenie dźwięków senegalskich z francuskimi, angielskimi i polskimi, zapraszam do klubu Platinium. Mogę zapewnić, że będzie to ciekawy, wielokulturowy koncert.

Czy tytuł "Nomad Soul" odnosi się wprost do Twojego życia?
Zdecydowanie tak. Przecież dzisiejszy nomad to niekoniecznie beduin na wielbłądzie mknący przez pustynię. Każdy z nas może wejść w taką rolę. Daleka podróż, każda zmiana miejsca zamieszkania, odwiedzanie pięknych miast Europy, ale także codzienne podróże - dom - praca - dom mogą uczynić z nas nomada. Nomad to człowiek, który dzisiaj jest tutaj, jutro tam. Człowiek, który nie przywiązuje się do miejsc. To koncepcja życia. Nomad jest tak naprawdę w każdym z nas, bo każdy podejmuje się wielkich i małych wędrówek.

Na Twojej pierwszej płycie w Polsce znalazł się utwór "Wet" inspirowany katastrofą smoleńską z 10 kwietnia. To bardzo polski temat jak na obcokrajowca...
Jestem przede wszystkim człowiekiem, a przy okazji bardzo wrażliwą osobą. Zresztą nawet obcokrajowiec nie mógł przegapić tego tragicznego wydarzenia. Piosenka oddaje atmosferę tamtych dni. Wykonuję ją razem z Halinką Młynkową. Wczuwamy się w niej w rolę rodzin, które straciły kogoś bliskiego... Dlatego jest to bardzo osobiste.

Album promuje piosenka "In my village". Jaka jest ta Twoja osobista, wymarzona wioska?
To miejsce, które może być wszędzie, w każdym zakątku świata. Najważniejsze, aby spotkać w nim przyjaciół, ludzi, którzy czują podobnie, którzy są napełnieni pozytywną energią i tworzą cudowną atmosferę. Miło, będąc nomadem, trafiać do takich miejsc i poznawać takich ludzi.

Takich właśnie ludzi zaprosiłeś na plan swojego teledysku, właśnie do piosenki "In my village".
W klipie wystąpili wspaniali ludzie - Małgorzata Kożuchowska, Piotr Adamczyk, Arkadiusz Jakubik, Martyna Wojciechowska, Krzysztof "Kasa" Kasowski i Olivier Janiak. To ludzie, którzy często są postrzegani jako nieprzystępne gwiazdy. Dlatego byłem zaskoczony ich naturalnością i otwartością. Spędzili wraz ze mną na planie ponad 5 godzin i zrobili to zupełnie bezinteresownie. Udało się przy tym stworzyć prawdziwie przyjacielską atmosferę.

Czy w trakcie swojej kariery spotkałeś też "światowe" gwiazdy?
Spotkałem, ale też grałem wspólnie z takimi artystami jak Peter Gabriel, Manu Dibongo, Bobby McFerrin czy Luciano - światowej sławy piosenkarz reggae z Jamajki. Świetnie się z nimi współpracowało, mimo że byli gwiazdami, zupełnie się tak nie zachowywali. Z Peterem Gabrielem rozmawiałem przy stole przez dobrą godzinę, nie zdając sobie sprawy, że to on. Głównie opowiadaliśmy dowcipy. Zdziwiłem się, kiedy na scenę wyszedł facet, z którym przed chwilą "plotkowałem", a jeszcze bardziej, kiedy padła zapowiedź: "przed państwem Peter Gabriel". Gwiazdy tak naprawdę niczym nie różnią się od innych ludzi. Także jedzą, piją, śpią. Różni je tylko wysokość sceny. To wszystko.

Wiele lat temu byłeś bębniarzem w senegalskim zespole Arra. Jak to się stało, że zacząłeś śpiewać?
To duży zbieg okoliczności, ale chyba tak miało być. W 1999 r. graliśmy na festiwalu Africa Fete w Senegalu, którego celem była walka z AIDS. W czasie próby wziąłem gitarę i zaśpiewałem jedną z naszych piosenek. Po próbie podszedł do mnie Manu Dibango, zwany królem Makossy, który był gościem festiwalu, i stwierdził, że fajnie gram na bębnach, ale jeszcze lepiej śpiewam. Pomyślałem, że to z jego strony żart, ale on mówił poważnie i zainspirował mnie do śpiewania i tworzenia piosenek.

Wygląda na to, że ominęła Cię nie tylko kariera bębniarza, ale także bankiera, pisarza i gwiazdy filmowej.
No tak, rzeczywiście. Kiedyś pracowałem nawet w banku w Senegalu, ale uznałem, że to nie dla mnie. Zawód modela też szybko mnie znudził, podobnie jak aktorstwo. Chciałem też napisać książkę, ale słowa zawsze układały się w piosenki. Muzyka była moim przeznaczeniem.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Muzyka była moim przeznaczeniem" - Pako Sarr opowiada o nowym albumie i swojej karierze - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto