MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Radlin: Familoki bez górników

Mirosława Książek
Róża i Antoni Świerkowie przed swoim domem. "13" to najładniejszy (jedyny wyremontowany) familok na ulicy Mielęckiego. Kiedyś mieszkali  tu kopalniani urzędnicy. Fot. Mirosława Książek
Róża i Antoni Świerkowie przed swoim domem. "13" to najładniejszy (jedyny wyremontowany) familok na ulicy Mielęckiego. Kiedyś mieszkali tu kopalniani urzędnicy. Fot. Mirosława Książek
Małgorzata Pawliczek ma 64 lata, na górniczym osiedlu familoków przy ulicy Mielęckiego mieszka od 44. Pod numerem "13" spędziła całe dorosłe życie. - Z sąsiadkami rywalizowałyśmy, u której w ogródku urośnie większy ...

Małgorzata Pawliczek ma 64 lata, na górniczym osiedlu familoków przy ulicy Mielęckiego mieszka od 44. Pod numerem "13" spędziła całe dorosłe życie.

- Z sąsiadkami rywalizowałyśmy, u której w ogródku urośnie większy czosnek i cebula. Marchewki były do obiadu, nacią karmiliśmy króliki. My posadziliśmy wiśnię, sąsiedzi obok gruszkę i wymienialiśmy się owocami.

Teraz ogródki przed większością familoków przypominają śmietniki. Na byłym górniczym osiedlu prawie nie ma już górników. 90 procent mieszkańców to młode rodziny z małymi dziećmi, wiele jest pod stałą kuratelą Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Radlińska Kolonia Emma (z niem. Kolonie Emmagrube) powstała na przełomie XIX i XX wieku. Osiedle zbudowano specjalnie dla rodzin górników tutejszej kopalni Marcel (do 1949 r. Emma).

Choć toalety były na zewnątrz, zadbano o wiele innych wygód dla mieszkańców. A przede wszystkim o to, by osiedle miało swojski, przyjazny charakter.

Stąd wewnątrzosiedlowe ulice przypominały wąskie spacerowe alejki, około 3/4 mieszkańców osiedla miało własne ogrody, między familokami stał dom towarowy, kopalniana gospoda, pralnia i łaźnia.

Był też zakład fryzjerski, sklep z zakąskami i pomieszczenia biblioteki ludowej, a przy każdej ulicy stał tak zwany piekarok - budynek z piecem piekarniczym, w którym gospodynie wypiekały domowej roboty chleb.

- Tu jeszcze budynek stoi, teraz w środku jest garaż - wskazuje ręką Alfred Mokry, emerytowany górnik z Marcela. Choć urodził się i wychował w familoku, kilkadziesiąt lat temu przeniósł się do wygodniejszego mieszkania w nowowybudowanym wtedy bloku na ulicy Solskiego.

Szereg PRL-owskich betonowych prostokątów stoi uliczkę dalej za osiedlem domów z ciemnoczerwonej cegły.

Kiedyś tu się żyło zupełnie inaczej. My spod "13" byliśmy jak jedna wielka rodzina - wspomina Małgorzata Pawliczek. - W dzień praca, wieczorami spotkania na ławce przed domem. Na drodze zawsze wymiecione jak w pokoju było. Każdego tygodnia kto inny miał dyżur i dbał o porządek. Tak samo klatki schodowe sprzątaliśmy. Dzisiaj młodym, którzy tu mieszkają, nie zależy. Każdy po robocie do domu i przed telewizor.

Alfred Mokry pamięta, że wieczorami z sąsiadami siadywał przed familokiem i zaczynało się śpiewanie do wtóru harmonii albo organków.

- A teraz po zmroku lepiej nie wychodzić, bo nie wiadomo, kto się po ulicach wałęsa. Natura w ludziach też już nie ta, teraz im do komputerów, a nie muzykowania - mówi emeryt. - Jak my, starzy, się wytracimy, to już z dawnej tradycji nic nie zostanie - dodaje.

Henryka Pawliczek ma 32 lata, mieszka z mamą i ciocią pod "13".

Jest bibliotekarką, trochę zna historię osiedla, na którym mieszka, ale do szczegółów nie docierała. - Wiem tylko, że z dawnego charakteru familoków nic już nie zostało. No, może te kaflowe piece, których nie daliśmy wymienić i którymi nadal ogrzewamy mieszkanie - śmieje się młoda kobieta.

"Kafloki" mają dla niej nieodparty urok.

- To prawie jak, jakbyśmy mieszkały w prywatnym domku, możemy napalić w piecu, kiedy chcemy, nie musimy czekać, aż odkręcą kaloryfery - dodaje.

Kłopot jest tylko z węglem, który trzeba z piwnicy do mieszkania na piętrze wynosić po stromych schodach w wiadrach.

"13" to najbardziej okazały familok na całym osiedlu. Oprócz mieszkań mieści się tu także miejskie przedszkole.

Właściciel, czyli władze miasta, odnowił dach, właśnie kończy się czyszczenie zabytkowych ceglanych murów. Znów wyglądają jak z początku XX wieku.

- To był zawsze jeden z najładniejszych budynków. Kiedyś mieszkały tu rodziny urzędników z kopalni - opowiada Antoni Świerk, właściciel ładnego, dwupokojowego mieszkanka.

Jego żona, Róża, pochodzi z pobliskich Niedobczyc, on sam, zanim przeprowadził się do Radlina, mieszkał w Bytomiu. "Na familokach" są od 27 lat.

- Takich jak my jest jednak coraz mniej. Dziś na tym górniczym osiedlu mieszkają głównie młode rodziny, które z kopalnią nie mają nic wspólnego. Górniczej tradycji szukać tu ze świecą - dodaje pani Róża.

Ich blok to wyjątek. Większość urokliwych ceglanych murów się sypie, remontu wymaga niemal każdy dach, natychmiast do wymiany jest większość okien. Miejskie inwestycje idą tu bardzo opornie, bo na odnowienie pogórniczej perełki architektonicznej potrzebne są kolosalne pieniądze.

- Chlewiki, gdzie kiedyś hodowaliśmy króliki i kaczki, dziś są wyburzane albo przerobione na garaże. Mało kto już dba o porządek na podwórku. Nikt wieczorami nie wychodzi przed dom, żeby pośpiewać. Ludzie nie są już sobie życzliwi - kiwa głową Róża Świerk.

Na niemiecką modłę

Osiedle w radlinie zwane Kolonią Emma zaczęto wznosić już w 1897 roku. W ciągu kilku lat powstało kilkanaście domów urzędniczych i robotniczych przy ul. Paderewskiego (obecnie Czecha) i Kościuszki (obecnie Pocztowa) oraz Korfantego. Istnieją archiwalne przesłanki, że stara kolonia została zaprojektowana przez wrocławskiego architekta A. Bechera (przypisuje mu się też projekt podobnego osiedla kopalni Rymer w Niedobczycach). Drugi etap rozbudowy osiedla Emma przypada na lata 1910-1913. Powstała wtedy nowa kolonia, której budynki zostały skupione wokół ul. Mielęckiego.

W skład całego zespołu wchodziło 14 domów urzędniczych dla 41 rodzin, 49 domów robotniczych dla 176 rodzin oraz 20 pojedynczych pokoi dla samotnych mężczyzn. W skład koloni wchodziły też trzy domy noclegowe z 740 łóżkami dla zamiejscowych górników. Jeden z nich zachował się przy ul. Mariackiej.

Geneza budownictwa patronackiego na Górnym Śląsku wiąże się z rozwojem przemysłu na tym terenie powodującego konieczność zatrudniania w zakładach pracy dużej liczby robotników i zapewnienia im odpowiednich warunków socjalnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Praca sezonowa. Jaką umowę podpisać?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto