Radzionków: Do wynajmu lub sprzedaży

Jeszcze tej wiosny ma się zakończyć remont jednego z budynków po byłej jednostce wojskowej w Radzionkowie. W kolejce na swoje "M" czeka około 200 rodzin. Miasto przymierza się do adaptacji na mieszkania kolejnego powojskowego koszarowca. Nadal jednak nie wiadomo, na jakich zasadach będą przydzielane lokale. Wszystko wskazuje na to, że nie wszystkie mieszkania otrzymają osoby zapisane na listach oczekujących.

Robotnicy wykonują w jednym z budynków po jednostce wojskowej przy ul. Knosały w Radzionkowie ostatnie prace wykończeniowe. W koszarowcu nr 15 powstało 27 mieszkań. Inwestycja będzie w sumie kosztować miasto ok. 2,5 mln zł.

Lada chwila ma się też rozpocząć adaptacja sąsiedniego budynku, tzw. koszarowca nr 5. Wyłoniono już firmę, która ma się tym zająć. Jest to spółka z Chorzowa. Inwestycja ma pochłonąć niecałe 2 mln zł. Planowo mają tutaj powstać 22 mieszkania jedno- i dwupokojowe. Tak więc w sumie powojskowych obiektach będzie do zasiedlenia 49 lokali komunalnych. W ciągu dwóch lat ma także ruszyć budowa mieszkań socjalnych dla rodzin o najniższych dochodach. Niewykluczone, że budynki takie staną także na terenie byłej jednostki wojskowej, chociaż ta lokalizacja nie jest jeszcze przesądzona.

Mimo tak szeroko zakrojonej polityki mieszkaniowej w Radzionkowie, nadal nie wiadomo na jakich zasadach będą przydzielane mieszkania, które lada chwila mają zostać oddane do użytku. Początkowo planowano, że wszystkie lokale zostaną przydzielone osobom oczekującym na liście. - Nie oznaczało to jednak, że dana osoba, czy rodzina trafi do budynku przy ulicy Knosały. Na pewno nie było opcji, żeby koszarowce przeznaczyć na cele komercyjne. Takich pomysłów nie było, bo wiedzieliśmy, że lista oczekujących jest długa. W założeniu te mieszkania miały być rotacyjne, przydzielane nawet na jakiś czas - mówi Gustaw Jochlik, były burmistrz miasta, za kadencji którego podjęto decyzję o modernizacji budynków powojskowych.

Obecne władze Radzionkowa zastanawiają się jeszcze, jak mieszkania przydzielać i komu. Pojawiały się różne pomysły, nawet sprzedaży mieszkań i samego budynku. Takie głosy podały się na jednej z sesji Rady Miejskiej. - Koncepcji jest kilka - przyznaje Gabriel Tobor, burmistrz miasta. - Prawdopodobnie jednak zwycięży propozycja, żeby połowę mieszkań przyznać osobom z listy, a drugą połowę lokatorom, które zajmują mieszkania w innych naszych zasobach - dodaje Tobor. Chodzi o to, żeby lokatorzy, na przykład mieszkający samotnie w dużych mieszkaniach, mogli otrzymać mniejszy lokal w koszarowcu. Dość wysoki standard nowych mieszkań może być jednak sporym kłopotem. Po zakończeniu remontu budynku dowiemy się dokładnie ile będzie wynosił czynsz. Bardzo możliwe jest, że przydział nowego "M" będzie zależał od wpłaty kaucji o wartości sześciomiesięcznego czynszu. Decydować o przydziale, weryfikowaniem list oraz wniosków miałaby się zająć specjalnie powołana komisja mieszkaniowa. W jej skład mieliby wejść urzędnicy Ratusza, przedstawiciele Ośrodka Opieki Społecznej, radni miejscy, a także jeden z lokatorów.

Burmistrz Tobor twierdzi, że stosowna uchwała o zasadach przyznawania mieszkań zostanie najprawdopodobniej przedstawiona radnym na sesji w kwietniu.

Teren po byłej jednostce został podzielony na kilka części. Na jednej wybudowano market. Na kolejnej działce pojawi się 20 domków jednorodzinnych. Prywatny inwestor część już wybudował. Adaptacji koszarowców na mieszkania podjęła Rada Miejska jeszcze poprzedniej kadencji. Zdecydowano wtedy o emisji 300 obligacji o wartości nominalnej 10 tys. zł każda. Miasto ma wykupić wszystkie obligacje najpóźniej pięć lat po ich wypuszczeniu na rynek. Ze sprzedaży papierów wartościowych jest finansowana modernizacja koszarowca nr 15.

Jeszcze nie wiadomo, kiedy szczęśliwcy będą mogli wprowadzić się do nowych mieszkań.