Raport z Budzenia Starówki

Długo tłumaczyłam młodemu Irlandczykowi o co w ogóle chodzi w tym spotkaniu. Steven nie mógł zrozumieć dlaczego to sami mieszkańcy muszą zawalczyć o rozwój miasta, skoro to leży w gestii władz?
Punkt 12-ta byliśmy już na Rynku. Rozczarowanie... Pół placu pustego, wszędzie widać tylko przesuwającą się postać Scrappy Coco w charakterystycznej koszulce. Pod parasolami grupki łomżyniaków ustawionych w kolejce do gorącej grochówki, chleba ze smalcem, podziwiających małe arcydzieła tworzone z warzyw. Właściciele czworonogów pod parasolem z usługami weterynaryjnymi. Moi młodzi goście z ironicznym uśmiechem komentują: - No, to za dużo to łomżyniacy nie wywalczą. Przykro.
Po 15 minutach miny im rzedną, bo na Rynek docierają następne grupy. Zimno, wiatr... a Scrappy Coco dwoi się i troi:) Spotykam znajomych. Na rynek przyjeżdża prezydent Łomży. Steven mówi: - Odważny! Otoczony przez piknikujących nie uchyla się od rozmowy. Tuż przed jego nosem rozwinięto na chybcika zrobiony transparent (zdjęcie). Nie wiem co poczuł czytając, ale reakcja była spontaniczna i z uśmiechem. Tuż za jego plecami starsze małżeństwo dodaje swój komentarz: - Trzeba to raczej powiesić na katedrze! Też odważni:)
Na Rynek dochodzą nowe grupy, para młodych ludzi rozgrywa mecz tenisowy. Grupa Ratownicza pokazuje zebranym jak udzielać prawidłowej pomocy rannemu. Zimno... Na murku młody łomżyński bard śpiewa przy gitarze, po chwili mikrofon przejmuje dziewczyna i po Starym Rynku płynie śpiew odbijający się rykoszetem od starych kamieniczek. Podpisuję się pod petycją o rozbudzenie Starówki.
Na dachach kamieniczek siedzą zdenerwowane gołębie i z wyraźnym niezadowoleniem obserwują "intruzów ", których ciągle przybywa. Zmarznięci do szpiku kości (z niechęcią) ruszyliśmy w drogę powrotną. W domu, po ogrzaniu się padło ponownie pytanie: A może tak jeszcze raz pojedziemy na Starówkę?
Hmmmm. a mnie zastanawia jakim cudem Scrappy Coco tak bezbłędnie mnie rozszyfrował?!~~~~~~~ MM Łomża na Facebooku