REC.ON Design, czyli meble ze złomu. Warszawski biznes, który podbija Polskę

Upcykling, kluczowe dla zrozumienia fenomenu REC.ON Design słowo, oznacza w największym skrócie przerobienie czegoś o małej lub zerowej wartości, w przedmiot wartościowy - czyli po prostu dawanie "drugiego życia" przedmiotom, które większość minęłaby obojętnie. Dobrym przykładem jest popularny swojego czasu trend robienia mebli ze starych palet, który kilka lat temu zachwycił cały świat. Tutaj mamy do czynienia z tym samym zjawiskiem, tylko zupełnie innymi materiałami. Upcykling to z założenia trend ekologiczny, bo oznacza redukcję śmieci, łączy się też z aspektem świadomego wyboru przedmiotów, którymi się otaczamy. Tak jak coraz więcej osób wybiera ekologiczne ubrania czy żywność z rynku fair trade, tak coraz częściej zaczyna się mówić w ten sposób o elementach wystroju wnętrz.

Pomysł na REC.ON Design, który - jeśli wierzyć jego założycielom - jest prekursorem tego typu działalności w Polsce, powstał sześć lat temu, a marka na rynku jest od czterech lat. - Zaczęło się od tego, że mój mąż, który na co dzień prowadzi stację demontażu pojazdów, gdzie recyklinguje samochody i rozbiera silniki na części, zobaczył w tych elementach potencjał - opowiada Paulina Bielecka z REC.ON Design. - Namówił mnie na to, żebyśmy zrobili razem coś ciekawego. I tak się zaczęło - wspomina.

- Nasze produkty powstają z części recyklingowanych, w większości ze zużytych części samochodowych, które odzyskujemy, czyścimy i przerabiamy na coś nowego - mówi moja rozmówczyni. - Większość inspiracji bierzemy z samych części składowych. Na samym początku naszej działalności projekty powstawały w taki sposób, że kładliśmy na stół części, które nam się podobały i z nich komponowaliśmy produkty - opowiada.

Jakie to części? Wybór jest bardzo szeroki. Mogą to być wałki rozrządu ("bardzo ciekawa, minimalistyczna forma - ciężka okrutnie, ale robiąca wielkie wrażenie"), wszelkiego rodzaju trybiki, koła zębate, koła paska rozrządu, czy nawet tłumiki i rury wydechowe. Części samochodowe to jednak dopiero początek. - Mamy stojaki, wieszaki, szafy, stoły, w których wykorzystujemy stare drewno z odzysku, które przeznaczone jest na opał - opowiada Paulina Bielecka. - Odzyskujemy je i robimy z niego stoły, półki czy szafki. Sięgamy też na przykład po szafy BHP z lat 50., witrynki ze starych szpitali i tak dalej - wylicza. Elementy składowe są bardzo ciężkie, ale projekt ma dodawać im lekkości. - Staram się trochę "ukobiecać" te produkty - śmieje się moja rozmówczyni.

Nad meblami pracują wspólnie. - Niektóre modele są moje, niektóre męża, czasem działamy całym zespołem - dodaje. Każdy z mebli jest unikatowy. Podstawową ideą stojącą za projektem jest to, że każdy produkt jest inny. Każdy z nich posiada odrębny certyfikat, ma nadany numer, a także zawiera szczegółowy opis, z jakich konkretnie elementów jest złożony i jak powstał. Nawet jeśli mamy do czynienia z krótkimi seriami powtarzalnych modeli, to i tak każdy będzie unikatowy, bo zostanie złożony z innych części - jak przekonują twórcy. Meble REC.ON można zobaczyć we wnętrzach loftowych, industrialnych, w miejscach, w których powstają rewitalizacje. Jak na przykład w fabryce Pollena-Uroda, gdzie na terenie dawnych hal fabrycznych powstaje właśnie nowe osiedle Bohema.

Ceny produktów zaczynają się od około 500 złotych, a w zależności od rodzaju zamawianego przedmiotu, mogą sięgać nawet 10 tysięcy złotych (metalowe drzwi).