Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Relacja z wielkiej wyprawy w hołdzie Witoldowi Glińskiemu

Redakcja
70 lat po niezwykłej ucieczce Witolda Glińskiego z rosyjskiego łagru, taką samą "drogę do wolności" przebyli młodzi podróżnicy. Relacją z półrocznej wyprawy podzielili się z warszawiakami.

Kilka dni temu, a dokładnie we wtorek równo o 20:00 mieliśmy okazję obejrzeć w Bielańskim Ośrodku Kultury, relację z wielkiej podróży "Long Walk Plus Expedition 1941 - 2010" jaką w hołdzie Panu Witoldowi Glińskiemu, przebyli młodzi podróżnicy, których zafascynowała historia uciekiniera. Trzej łodzianie: Tomasz Grzywaczewski, Bartosz Malinowski i Filip Drożdż wyruszyli w połowie maja bez przygotowania fizycznego, by przez sześć miesięcy przedzierać się szlakiem dawnej morderczej ucieczki.

"Hart ducha, odwaga i męstwo, a przede wszystkim wielkie pragnienia wolności. Czy może być lepszy materiał na romantyczną, epicką opowieść? Szczególnie, jeśli jest ona prawdziwa" - taki wpis umieścili podróżnicy na swoim blogu poświęconym wyprawie. Zafascynowani niesamowitą opowieścią spisaną w książce Sławomira Rawicza młodzi Polacy postanowili przypomnieć jako pierwsi historie niezwykłej ucieczki z Rosyjskiego łagru, gdzieś daleko na zapomnianym wschodzie ZSRR.

Wędrowali przez Syberię, Mongolię, Chiny, Nepal docierając wreszcie do Indii. Trasa wiodła między innymi przez tajgę, wzdłuż rzeki Leny, pustynię Gobi, Tybet i Himalaje. Wędrowali pieszo, jechali konno i na rowerach. Spotkali wielu przyjaznych i gościnnych mieszkańców tamtych terenów. Mając niejednokrotnie wiele szczęścia, pokonali około 8 tys. kilometrów będąc momentami skrajnie wyczerpani fizycznie, cierpiąc z głodu, pragnienia, monotonii krajobrazu i zmęczenia. Przemierzali bezkresne połacie Syberii, często przez wiele dni nie na potykając żywej duszy czy jakiejkolwiek zwierzyny. Prawdopodobnie nie dali by rady bez pomocy miejscowej ludności, która swoją gościnnością była im niezwykle pomocna w trudnych chwilach

"To nie była zwykła wyprawa o charakterze podróżniczo-sportowym. Nie o to nam chodziło, by się przekonać, czy podołamy. Chcieliśmy pokazać, że są takie wartości jak historia, jak patriotyzm, jak bohaterowie. Jednak nie w sposób nudny taki jak na spotkaniach, konferencjach. Chcieliśmy pokazać ją poprzez przygodę i pasję."

- W oczekiwaniu na superprodukcję filmową w reż. Petera Weir'ea pt: "The Way Back" opowiadającą na podstawie książki "Długi marsz" o losach uciekinierów chcieliśmy jako pierwsi Polacy opowiedzieć na swój sposób dawną historię. "W związku z tym pragnęliśmy, aby stała się ona nie tylko zwykłą podróżą, ale również opowieścią o pragnieniu wolności, bohaterstwie i wielkiej przygodzie".

- "Było nam dużo łatwiej. Nie próbujemy nawet porównywać się z uciekinierami. Wszędzie mogliśmy liczyć na pomoc, nie dalibyśmy rady pokonać tej trasy w takich warunkach jak oni" - powiedział Filip Drożdż. Wspominając początek wędrówki przez Syberię mówił, że wszyscy ich ostrzegali przed niedźwiedziami, pytali, czy mają z sobą broń. "Na szczęście nie była to wczesna wiosna, niedźwiedzie nie były głodne" - zaznaczył.

Jak możemy przeczytać na stronie podróżników, jednym z celów wyprawy było przedstawienie i wykreowanie postaci z książki „Długi Marsz” jako nowoczesnych romantycznych bohaterów, którzy będą mieli szansę stać się nowoczesną częścią kultury masowej, w której dziś tak bardzo brakuje wzorców patriotycznych. Piękne i romantyczne zarazem.

Pokaz dla warszawiaków

Pokaz slajdów z podróży jaki można było obejrzeć w nowoczesnej, zacienionej sali Bielańskiego Ośrodka Kultury, liczył 220 sztuk ciekawych zdjęć wyświetlanych na ekranie z towarzyszącym na bieżąco, bardzo obszernym komentarzem samych podróżników. Wydawało się, że Ci bardzo chętni do opowiadania, chłopcy nie mają żadnych tajemnic przed zgromadzonymi widzami. Mieli bardzo dużo do opowiedzenia i nieraz wzajemnie przerywali sobie, by dodać coś od siebie i skomentować jeszcze lepiej każde kolejne zdjęcie. A wszystkie zdjęcia miały swoją opowieść, którą niosły słowa podróżników. Każdy ze zgromadzonych na sali w milczeniu i zaciekawieniu oglądał relację wspomnianej trójki śmiałków, z tej niezwykle odważnej i na pewno życiowej dla nich, podróży.

Tomasz Grzywaczewski jest studentem prawa, a z pasji dziennikarzem i podróżnikiem, Filip Drożdż - studentem Wydziału Operatorskiego PWSFTviT w Łodzi i grafiki na ASP w Krakowie, a Bartosz Malinowski jest organizatorem wypraw po Azji.

Sylwetka Witolda Glińskiego

Witold Gliński pochodzi z Wileńszczyzny. Po wybuchu II wojny światowej został wywieziony do Rosji. Więziony na moskiewskiej Łubiance w wieku niespełna 17 lat skazany został na 25 lat ciężkiej pracy przymusowej. Łagier, do którego trafił, był odległy o ponad 2,5 tys. km od granicy ZSRR z Chinami. W lutym 1941 r. Gliński uciekł podkopując się pod obozowym ogrodzeniem w czasie śnieżnej zamieci. Żona komendanta łagru - w zamian za to, że naprawił jej radio - dała mu ciepłe buty i ciepłą odzież; zdobył także siekierę i nóż. Wraz z nim korzystając z podkopu zbiegło 6 współwięźniów.

Uciekinierzy szli blisko rok, bo aż 11 miesięcy. Uciekinierzy pieszo przebyli dystans z Jakucka na Syberii do Kalkuty w Indiach. Tropieni przez NKWD, zmagali się z dziką syberyjską przyrodą: rzekami, dzikimi zwierzętami i ekstremalnymi mrozami. Jedli korę z drzew, trawę, robaki, węże. Gdy znaleźli się na pustyni, prawie umarli z pragnienia. Do Kalkuty dotarli - po 11 miesiącach marszu - ostatkiem sił: wychudzeni, zawszeni, z długimi brodami. Ubrania wisiały na nich w strzępach. Marsz przeżyło czterech uciekinierów. (niektóre źródła podają, że trzech).

Pomimo straszliwych przeżyć zaraz po dojściu do zdrowia Gliński wrócił do Europy, w Wielkiej Brytanii zaciągnął się do polskiej armii. Został ranny podczas lądowania w Normandii. Po wojnie pozostał w Wielkiej Brytanii.

Ta mordercza ucieczka z łagru została opisana w 1955 roku w wydanej w Wielkiej Brytanii książce "Długi marsz". Jej autorem był oficer armii Andersa, Sławomir Rawicz, który twierdził, że to właśnie on kierował grupą zbiegów. Jednak dość niedawno, bo bodaj w latach 90 okazało się, że jednak to nie on był tym bohaterem. Prawdziwym uciekinierem był Witold Gliński, który po dotarciu do Indii musiał złożyć raport jako ktoś, kto wydostał się z terenów ZSRR. Rawicz ten raport przeczytał i na jej podstawie napisał prawdziwy bestseller. Książka została przetłumaczona na 25 języków i stała się hitem w wielu krajach.

www.longwalk.pl

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto