Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

REPORTAŻ - Wielkopolska ma talenty

Jacek Sobczyński
Średzianin Jerzy Kosiński w roli Tewje Mleczarza, bohatera "Skrzypka na dachu". Fot. G. Dembiński
Średzianin Jerzy Kosiński w roli Tewje Mleczarza, bohatera "Skrzypka na dachu". Fot. G. Dembiński
Sale poznańskiego hotelu Trawiński zapełnili ludzie z białymi nalepkami na piersiach. To tylko Wielkopolanie, którzy zgłosili się na preeliminacje do show, "Mam Talent".

Sale poznańskiego hotelu Trawiński zapełnili ludzie z białymi nalepkami na piersiach. To tylko Wielkopolanie, którzy zgłosili się na preeliminacje do show, "Mam Talent". Utalentowanym krajanom przyglądał się Jacek Sobczyński

Już na położonym w cieniu drzew hotelowym parkingu trudno było znaleźć jakiekolwiek wolne miejsce. Większość z nich zajęły samochody, część - trenujący przed pierwszym castingiem kandydaci na przyszłe gwiazdy. Ktoś żonglował piłką, inni grali na skrzypcach, albo wywijali w powietrzu skomplikowane figury akrobatyczne. Jeszcze weselej zrobiło się przed wejściem: okazało się bowiem, że uczestnicy i dziennikarze wchodzą do hotelu tymi samymi drzwiami.

Tym samym, aby dostać się do środka, należało najpierw pokonać tłum zniecierpliwionych oczekiwaniem na słońcu utalentowanych Wielkopolan. "Niech pan uważa", "Proszę się nie pchać, tu jest kolejka, tu wszyscy mają talent"… Nieprawda. Ja nie mam, i tym bardziej chcę poznać tych, których Bóg obdarzył niecodziennymi zdolnościami. Nawet tymi najbardziej zakręconymi.

Jurek Mleczarz
Ci, którzy jako pierwsi zaprezentowali swoje talenty przed trzema komisjami, koczowali przed hotelem na długie godziny przed otwarciem bram. Oficjalnie casting rozpoczął się w sobotę o 10, jednak rekordziści stawili się na miejscu już 20 godzin wcześniej. Właśnie obecność aż trzech komisji była dla wielu uczestników zaskoczeniem. "Eee, nie ma Kuby…" - narzekali niektórzy. Agnieszka Chylińska, Małgorzata Foremniak i Kuba Wojewódzki pojawią się w Poznaniu dopiero w czerwcu, podczas eliminacji do finału programu.

A te, jak przed rokiem, odbędą się w Teatrze Polskim. Udział w nich wezmą ci, których popisy najbardziej zapadły w pamięć urzędującym w trzech pokojach komisjom, oceniającym odpowiednio: śpiewaków, tancerzy oraz tzw. całą resztę. Zanim jednak kandydaci na nowe gwiazdy stanęli oko w oko z jurorami, mogli poćwiczyć w sali prób w towarzystwie swoich rywali.

Właśnie tam próbkę swoich umiejętności zaprezentował Jerzy Kosiński. Atutem pochodzącego z Środy Wielkopolskiej mężczyzny jest tubalny głos. Nietrudno było go usłyszeć, jeszcze łatwiej zobaczyć - wykonujący słynną partię Tewje Mleczarza ze "Skrzypka na dachu" Kosiński był ucharakteryzowany na wiejskiego Żyda. Sztuczne pejsy, jarmułka oraz wózek z bańkami na mleko i kurami-zabawkami stanowiły malownicze tło do śpiewanej przez niego piosenki "Gdybym był bogaty".

- Od roku trenuję śpiew w Chórze Kolegiackim w Środzie Wielkopolskiej. Piosenkę Tewje Mleczarza wybrałem właśnie ze względu na moje warunki głosowe - zdradza Jerzy Kosiński. Śpiewak amator nie zamierza ograniczać się jednak tylko do musicali: w swoim repertuarze ma również arie ze "Strasznego Dworu" oraz… szlagiery Elvisa Presleya.
- Jestem na rencie, mam czas, żeby trochę poćwiczyć - uśmiecha się średzianin.

Fakir z Pobiedzisk
Co ciekawe, kandydaci na gwiazdy przyjechali do hotelu Trawiński nie tylko z Wielkopolski.
- Jechałem do was 378 kilometrów - wyraźnie podkreśla Ślązak, Mariusz Gasinek. Na co dzień 25-latek pracuje jako cukiernik, jednak to nie umiejętnością wykonywania ciast czy deserów ma zamiar pochwalić się przed komisją.

- Od dawna lubię śpiewać karaoke i wiem, że coś ze mnie będzie - pewnie deklaruje wokalista, który do programu przygotował własną wersję utworu Dody "Nie daj się". Niestety, wykonanie piosenki nasunęło mimowolne skojarzenia z niezatapialnym "Rejsem" Marka Piwowskiego: "Stawiam wniosek przesunięcia kolegi śpiewaka do sekcji gimnastycznej. Po pierwsze: nie będzie samotny, po drugie: nabierze więcej optymizmu życiowego, po trzecie, co też jest ważne: przestanie śpiewać".

Czy to solo, czy w duecie, grunt, że również i tancerze wystawili do wielkopolskich eliminacji bardzo liczną reprezentację. W Poznaniu popularne okazały się zwłaszcza wieloosobowe układy choreograficzne.

- Jesteśmy zaskoczeni zgłoszeniem się tak dużej ilości tańczących grup. Tym bardziej cieszy nas, że w większości to ludzie młodzi, a nawet dzieci, cechujące się ogromnym zapałem i odwagą - mówi producentka programu, Katarzyna Szałańska. Przekrój wiekowy tancerzy był bardzo szeroki: od 10-12 latków z grupy Scream (znak charakterystyczny: żółte koszulki z napisem "I love my Mum"), przez nastoletnich breakdancerów, po prezentujących klasyczne tańce emerytów. I choć taneczne sztuczki nie zawsze należały do bezpiecznych, to zdrowie uczestników ani na moment nie zostało nadszarpnięte. A nawet, gdyby tak się stało, w pobliżu czuwał sztab ratowników.

Ubrani w czerwone kombinezony lekarze krążyli przed salą przesłuchań między innymi podczas występu 28-letniego Michała, dekarza z Pobiedzisk. Być może to jego niecodzienna i dość makabryczna pasja sprawiła, że utalentowany mężczyzna zastrzegł sobie anonimowość. Michał z upodobaniem trenuje wytrzymałość poprzez chodzenie po tłuczonym szkle.

- Trenuję od ponad 4 lat. Podczas pobytu za granicą zafascynowali mnie rosyjscy cyrkowcy, od których nauczyłem się bezpiecznego chodzenia po szkle - opowiada Michał. Według niego każdy może odnaleźć w sobie żyłkę fakira. Wystarczy tylko dobrze się skoncentrować.

- Przede wszystkim luz. Należy się skupić, zachować spokój i absolutnie nie dopuszczać do siebie myśli, że coś może nas zaboleć albo poparzyć - twierdzi Michał, w którego repertuarze znajdują się oprócz tego zabawy z nożami oraz ogniem. Do sali przesłuchań wszedł jednak zaopatrzony w dużą, sportową torbę, z której wyjął wełniany dywanik oraz kilka pustych butelek. Szkło zostało potłuczone, a sam Michał mógł w pełni pokazać jurorom swój nietypowy talent.

Dżdżownice w nosie
Z własnymi rekwizytami na sali pojawił się również 19-letni Dominik Włoka, licealista i pracownik restauracji z Poznania. Jego ekwipunek zaskakiwał pozorną przypadkowością; składał się ze szkolnego krzesła, plastikowego drucika oraz tekturowych kolców.

- Zamierzam huśtać się na dwóch nogach krzesła, wsadzając sobie jednocześnie drucik do nosa i wyjmując go przez usta. Żeby podgrzać nieco atmosferę, pod krzesłem położyłem tekturowe kolce - oznajmił zszokowanej komisji Dominik. Niestety, jego dwie pierwsze próby spaliły na panewce. Dopiero za trzecim razem chłopak z drutem w nosie huśtał się na dwóch nogach krzesła przez dobre pół minuty.

- Do programu zabrałem z sobą krzesło z mojej szkoły. Niestety jest ono częściowo popsute, natomiast treningi na lekcjach wykonywałem przy użyciu sprawnego mebla - oznajmił Dominik. Na pytanie, dlaczego to robi, odpowiedź jest prosta - chce pokazać światu swoją niezwykłą osobowość. Młody akrobata ma też pomysł na to, co pokaże widzom w razie ewentualnego awansu do finału.
- Wtedy drucik zamienię na pijawki bądź dżdżownice. Pomysłów do ulepszenia tego tricku nie brakuje - zdradza Dominik.

W miniony weekend żaden z wielkopolskich uczestników nie mógł jeszcze poczuć się wygrany bądź przegrany. O tym, czy uda im się zaprezentować swoje umiejętności przed telewizyjnym jury kandydaci na gwiazdy dowiedzą się w połowie kwietnia. Wtedy do szczęśliwców odezwą się realizatorzy programu.

- Popularność naszego programu rośnie. W tym roku na casting stawiło się około 1200 uczestników - ponad 3 razy więcej niż przed pierwszą edycją - wyjaśnia Katarzyna Szałańska.

Ilu z nich dostanie się do wielkiego finału? Może dziesięciu, może jeden a może nikt. Patrząc na twarze utalentowanych Wielkopolan można odnieść wrażenie, że żaden z nich (oczywiście poza fakirem z Pobiedzisk) nie ma przysłowiowego "parcia na szkło". Każdy natomiast chce choć raz pokazać światu swoje drugie oblicze. Komiksowi Clark Kent czy Bruce Wayne za dnia byli zwykłymi ludźmi, dopiero "po godzinach" zakładali maskę Supermana i Batmana, ruszając na ratunek ludzkości. Kandydaci na gwiazdy programu "Mam Talent" nie chcą zbawiać świata - wolą raczej go zabawić swoimi niezwykłymi zdolnościami.

W końcu nawet umiejętne wsadzanie sobie dżdżownic do nosa wymaga talentu.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto