- Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, przy tak wielkiej skali nieprawidłowości przy reprywatyzacji, powinna podać się do dymisji. Musimy mieć świadomość, że są to procesy warte miliardy złotych. A pani prezydent całkowicie je sprywatyzowała. Po Warszawie hulają gangi specjalistów, którzy zajmują się odzyskiwaniem mienia – mówił Agencji Informacyjnej Polska Press, przed rozpoczęciem posiedzenia, radny PiS Oskar Hejka.
Źródło: Agencja Informacyjna Polska Press
Jako przykład podał działkę przy placu Defilad o wartości blisko 160 mln zł, którą objęła reprywatyzacja, mimo że spadkobiercy nieruchomości otrzymali już rekompensatę w czasach PRL. - Proszę sobie wyobrazić, ile np. zajęć w szkole dla warszawskich dzieci można by sfinansować z takiej kwoty. A jest to tylko jedna działka. W Warszawie zostało zwróconych paręnaście tysięcy nieruchomości. Z badań przeprowadzonych przez organizacje lokalne wynika, że duża część z nich została zwrócona z pogwałceniem przepisów prawa – mówił radny.
Na sesji zabrakło prezydent Warszawy, która przebywa obecnie na urlopie. - Przypominam, że pani prezydent prawie przez całe wakacje była w Warszawie – mówił AIP radny PO Paweł Lech. Jego zdaniem naciski PiS, aby Hanna Gronkiewicz-Waltz podała się do dymisji, są „całkowicie nieuzasadnione”. - Kwestia reprywatyzacji ciągnie się wiele lat, a największą aferą był zwrot za czasów rządów PiS 32 hektarów ogródków działkowych przy ulicy Waszyngtona. Między innymi dzięki zaangażowaniu pani prezydent i radnych PO ta reprywatyzacja została cofnięta – tłumaczy Lech.
Dodaje, że PiS przez wiele lat podejmował decyzje związane z reprywatyzacją. Afera związana z reprywatyzacją w Warszawie rozpoczęła się od artykułu Gazety Wyborczej pt. „Układ warszawski. Czy reprywatyzacja w stolicy zatrzęsie polską polityką?”. Opisano w nim kulisy zwrotu działki na placu Defilad w Warszawie. Teren przy Pałacu Kultury i Nauki przyczynił się do rozpętania największej afery reprywatyzacyjnej w stolicy. Autorki tekstu zastanawiają się, czy ta sprawa „będzie gilotyną, która zakończy rządy Gronkiewicz-Waltz” w Warszawie. Właścicielem działki przed 1945 rokiem (gdy wydano Dekret Bieruta) był Duńczyk, Jan Henryk Holger Martin.
Dania jest jednym z państw, które w latach 50. otrzymało od rządu odszkodowania za przejęte tereny. To oznaczało, że nikt nie mógł już ubiegać się o odszkodowanie za plac. Stało się jednak inaczej. Działkę odzyskał mecenas Robert Nowaczyk dla swoich klientów: Marzeny Kruk (siostra mecenasa), Janusza Piecyka i Grzegorza Majewskiego. Dziennikarki opisują w tekście relacje pomiędzy znanym mecenasem Nowaczykiem a wiceszefem Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakubem Rudnickim, który podpisał decyzję o zwrocie działki w imieniu miasta. Udaje im się ustalić, że panowie byli współwłaścicielami ośrodka Salamandra w Zakopanem.
Wartość działki, o którą toczy się spór, to około 160 mln zł.
Cena wynika m.in. z decyzji Rady Miasta z 2010 roku, zgodnie z którą w tym miejscu może powstać 245-metrowy wieżowiec. Samo uchwalanie planu przestrzennego dla działki odbywało się w pośpiechu. Mimo wielu zastrzeżeń, głosami Platformy Obywatelskiej udało się go przyjąć. Sprawa działki jest cały czas wyjaśniana przez Ministerstwo Skarbu i Urząd Miasta. Hanna Gronkiewicz-Waltz jest prezydentem stolicy już trzecią kadencję. W 2013 roku próbowano ją odwołać w referendum, jednak frekwencja była niewystarczająca.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?