Reprywatyzacja w Warszawie. Sąd Najwyższy uchylił karę więzienia dla "kolekcjonera kamienic" Marka M.

We wtorek Sąd Najwyższy wydal orzeczenie w sprawie Marka M, który nazywany jest w Warszawie "kolekcjonerem kamienic". Uwzględniona została kasacja obrony oskarżonego z 28 lutego ubiegłego roku, czego powodem, jak podaje "Gazeta Wyborcza", ma być "naruszenie zasad zmiany wyroku na niekorzyść oskarżonego przez sąd II instancji".

Sędzia prowadzący sprawę – Zbigniew Puszkowski nadmienił, że uwzględnienie kasacji i tym samym uchylenie kary więzienia nie oznacza akceptacji ani poparcia dla działań Marka M.

W kwestii reprywatyzacji przy ulicy Targowej 66 na Pradze Północ w Warszawie chodziło o zatajanie informacji o śmierci kobiety, która odziedziczyła budynek i tym samym wprowadzenie w błąd śledczych i sądu.

Jak dowiedziała się "Stołeczna", współwłaścicielką nieruchomości była Fanny Ajzensztadt, która po wojnie wyjechała z Polski i nigdy tu nie wróciła. To Marek M. reprezentował kobietę w postępowaniu dotyczącym reprywatyzacji. W międzyczasie do mężczyzny dotarły informacje o śmierci Fanny jeszcze w latach 70 w Brazylii. Jednak przed sądem "kolekcjoner kamienic" utrzymywał, że poszukiwał współwłaścicielki Targowej 66 przez długi czas i nie przyniosło to żadnych rezultatów, zatajając informację o jej śmierci. Zdaniem warszawskiej prokuratury mężczyźnie zależało na dostępnie do kluczy do kamienicy przy ulicy Targowej 66.

W związku ze sprawą Marek M. usłyszał zarzut usiłowanie oszustwa. Początkowo pod koniec 2018 roku sąd skazał oskarżonego na karę 60 tys. zł grzywny, jednak w październiku 2019 roku wyrok został zaostrzony i mężczyzna miał trafić na 1,5 roku do więzienia. Wtorkowe uchylenie wyroku sądu II instancji będzie skutkować ponownym rozpatrzeniem sprawy. Marek M. nie przyznał się do winy.

O Marku M. w Warszawie w ostatnich latach zrobiło się głośno, jako o antybohaterze afer reprywatyzacyjnych. Z racji przejęcia 14 budynków uchodzi on w stolicy za "kolekcjonera kamienic".

Jeszcze na początku lat 2000 Marek M. przedstawił w Urzędzie Miasta listę ponad 50 stołecznych nieruchomości zatytułowaną "Moje Grunty Warszawskie". Mężczyzna domagał się wówczas ich zwrotu. W październiku 2016 "Gazeta Wyborcza" udostępniła interaktywną mapę z adresami, które Marek M. wpisał na listę dotyczącą gruntów. Można na niej zobaczyć m.in. nieruchomość przy Krakowskim Przedmieściu 35 i 65, ulicy Ząbkowskiej 9, Nabielaka 9, Dahlberga 5, czy Francuskiej 30, jak również ulicy Hożej 25 i Saskiej 54.

Ze śledztwa prokuratury wynika, że Marek M. nabywał udziały od spadkobierców do przedwojennych nieruchomości na terenie Warszawy za symboliczne pieniądze. Następnie reprezentował prawowitych właścicieli budynków w sądach oraz w urzędach. Lokatorzy dowodzili, że niejednokrotnie później dochodziło do eksmisji, a mężczyzna stale podnosił czynsze.

Do wtorkowego uchylenia przez Sąd Najwyższy wyroku dla Marka M. odniósł się w mediach społecznościowych warszawski działacz społeczny Jan Śpiewak.

"Piękna i symboliczna koincydencja. Dzisiaj zostałem skazany przez sąd za informowanie opinii publicznej o aferze reprywatyzacyjnej. Dzisiaj też Sąd Najwyższy orzekł, że prześladowca Brzeskiej znany handlarz roszczeniami Marek M. pozostanie bez kary i wyjdzie na wolności! Marek M. próbował wyłudzić kamienice na Pradze. Dostał tylko 1.5 roku więzienia, ale dla SN to wciąż za dużo. Ta decyzja sądu sprawia, że jestem teraz jedyną osobą skazaną karnie za aferę reprywatyzacyjną" - napisał Śpiewak.