Robotnicze dopalacze

Wczoraj z mężem wzięliśmy swoje wnuczki , aby na strzelnicy ochłodziły się w chłodnych strumieniach wodotrysku.
Żar lał się z nieba , córka w pracy a na dodatek dziewczynkom nie chciało się iść na naszą działkę .O skate parku na strzelnicy to my tu na MM dużo i długo rozmawialiśmy , to opis " patelni " pominę :) Wodotryski to jednak na takie upały kapitalna sprawa ! Dzieciaki szalały szczęśliwe .
Dojście na strzelnicę to już inna sprawa . Potem się kapnęliśmy , że można było tam dotrzeć wygodniejszą trasą . Od razu zwróciłam uwagę , że lokatorzy szybko likwidują
skutki remontów i wiele zniszczonych ogródków zostaje doprowadzanych do poprzedniego kształtu . Tylko nadal te wykopy i rozkopy i to już od długiego czasu !
Zaczęłam marudzić na opieszałość robotników , kiedy mój mężuś pokazał mi palcem dna i pobocza głębokich rowów i powiedział : Jak się robi z takimi " dopalaczami " to i ja bym nie miał siły ani ochoty !Co to znaczy wprawne oko smakosza piwka ! :)
Ja patrzę na nowo zasadzone kwiatki , klnę i przeskakuję przez rowki , a on od razu strzał w 10-tkę ! Święta racja , po takim jednym " dopalaczu " to ja bym szybko szukała miejsca na drzemkę .Szczególnie w takie upały.
Z kapiącymi wodą wnuczkami wróciliśmy na swoje blokowisko , gdzie rozkopy planowane są za 2 lata. Tylko , jak zobaczę wtedy , że zamiast solidnej roboty spece będą w cieniu chlać piwsko , to ja już im swoje powiem !