Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rok wojny w Ukrainie. Jak Warszawa pomogła uchodźcom? Co działo się w pierwszych dniach wojny?

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
Rok temu, 24 lutego 2022 roku Rosja najechała na Ukrainę. Zaczęła się wojna, której skutki widać także w Warszawie. To do stolicy Polski docierali uchodźcy uciekający przed bombami. Na przełomie lutego i marca było to nawet 40 tysięcy osób dziennie. To tak, jakby każdego dnia do Warszawy wjeżdżali wszyscy mieszkańcy Piaseczna. Co działo się rok temu w stolicy? Przypominamy.

A więc wojna. 24 lutego 2022 roku Rosja dokonała brutalnej inwazji na Ukrainę. Ten dzień zmienił bieg historii, zmienił świat, ale zmienił także Warszawę. Jak stolica wyglądała na przełomie lutego i marca ubiegłego roku? To dni, które wielu z nas do dziś ma w pamięci.

Rok wojny w Ukrainie. Jak Warszawa pomogła uchodźcom? Co dzi...

Protest

Wkurzenie, wściekłość, bezsilność – wiele emocji towarzyszyło Warszawiakom 24 lutego. Pamiętajmy, że już wtedy w mieście żyły dziesiątki tysięcy Ukraińców. Rano - w dniu wybuchu wojny – zorganizowano pierwszy, nieco spontaniczny, protest. Pod Ambasadą Rosji stały tłumy. W tym nasz fotoreporter. „Putin zabójca”, „Stop war” (Stop wojnie) – to tylko niektóre hasła.

Z czasem manifestacje i protesty zaczęły odbywać się regularnie, także w centrum miasta, a stołeczni radni postanowili zmienić nazwę okolicznej ulicy na „Aleję Ofiar Rosyjskiej Agresji”. Ambasadę symbolicznie oblano czerwoną farbą. Z resztą ambasadora, który składał kwiaty na Cmentarz Żołnierzy Radzieckich, również oblano. To miał być znak, że ma krew na rękach.

Protesty pod Ambasadą Rosji
Szymon Starnawski

Dworzec

Na początku najważniejszy był Dworzec Zachodni. To tu docierały autobusy z uchodźcami z Ukrainy. Wkrótce dołączyły do nich również pociągi wypełnione kobietami i dziećmi uciekającymi z ogarniętego wojną kraju. Zachodni stał się centrum pomocy uchodźcom. Często także pierwszym punktem ich zatrzymania po wyruszeniu z Ukrainy. Odwiedziłem to miejsce w pierwszych dniach wojny.

- Nie jestem pewna jak będą wyglądały nasze kolejne dni tutaj. Nie wiemy nawet jaka sytuacja będzie jutro – mówiła mi wtedy perfekcyjną angielszczyzną Polina. Jedna z niewielu, która chciała rozmawiać. Wypowiadała się dojrzale, starannie. Gdy spytałem o wiek, usłyszałem, że ma dopiero czternaście lat. Powinna być teraz w szkole i dalej się uczyć. Ale nie mogła. Wojna zabrała jej możliwość nauki i kawałek dzieciństwa. Razem z mamą wsiadły w autobus na południu Ukrainy i przyjechały.

Dworzec Zachodni, 28 lutego 2022 roku
Krystian Dobuszyński

Na Zachodnim było wtedy gwarno. Tysiące uchodźców czekało na wsparcie. Przed kasami PKP ogromne kolejki. Wspomnimy, że kolejarze oferowali im bilety za darmo. Niektórzy czekali na transport za granicę. Inni na znajomych. Ale nie wszyscy wiedzieli co robić dalej. Niektórzy zabrali tylko najpotrzebniejsze rzeczy, wsiedli w pociąg i ruszyli.

Pomoc

Na piętrze Zachodniego dawną agencję pracy tymczasowej zamieniono w punkt pomocy. Wciąż można było znaleźć tu oferty pracy, ale poza tym przygotowano np. produkty higieniczne dla dzieci. Warszawiacy przynieśli wózki, zabawki, potrzebne produkty. To niezwykle budujące obrazy sprzed roku. Na dole swój punkt przygotowało miasto. Pracowali w nim nawet pracownicy z dzielnicowego sztabu prasowego – jako wolontariusze. Niemal każdy, kto tylko mógł, chciał pomóc.

Agencja pracy tymczasowej zamieniona na punkt pomocy dla uchodźców
Krystian Dobuszyński

- Wieczorem mamy miejsce do spania. Ale na dole (na hali dworcowej – red.), o piątej po południu przychodzą mieszkańcy Warszawy. Proponują, że bezpłatnie przenocują takie osoby u siebie w domach – mówiła mi Olga pracująca we wspomnianym punkcie. Wiele osób korzystało z takiego wsparcia. Mieszkańcy Warszawy otworzyli swoje mieszkania. Zaproponowali noclegi tysiącom nieznajomych, uciekających przed wojną.

Inni zgłosili się jako wolontariusze. W sumie było to kilkanaście tysięcy osób. Na dworcach, w punktach przesiadkowych i w zorganizowanych punktach pomocy potrzebowano rąk do pracy. Nigdy ich nie zabrakło. Tak samo jak produktów. Niemal każdy kogo znam dołożył coś od siebie. Przygotował paczkę żywnością, przyjął ukraińską rodzinę, bądź zgłosił się jako wolontariusz.

Krystian Dobuszyński

Pociąg

Po pierwszych dniach, gdy wszystko działo się spontanicznie, nieco chaotycznie, miasto i województwo stworzyły cały system. Powstały oficjalne punkty pomocy, miejsca noclegowe (niektóre tak wielkie jak Hala Expo w Nadarzynie), a także centra informacyjne. Oferowano żywność, wsparcie psychologiczne, ale także pracę.

W marcu najwięcej uchodźców docierało do stolicy pociągami. Z Przemyśla do Warszawy Centralnej. - Cały czas warszawiacy odpowiadają na nasze apele w internecie, jeśli chodzi o jakieś zbiórki żywności czy potrzebnych rzeczy – mówiła Ania, jedna z wolontariuszek, która pracowała na zorganizowanym w poczekalni kąciku dla matek z dziećmi, w rozmowie z naszą reporterką, którą była na miejscu. – Te osoby, chcące pomóc, przychodzą, jak to się mówi "z ulicy", z własnej woli. Bo czują potrzebę, że muszą, że chcą coś zrobić.

Dworzec Centralny na początku marca
Szymon Starnawski

W tym miejscu życie toczyło się w stałym rytmie, od pociągu z Przemyśla do pociągu. Gdy przyjeżdżali uchodźcy, wolontariusze wychodzili na peron, by kierować ich we właściwe miejsca. Tak wyglądały pierwsze tygodnie marca. Dziennie przyjeżdżało nawet 40 tysięcy osób.

- Prowadzę firmę cateringową i przywożę tu kanapki i zupy. Tylko w dniu dzisiejszym dostarczyłam 800 sztuk kanapek i 300 litrów płynu, które zostały rozdane w przeciągu zaledwie 40 minut! – mówiła nam wtedy Agata Gwiazdowska. – Punkt na Dworcu Centralnym jest całodobowy, jest on zorganizowany wyłącznie przez prywatnych wolontariuszy, którzy doskonale się ze sobą komunikują i przychodzą tutaj z dobrego serca. Warszawiacy chętnie przynoszą dary, bez nich, by nas tu nie było.

Szymon Starnawski

Przed dworcem 8 marca ustawiono ogrzewany namiot. Do tego dnia przez Warszawę przewinęło się już ponad 200 tysięcy uchodźców. Do dziś ta liczba wzrosła do 1,1 miliona osób. Większość ruszyła dalej, ale jak wynika z danych Urzędu Miasta, co najmniej 104 tysiące osób zostało w Warszawie. Z tego 36 tysięcy to dzieci. Połowa z nich kontynuuje edukację w miejskich szkołach. Niektóre uczą się według programu ukraińskiego, choćby w Centrum Edukacji (poniżej link do naszej relacji z tego miejsca)

Symbol

Symbolem radzieckiej przeszłości Warszawy stał się opuszczony blok dyplomatów ZSRR - Sobieskiego 100. "Szpiegowo" jak na to miejsce mówią mieszkańcy, stał się symbolem tej wojny. Krótko po rozpoczęciu konfliktu władze Warszawy zapowiedziały, że zajmowany od lat bezprawnie przez Rosjan - przejmą.

Krystian Dobuszyński

11 kwietnia Rafał Trzaskowski, w towarzystwie firmy ochroniarskiej, złamał kłódki i wszedł do środka. Zapowiedziano, że dawny symbol radzieckich wpływów w Warszawie stanie się mieszkaniem dla uchodźców z Ukrainy. Choć finalnie nie wiadomo czy będzie to możliwe, bo budynek czeka najprawdopodobniej długi i żmudny remont, to sam pomysł zamiany post-radzieckiego "Szpiegowa" w blok dla ukraińskich uchodźców jest symboliczny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto