Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Roller Derby, Warszawa. "Na torze nie jesteśmy Marysiami czy Haniami"

Aleksandra Podgórska
Roller Derby, Warszawa. "Na torze nie jesteśmy Marysiami czy Haniami"
Roller Derby, Warszawa. "Na torze nie jesteśmy Marysiami czy Haniami" Szymon Starnawski
Roller Derby, jako widowisko z elementami wrestlingu, wymyślił ponad 80 lat temu Leo Seltzer, my jednak znamy je obecnie w nieco innej, bardziej rozbudowanej formie. Sport ten w Polsce jeszcze raczkuje, ale Warszawa już może pochwalić się kilkoma drużynami. Najstarszą z nich jest Warsaw Hellcats Roller Girls.

Roller Derby, Warszawa. "Na torze nie jesteśmy Marysiami czy Haniami"

- Któregoś zimowego dnia siostra zagadnęła mnie: "Słuchaj, stwórzmy drużynę Roller Derby. Będą wrotki, siniaki i wreszcie sport dla nas! Powiedziałam jej, że chyba zwariowała. Nigdy nie lubiłam siniaków, a co dopiero przepychanek... Do tego na wrotkach! Parę dni później stwierdziłam jednak, że raz się żyje. Zróbmy to.
Akurat w Poznaniu ruszyła drużyna Roller Derby, zaraz po nich powstałyśmy my. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Zakochałyśmy się we wrotkach i Roller Derby po same uszy - zaczyna swoją opowieść Marla Killmiss z Warsaw Hellcats Roller Girls.

Faktycznie, sport jest mocno kontuzjogenny. Bliscy dziewczyn nie byli więc zachwyceni. - Na początku patrzyli na nas, jak na szaleńców, którym życie niemiłe. Przed oczami mieli złamania i kontuzje, ból i nieszczęścia - opowiada Marla. Szybko jednak przekonali się, że sport daje dziewczynom radość i przynosi satysfakcję, i zaczęli je wspierać. Jedna z zawodniczek zaraziła tym nawet swojego chłopaka, który teraz zajmuje się sędziowaniem meczów Roller Derby.

"Na torze każda jest fighterką"
Zresztą, kiedy zaczynasz przygodę z tym sportem, wiesz, na co się piszesz. Siniaki i mniej czy bardziej poważne kontuzje są nierozerwalnie związane z Roller Derby. Trzeba pogodzić się z wiecznie posiniaczonym ciałem i zadrapaniami. - My już przyzwyczaiłyśmy się do nich i nie przeszkadzają nam. Często chwalimy się między sobą najnowszymi kolorowymi siniakami. Są to swego rodzaju trofea, z angielskiego nazywane np. ‘’derby kissess’’. Oczywiście, żadna z nas nie chce się połamać, ale jest to ryzyko wpisane w nasz sport. Jego kontaktowy charakter sprawia, że jesteśmy narażone na upadki, urazy czy kontuzje. No risk no fun! - śmieje się zawodniczka warszawskiej drużyny.

Choć sport faktycznie jest dość brutalny, to nadal uprawiają go przede wszystkim kobiety. Dziewczyny z Warsaw Hellcats Roller Girls mówią, że trudno jest wytłumaczyć ten ogólny fenomen, ale wiedzą, co je najbardziej pociąga w tym sporcie. - Brakowało nam czegoś dla siebie. Zespołowego sportu, który skradnie nasze dusze i ciała. Po całym dniu za biurkiem, na zły czy dobry humor, najlepszy jest dla nas treningowy wycisk, jaki sobie fundujemy. Trenujemy ostro, żeby mierzyć się z innymi drużynami, odnosić sukcesy i piąć się coraz wyżej w rankingach, by w przyszłości móc grać z najlepszymi - przekonuje Marla Killmiss.
Nie jest jednak tak, że w Roller Derby grają tylko kobiety. Na świecie są też zespoły męskie i mieszane. Również w warszawskiej ekipie można znaleźć panów, choć w nieco innych rolach. - Nasze mecze sędziują mężczyźni. Oczywiście na wrotkach! Mamy też wielu fanów wśród płci przeciwnej - zapewnia członkini Warsaw Hellcats Roller Girls.

Było o siniakach, kontuzjach, morderczych treningach. Czy w takim razie, żeby zostać częścią świata Roller Derby, trzeba być dziewczyną silną, odważną i pewną siebie? - W tym sporcie odnajdzie się każdy. Nawet, jeśli na co dzień jesteś cichą myszką lub zupełnie przeciwnie – w życiu grasz pierwsze skrzypce. Na wrotkach stajesz się fighterką, uwalniasz pokłady energii, o których nawet nie miałaś pojęcia i dajesz z siebie wszystko.
Trzeba jednak mieć kilka cech, które w Roller Derby są niezbędne. To dyscyplina, która wymaga zespołowości, siły, sprytu. Nie można obawiać się upadków - jest to sport kontaktowy, więc są one na porządku dziennym.

Dziewczyny podkreślają, że traktują Roller Derby bardzo poważne. Trzeba mieć czas i chęci. Nie są to dodatkowe zajęcia dla zabicia nudy czy popołudniowa rekreacja na wrotkach. Jest to jak najprawdziwszy sport - jak rugby czy piłka nożna - któremu każda poświęca się w 100%. Celem Warsaw Hellcats Roller Girls jest wspięcie się na najwyższy, światowy poziom, co wymaga od nich całkowitego zaangażowania.

Odważny wygląd i ostre pseudonimy
Kiedy patrzymy na zdjęcia zawodniczek Roller Derby, możemy dojść do wniosku, że to też coś w rodzaju stylu życia czy subkultury. Tatuaże, kolczyki, często kolorowe włosy. Marla Killmiss zapewnia jednak, że każda z dziewczyn jest indywidualnością i ma własny styl. - Prawdą jest, że dziewczyny z tatuażami czy kolczykami, z ostrzejszych klimatów, są codziennością w Roller Derby, zapewne dlatego, że taki sport idealnie pasuje do tych odważnych i silnych kobiet. Jednak w naszych szeregach odnajdzie się każdy. Nie oceniamy siebie ze względu na wygląd, a umiejętności!

Odrębną sprawą są ostre pseudonimy, które nadają sobie zawodniczki. Członkini Warsaw Hellcats Roller Girls przyznaje, że to już celowy zabieg. - Pseudonimy to nieodłączna część Roller Derby, to nasze alter ego. Na torze nie jesteśmy Marysiami czy Haniami. Znajdziecie tu twarde zawodniczki takie jak Taran Thula, Sodomy Cake, Mia De’stroy, Wanda Granda czy Poison Ch’Alice. Ksywy często są odważne i nasączone agresywnym wydźwiękiem, na torze możemy być kim tylko chcemy.

Czytaj też: Acroyoga w Warszawie. Gdzie można spróbować tej formy treningu? [ZDJĘCIA]

Na czym właściwie polega gra w Roller Derby? Drużyny spotykają się na owalnym torze. Na każdy jam (czyli wyścig), zespoły wystawiają po pięć swoich zawodniczek - cztery blokujące i jedną jammerkę, czyli ścigacza. Jammerka jest jedyną zawodniczką, który zdobywa punkty, poprzez wyminięcie każdego z członków przeciwnej drużyny, wyróżnia się pokrowcem z gwiazdą nałożonym na kask. Blokujące natomiast, mają za zadanie uniemożliwić jammerce przeciwnej drużyny przejazd oraz ułatwić przebicie się przez pakę blokerek swojej jammerce. Mecz trwa 60 minut, podzielony jest na dwie półgodzinne części i składa się z dwuminutowych jamów. Choć Roller Derby jest sportem kontaktowym, zabronione jest używanie łokci, rąk, podstawianie nóg czy uderzanie z główki. Dozwolone jest blokowanie barkiem i biodrem.

Radzą sobie same
Dla polskich drużyn prawdziwym wyzwaniem jest jednak nie tylko gra, ale przede wszystkim sprawy organizacyjne. W każdym mieście sport jest budowany od podstaw tylko i wyłącznie przez poszczególne zespoły. Nie inaczej jest w przypadku pierwszej warszawskiej drużyny Roller Derby. - Często nie jest łatwo, choćby ze względu na nieprzychylność właścicieli obiektów sportowych do naszych wrotek, które, jak twierdzi większość, spowodują uszkodzenia. Nie jest to prawdą i nawet mamy na to odpowiednie dokumenty - tłumaczy Marla. - Druga sprawa, to ceny takich obiektów, które są zdecydowanie za wysokie. Za wszystko płacimy z własnej kieszeni dlatego często nie stać nas na wynajem. Zagranicą wiele drużyn wynajmuje sale od miasta zupełnie za darmo. My, póki co, trenujemy m.in. w klubie Progresja, który nie jest obiektem sportowym, ale jako jeden z nielicznych zgadza się na udostępnianie nam hali - dodaje.

Trochę lepiej wygląda kwestia sprzętu. W Polsce powstaje coraz więcej sklepów dedykowanych Roller Derby, spadają też ceny wrotek i potrzebnych akcesoriów.

Dziewczyny z Warsaw Hellcats Roller Girls są również samowystarczalne, jeśli chodzi o szkolenie. - Na początku współpracowałyśmy z trenerem wrotkarstwa, który nauczył nas podstaw jazdy, obecnie trenujemy się same. Mamy parę zawodniczek, które odpowiedzialne są za przygotowywanie treningów. W ten sposób oszczędzamy pieniądze, które przeznaczamy na salę. Jak dotąd, idzie nam całkiem dobrze - opowiada Marla Killmiss.

Regularnych meczów dziewczyny na razie nie grają, choć i to zaczyna się rozwijać. - W kwietniu tego roku rozegrałyśmy pierwszy - dla polskich drużyn - oficjalny mecz Roller Derby z czeską drużyną Prague Roller Derby. Polska oficjalnie weszła do międzynarodowych rankingów. Był to nasz wspólny sukces. Na tym jednak nie kończymy, oprócz oficjalnego meczu do tej pory rozegrałyśmy też 3 mecze towarzyskie z drużynami z Czech i Niemiec. Utrzymujemy kontakty z zespołami ze świata, odwiedzamy się wzajemnie i wymieniamy wiedzą teoretyczną oraz praktyczną. Pod koniec sierpnia rozegrałyśmy pierwszy w Polsce mecz towarzyski z zaprzyjaźnioną niemiecką drużyną Riot Rocketz Roller Derby Leipzig. To było kameralne spotkanie, głównie dla naszych znajomych, ale mamy nadzieję, że wkrótce będziemy mogły pokazać się szerszej publiczności - kończy Marla Killmiss.

Jeśli jesteście zainteresowani dołączeniem do Warsaw Hellcats Roller Girls, nie krępujcie się! Dziewczyny szukają absolutnie wszystkich - nie jest ważne czy dobrze radzisz sobie na 8 kółkach, czy nie. Poszukiwani są kobiety i mężczyźni, którzy ukończyli 18 lat i chcieliby wstąpić do drużyny w roli zawodniczek lub sędziów.

Czytaj też: CrossFit w Warszawie. "Pamiętajmy, że nie będziemy od razu Richem Froningiem"

Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto