Temat rosyjskich nieruchomości w Warszawie wraca od lat. Nie chodzi bynajmniej o placówki ambasady czy konsulatu, których własność została już dawno uregulowana. W stolicy wciąż istnieje kilka budynków należących dawniej do urzędników ZSRR i osób związanych z dawnym systemem. Rosja nie płaci za nie, a część... wynajmuje komercyjnie.
"Problem (...) był zaniedbany przez całe lata. Podjęte w latach 1992-1993 pierwsze próby jego uporządkowania nie przyniosły rezultatu. Potem sprawa nie była poruszana aż do czasu objęcia przeze mnie urzędu ministra spraw zagranicznych" - tłumaczył Bronisław Geremek w 1998 roku. Wtedy po raz pierwszy poznaliśmy spis sowieckich nieruchomości w Warszawie. Do dziś nie udało się ich odzyskać.
Dziesięć lat po tym zapewnieniu Polska postanowiła wypowiedzieć umowy z lat 70. i 80., na mocy których ZSRR (a potem Rosja) zajmowały prestiżowe budynki, tuż obok Kancelarii Premiera czy Ministerstwa Obrony Narodowej. "Trwające od ponad 10 lat konsultacje polsko-rosyjskie w sprawie nieruchomości okazały się bezowocne" - tłumaczyło MSZ w odpowiedzi na zapytanie jednego z posłów.
W 2016 i 2017 roku Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał, że Rosjanie zajmują budynki nielegalnie. Należności za bezprawne przetrzymywanie nieruchomości liczono w milionach złotych. A odsetki cały czas rosną. Niestety budynków do dziś nie udało się odzyskać, choć niedawno prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski przyznał, że do jednej ze słynnych "rosyjskich wysp" zapuka komornik. Podobnie ma być z byłą szkołą radziecką przy ul. Kieleckiej. Zapytaliśmy Ministerstwo Spraw Zagranicznych o zwrot pozostałych budynków. Niestety nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?