Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa MM. Myslovitz: Nie zagramy heavy metalu ani bluesa

MM Warszawa
MM Warszawa
Z członkami grupy Myslovitz rozmawiamy o nowej płycie i odejściu ...
Z członkami grupy Myslovitz rozmawiamy o nowej płycie i odejściu ... mat.pras.
Z członkami grupy Myslovitz rozmawiamy o nowej płycie i odejściu Rojka.

Katarzyna Nosowska: Ludzie za dużo mówią [rozmowa MM]


Zespół**Myslovitz stanął w 2012 roku przed ogromnym wyzwaniem i jednocześnie niezwykłą szansą. W związku ze zmianą wokalisty, jak sami przyznają, mogą mieć swój nowy początek. Członkowie pożegnali się z Arturem Rojkiem, którego zastąpił Michał Kowalonek.
**O współpracy z nowym wokalistą, wspólnych nagraniach, a także o dotychczasowych przygodach i planach na przyszłość, z nową płytą włącznie, rozmawiamy z Jackiem i Wojciechem Kuderskimi.


Teraz, gdy macie nowego wokalistę, jesteście bardziej zestresowani przed koncertami?

Jacek Kuderski: Przed chwilą mówiłem bratu, że trochę się stresuję. Tych koncertów nie było jeszcze tyle, żeby się w pełni przyzwyczaić do zmiany. Brakuje nam takiego mocnego wspólnego trzonu, pewności, że nic nieprzewidzianego się nie wydarzy. Jest nowy członek zespołu, dlatego ustalamy repertuar i po prostu gramy.

Wojciech Kuderski:
Myślę że potrzebujemy z Michałem jeszcze trochę czasu, żeby to wszystko było już tak "na maksa". Mamy duże przerwy między koncertami i zawsze jest czas, żeby coś zapomnieć.

Praktycznie każdy artysta z Waszego zespołu angażuje się jeszcze w jakieś dodatkowe projekty. Macie w ogóle czas, żeby razem grać?

W.K.:
Staramy się każdą wolną chwilę poświęcać zespołowi Myslovitz i jak najwięcej razem grać. A co do innych przedsięwzięć, jak coś się przydarzy, to zobaczymy. Na pewno będziemy starać się to kontynuować .

Zmiana składu zespołu dla fanów była ogromnym zaskoczeniem. A dla Was? To była dłużej planowana decyzja czy spadło to na Was jak grom z jasnego nieba?

W.K.: Spadło. Dokładnie tak, jak mówisz.

J.K.: Tu nie było co planować, to była prywatna decyzja wokalisty.

Ale obiecaliście wtedy fanom, że będziecie trzymać poziom i udało się – znaleźliście świetnego wokalistę, którego publika ciepło przyjęła. Jak zaczęła się Wasza współpraca z Michałem?

W.K.: Od telefonu Przemka (Przemek Myszor - przyp. red), który zadzwonił do Michała i zaproponował mu żeby przyjechał na przesłuchanie. I tak przyjechał pierwszy raz, drugi i trzeci, a potem już czwarty raz, gdy wybraliśmy go spośród kilkunastu kandydatów. Wydaje mi się, że wiekowo pasuje do nas, podobnych rzeczy słuchamy, w naszych rozmowach czuć, że myślimy podobnie i mamy podobne poczucie humoru, a to też było dla nas bardzo ważne – żeby to był prawdziwy członek zespołu.

J.K.: Nie chcieliśmy temu nadać jakiegoś szczególnego rozgłosu…

Poszukiwania nowego wokalisty zostały przeprowadzone po cichu. Dlaczego?

J.K..: Zdecydowaliśmy się na poszukiwania na własną rękę, nie ogłosiliśmy tego nigdzie, bo nie szukaliśmy nikogo z popularnych programów, gdzie wyłania się świetnych wokalistów. Wtedy w innym miejscu byłby zespół Myslovitz z wieloletnim doświadczeniem, a w innym świeży wokalista. Chcieliśmy tego uniknąć. W związku z tym postanowiliśmy szukać wśród zespołów niszowych, które już jakiś czas istnieją i mają też swoje doświadczenie na scenie. W ten sposób trafiliśmy na Michała.

Niejednogłośnie, po pierwszym przesłuchaniu Michał został naszym wokalistą, ale później na drugim spotkaniu, było już dużo lepiej, dopasowaliśmy się. Michał jest po prostu bardzo fajnym człowiekiem, może nie było to główne kryterium, ale to jak on się czuje z nami, i jak my się czujemy z nim, jest bardzo ważne. Przecież przebywamy ze sobą dłużej niż tylko na koncertach i bardzo istotne jest jak się układa taka pozasceniczna relacja. Żeby nie było tak, że Michał jako wokalista będzie miał swoje doświadczenie, swoją garderobę, a zespół będzie osobno ze swoim dwudziestoletnim doświadczeniem. Oczywiście tak też można, ale my szukaliśmy prawdziwego członka zespołu, z którym zaczynamy od nowa, mając oczywiście w pamięci te wszystkie wcześniejsze lata na scenie.

Jak czujecie się z Michałem jako zespół?

W.K.: Staramy się godzić naszą działalność w zespole z życiem rodzinnym i innymi sprawami, żeby wszyscy byli zadowoleni. Nie ma jakichś sztywnych ustaleń, że próby są od poniedziałku do piątku i koniec. Nie ma presji. Dajemy sobie trochę luzu, ale również mocno się angażujemy i wydaje mi się, że to jest najlepszy sposób na tę współpracę. Michał to mądry człowiek, jest otwarty na ludzi, łatwo się z nim dogadać. Po za tym ma fajny wokal – potrafi zaśpiewać zarówno wysoko, jak i nisko, ale ma też tą chrypę, co mi osobiście bardzo odpowiada.

Mówisz o fajnym wokalu. Szukaliście drugiego Artura Rojka, czy zależało wam na czymś zupełnie nowym?

W.K.: Nie będę mówił kto, ale był jeden kolega, który, jak się zamknęło oczy, to można było pomyśleć, że to śpiewa Artur, ale taki wybór mógłby być wpadką (śmiech) .

J.K.: Nie zależało nam na dokładnej kopii, chcieliśmy kogoś, kto będzie do nas pasował, ale będzie też wnosił nową jakość. Poza tym ciężko, o coś takiego jak dobre zastępstwo. Może w Dżemie to było łatwiejsze, bo Rysiek Riedel owszem śpiewał oryginalnie i charakterystycznie, ale jednak, że tak powiem „po męsku”, Artur z kolei ma wysoki wokal i brzmi bardzo specyficznie w związku z tym, trudno było znaleźć kogoś na jego miejsce.

Jesteście już oficjalnie po nagraniu pierwszego singla. Jak Wam się układała współpraca studyjna?

J.K.: Teraz, gdy się nagrywa piosenki, nie trzeba siedzieć razem, żeby coś zrobić - tak nagrywaliśmy pierwsze płyty. Najpierw nagrywamy część instrumentalną, Michał też gra, więc spotykamy się wtedy. Później Michał wchodzi do studia i nagrywa wokal współpracując z producentem. Wiadomo, że pracujemy razem, żeby nie wyszło z tego na przykład AC//DC, tylko żeby to było dalej "Myslovitzowe". Ale kiedy cały zespół siedzi w studiu, to czasem różne rzeczy się dzieją. Z doświadczenia – zwłaszcza z poprzedniej płyty – wiemy, że potrzebujemy kogoś, kto pogodzi nasze rozbieżne pomysły, a w zasadzie zbieżne tylko czasem wyrażane w tak różny sposób, że nie możemy się dogadać.

W.K.:
I wszyscy się wtedy awanturują (śmiech).

J.K.: Pracujemy razem kiedy to możliwe, Myslovitz brzmi specyficznie i staramy się wszyscy ten charakter zachować.

Macie zaplanowaną nowa płytę i nowego wokalistę. Szykuje się rewolucja w brzmieniach, czy pozostaniecie w starych i znanych klimatach ?

W.K.: Charakter na pewno pozostanie, to będzie wciąż typowa dla nas melodia, świetne teksty i kompozycje. Na pewno nie zagramy heavy metalu ani bluesa, a czy i jak bardzo to się zmieni, będzie zależało od wielu czynników, po części też od Michała.

J.K.: Czasem zdarza się, że producent robi z zespołu całkiem coś innego, daje teksty i muzykę, a oni tylko wchodzą i nagrywają. Z nami na pewno tak nie będzie. Staramy się też unikać przeładowania jakimiś efektami dźwiękowymi, które dobrze brzmią w studiu, ale czasem są nie do powtórzenia na żywo na koncertach

Czy Michał będzie "tylko" wokalistą, czy na płycie usłyszymy też jego pomysły, jego kompozycje?

W.K.:
Jest utwór, który Michał skomponował, pracujemy nad nim. Nie mamy jeszcze na niego pomysłu i nie wiemy, czy to się zmieści akurat na tej płycie, bo też nie ma takiej presji, że nagle Michał coś napisał i trzeba to koniecznie umieścić na krążku. To wszystko pomału, dzięki całemu zespołowi, nabiera kształtów.

J.K.: Michał dostaje od nas bardzo duże wsparcie i opiekę muzyczną, a w trakcie nagrywania dzięki tej wymianie wizji powstaje coś naprawdę fajnego i spójnego. Co prawda muzycznie różnimy się trochę, dlatego myślę że dopiero następna płyta – nie ta, która pojawi się za chwilę – ale kolejna będzie tworzona w pełni w nowym składzie i odda jego charakter.


"Za chwilę" to tajemnicze określenie terminu. Najpierw zapowiadaliście wiosnę 2013, potem była jesień, a tak naprawdę kiedy planujecie wydanie nowego albumu?

J.K.: Są różne pomysły co do tej produkcji. Zastanawiamy się, czy nie wrócić do korzeni i nagrywać tak jak wcześniej – najpierw wypuścić EP-kę, potem resztę, a może lepiej byłoby najpierw nagrać całą płytę. Te wszystkie pomysły się póki co ścierają i nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji. Wiadomo też, że są różne terminy narzucane przez producenta, tego też jeszcze nie ustaliliśmy, może to będzie wiosna, może jednak wstrzymamy się do jesieni? Na pewno zależy nam na tym, żeby za niedługo dać fanom dobrą muzykę.

To jest pytanie, które pojawia się najczęściej wśród fanów. Przyzwyczailiście ich do częstych wydań – co rok albo dwa lata był nowy album…

J.K.:
A potem było pięć (śmiech).

W.K.: Mówiąc trochę żartem, wtedy były zupełnie inne czasy, byliśmy zafascynowani Beatlesami i innymi bandami z tamtego okresu, każdy chciał być trochę jak oni – jedna płyta za drugą (śmiech).

J.K.: Wtedy też na co innego zwracano uwagę, nie liczyły się tak bardzo teksty, ważna była dobra muzyka, a u nas tak się jakoś składa, że muzyka zawsze szybciej powstaje, z tekstami jest już potem trochę gorzej – muzykę tworzyli wszyscy, teksty tylko trzy osoby. Może teraz się to zmieni.

Jak Wam się razem gra na koncertach? Panuje ta swoboda co zawsze, czy jeszcze jest trochę nieswojo i potykacie się o siebie na scenie?

W.K.: Na scenie czujemy się bardzo dobrze. Z koncertu na koncert mamy coraz więcej swobody. Wojtek od dawna zajmuje się "ospałą publiką", angażując ich do zabawy i daje to niesamowite efekty.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Zobacz materiały z cyklu Rozmowa MM




Nergal: Czy czegoś w życiu żałuję? Absolutnie nie!Pablopavo: Gdybym miał 20 lat, pewnie bym zwariował
Pyta.pl nigdy nie zmięknie! [rozmowa MM]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto