Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Arturem Wezgrajem, kandydatem na prezydenta Koszalina

Redakcja
pobrano z zasobów internetowych
Artur Wezgraj, prezes stowarzyszenia Lepszy Koszalin, to kandydat na prezydenta Koszalina. Jako radny zna wszystkie bolączki naszego miasta i dlatego pozwoliłem sobie zadać mu kilka pytań.

Jest pan jednym z kandydatów na prezydenta Koszalina, reprezentuje pan stowarzyszenie Lepszy Koszalin. Lepszy, to znaczy jaki? Co należy zmienić w naszym mieście, aby było lepsze?- Pełna odpowiedź musiała by być bardzo obszerna. W skrócie można powiedzieć, że lepszy Koszalin to taki, w którym koszty życia codziennego mieszkańców są niskie, usługi publiczne na dobrym poziomie i nakierowane na pomoc koszalinianom. Przedsiębiorcy czują się bezpiecznie ze strony urzędników, zwiększają zatrudnienie z powodu rosnącej produkcji, władze miejskie pracują dla rozwoju infrastruktury i gospodarnie wydają pieniądze, nie zapominając o swojej funkcji służby publicznej, a wszyscy odczuwają dumę, że mogą mieszkać w takim mieście. To są sprawy, które mimo że wydają się oczywiste, wyznaczają kierunek działań.Można budować, tworzyć i organizować funkcjonowanie miasta drogo, z marną jakością, ale możliwe jest też wydatkowanie pieniędzy z umiarem i lepszym efektem. To część sztuki zarządzania. 
Zgłosił pan chęć kandydowania w wyborach, co naraziło pana na krytykę  jednego z  polityków PO, który stwierdził że prowadzi pan "brudną kampanię". Jak pan odpowie na ten zarzut?- Nie wiem, czy w ogóle powinienem odpowiadać. Taki zarzut kojarzy mi się z działaniem kieszonkowca, który dla odwrócenia uwagi od siebie krzyczy - łapaj złodzieja. Ten polityk PO wraz z kilkoma kolegami nieustannie obrzuca mnie błotem, a potem z niewinną minką wskazuje na mnie, jako prowadzącego brudną kampanię.Mam nadzieję, że z czasem Polacy wyeliminują tego typu cwaniaczków z polityki tak krajowej, jak i lokalnej.
Czy nie uważa pan że Platforma Obywatelska wraz z obecnym prezydentem Koszalina wydaje publiczne pieniądze na akcję wyborczą? Odbywają się spotkania w szkołach z uczniami, spotkania w klubach osiedlowych z mieszkańcami. Przecież to wszystko kosztuje. Co pan o tym sądzi?- To jest oczywiste i widoczne gołym okiem. Prezydent zaprasza w ogłoszeniach na koncerty komercyjne, odbiera medale, których nie zdobył, organizuje imprezy za miejskie pieniądze, wydaje masowo materiały zwane informacyjnymi, które są propagandą sukcesu, wbija uroczyście łopaty, przecina wstęgi w wielu miejscach, niewiele mających wspólnego z jego funkcją. Występuje w programach finansowanych z budżetu gminy - można ciągnąć tę listę w nieskończoność. Wystarczy oszacować czas, jaki politycy PO z prezydentem na czele poświęcają na celebrę i ile im zostaje na pracę na rzecz rozwoju miasta i poprawę warunków życia mieszkańców. Ostatnio obraził się na mnie wicemarszałek województwa, gdy zwróciłem mu uwagę na stronie internetowej Lepszego Koszalina. To tak jakby się obrazić na fakty.Jak pan ocenia obecnego prezydenta i jego sukcesy? Oddano do użytku budynek filharmonii, utworzono zalew na Dzierżęcince, budowany jest aquapark. Można powiedzieć o jego prężnych działaniach na rzecz miasta, co może być wykorzystane w kampanii wyborczej.- Trzeba powiedzieć , że większość przeprowadzonych inwestycji to kontynuacja zadań rozpoczętych przez prezydenta Miketyńskiego. Te, które były autorskimi prezydenta Jedlińskiego, czyli inteligentny system transportowy i Inteligentny Koszalin, nie pozwalają odtrąbić sukcesu. Póki co, przesuwane są terminy zakończenia na 2015 rok.Zalew na Dzierżęcince nie jest inwestycją miejską, więc trudno mówić o sukcesach prezydenta. Miasto deklarowało za to wybudowanie infrastruktury wypoczynkowej przy nowym zalewie. Prezydent właśnie odroczył decyzję w tej sprawie. Być może to efekt afery ze sprzedażą terenów dookoła zalewu. Władza przycichła przestraszona i czeka co będzie działo się dalej.Aquapark jest totalną porażką, która pewnie będzie miała jeszcze ciąg dalszy. Zafundowano koszalinianom inwestycję bardzo drogą, przeprowadzoną niegospodarnie. Ostatni przetarg przeprowadzono do nie wiadomo jakiego projektu, ale ustalono skrajnie wysoka cenę. I oto prezydent z ZOS-em zmierzają właśnie do uproszczenia projektu, który, gdyby był taki od początku, obiekt byłby już wybudowany i to za cenę o połowę mniejszą.Filharmonia jest najjaśniejszym punktem na liście koszalińskich inwestycji. Nie potrafię ocenić czy poniesiony nakład w stosunku do efektu społecznego jest sensowny. Zakładam, że tak. Nieźle idzie też z infrastrukturą w strefie ekonomicznej i budową "pierścienia" drogowego. Jednak bilans wszystkich działań inwestycyjnych prezydenta jest ujemny. Drogo, z opóźnieniami lub nieracjonalnymi decyzjami na przyszłość, których konsekwencje będziemy ponosić przez lata.
Koszalin powoli staje się miastem ludzi starszych. Co należy zrobić, aby zatrzymać młodzież, która obecnie nie widzi tu żadnych perspektyw dla siebie.- Nie wiem, jak rozumieć to określenie. Póki co, średnia wieku oscyluje wokół czterdziestki, ale rzeczywiście, prognozy demograficzne wskazują na szybkie starzenie naszej społeczności. Sposób na zatrzymanie młodzieży jest powszechnie znany. Sensowna praca za sensowne pieniądze, dostępność do mieszkań, niskie koszty życia, przedszkola i żłobki, dobrze zorganizowane usługi publiczne, w tym ochrona zdrowia, oferta kształcenia, sprzyjające środowisko do prowadzenia własnej działalności. Mimo że sposób jest znany, to pozostaje kwestia metody. Zaprezentujemy w marcu propozycję na specjalności gospodarcze naszego miasta oraz symulacji rozwoju gospodarczego, które w efekcie mają doprowadzić do rozszerzenia ofert pracy.Prowadzimy w Polsce rozmowy z potencjalnymi inwestorami. Pomysł, który mamy, jest odmienny od tych, które do tej pory proponowano w Koszalinie. Nie dotyczy też strefy ekonomicznej.Obniżenie kosztów życia wiąże się zaś z racjonalnym wydawaniem pieniędzy na inwestycje, a co za tym idzie - ograniczenie tempa zadłużania miasta. W efekcie będziemy mogli zaprzestać obciążać mieszkańców kolejnymi podwyżkami, które służą spłacie zaciąganych dzisiaj kredytów.Jeżeli młodzież będzie miała pracę i dochody, przedsiębiorcy będą się rozwijali, łatwiej będzie zrealizować pozostałe postulaty. Przyjęty aktualnie wariant prowadzenia wielkich inwestycji publicznych nie przekładających się na rozwój gospodarczy, to ślepa uliczka.Jak ocenia pan swoje szanse, mając w przyszłych wyborach za przeciwników Adama Ostaszewskiego i Piotra Jedlińskiego?- Monitorujemy opinię publiczną. Wynika z niej, że szanse Jedlińskiego i Wezgraja są porównywalne i znacznie większe od pozostałych kandydatów. Dla obu konkurentów obserwujemy jednak odwrotne tendencje. W przypadku prezydenta i PO widać od miesięcy spadek notowań. A w przypadku Lepszego Koszalina i mojej kandydatury stały wzrost. Kandydat lewicy, Adam Ostaszewski, znajduje się dopiero na początku drogi.Przed nami jeszcze jedenaście miesięcy do wyborów. Zapewne różne zdarzenia (te wykreowane i te naturalne) będą miały wpływ na sympatię wyborców. Osobiście wierze w wygraną Lepszego Koszalina. Jesteśmy niezależni od partii politycznych, nie musimy się podporządkowywać dyrektywom z "góry", kierujemy się interesem naszej lokalnej społeczności.
Czy widzi pan możliwość utworzenia wspólnego komitetu wyborczego z SLD, aby zwiększyć szanse na wygrane wybory i późniejszy podział władzy?- Sugerowałem zarówno SLD jak i PIS wspólne pójście do wyborów prezydenckich. Myślę, że partie nie są zainteresowane taką konstrukcją. Chcąc uzyskać dobry wynik do Rady Miejskiej, wystawią swojego kandydata na prezydenta. Rozumiem to, chociaż do wyborów jeszcze daleko. Wiele się może zdarzyć.Koszalinianie przestali interesować się polityką, co chce wykorzystać koszalińska PO, wysyłając swoich członków do domów i mieszkań przyszłych wyborców. Co pan sądzi o tym pomyśle?- Pomysł nie jest wcale taki zły. Bezpośrednia uczciwa rozmowa z mieszkańcami daje szansę na poznanie poglądów i oczekiwań, które mogłyby być bazą do tworzenia wizji przyszłości i programu działania.Niestety, PO idąc w kierunku propagandy i samochwalstwa, tylko zirytowało mieszkańców. Nachalnie i arogancko  usiłowała przekonać koszalinian, że powinni być jej wdzięczni i darzyć miłością za to, co im załatwiła i dała. Akcja Platformy pod hasłem "najważniejsza jest rodzina" miała też drugie dno. Odebrano ją społecznie jako zawłaszczoną i zakłamaną. Prześmiewcy pokpiwali, że hasło głosi samą prawdę - najważniejsza jest rodzina PO. Na co liczyła PO rozpoczynając tę akcję? Może na naiwność koszalinian i siłę zmasowanej propagandy...
rozmawiał kar.

 

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto