Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruszyła klinika kardiologii inwazyjnej

Bożena Bilska-Smuś
Prywatne, ale leczące w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia centrum kardiologii inwazyjnej, głównie dla zawałowców, ruszyło w Sieradzu. Dotąd zawałowcy na leczenie bezinwazyjnymi metodami stosowanymi tylko w ciągu ...

Prywatne, ale leczące w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia centrum kardiologii inwazyjnej, głównie dla zawałowców, ruszyło w Sieradzu. Dotąd zawałowcy na leczenie bezinwazyjnymi metodami stosowanymi tylko w ciągu godziny od wystąpienia bólu mieli szanse w łódzkich szpitalach. Teraz, dzięki nowoczesnemu sprzętowi, jest to możliwe w Sieradzu.

Marian Trojanowski jest jednym z uratowanych w centrum. W połowie stycznia z ciężkim zawałem serca trafił na kardiologię w sieradzkim szpitalu im. Wyszyńskiego. Natychmiast został przetransportowany do prywatnej kliniki serca, która przytuliła się do lecznicy.

- Chyba byłaby tragedia. Wszystkie żyły miałem pozapychane! - relacjonuje pan Marian. - Przepchali mi je i włożyli stenty. Nie minęły od tego czasu dwa tygodnie i już jeżdżę na rowerze!

81-letni Edward Krawczyk mieszka w Woli Stryjewskiej, niedaleko Łasku. Do łaskiego szpitala trafił z bólem klatki piersiowej. - Jak się dotknąłem, to puls miałem kiepski, myślałem że to już koniec - wspomina pan Edward. - W łaskim szpitalu okazało się, że potrzeba jest koronografia i przewieźli mnie do sieradzkiej kliniki. Trzęsło, bolało, ale trzeba było wytrzymać.

Jerzy Kokociński był w sieradzkim centrum kardiologii inwazyjnej tylko dobę. - Jednak od razu, gdy tu weszliśmy, pomyślałam sobie oj Zachód! - z uśmiechem mówi jego żona Bożena.

Wcześniej pan Jerzy leżał w szpitalu w Wieruszowie, gdzie mieszka. - Zatykało mnie, nie mogłem oddychać - wspomina. - Gdy mnie do tej kliniki skierowali, to od razu przeszedłem badania i okazało się, że udrożnienie żył nie wystarczy. Potrzebne są bajpasy.

- W tym przypadku zabezpieczenie kardiologiczne daje nam klinika im. Sterlinga w Łodzi - wyjaśnia Anna Szczerbak, prezes spółki Nafis, która uruchomiła sieradzkie centrum kardiologiczne. Podobne prowadzi już w Lesznie.

Spółka wynajęła nieczynny pawilon w sieradzkim szpitalu, który z tego tytułu zyska kilkadziesiąt tys. zł miesięcznie. Tymczasem pacjenci będą mieli większe szanse na przeżycie. Dotychczas chorzy z całego naszego województwa mieli do dyspozycji cztery pracownie kardiologii inwazyjnej, ale tylko w Łodzi. A przy zawale liczy się czas. Najważniejsza jest złota godzina, czyli pierwsze 60 minut od zawału.

- Tutaj decyduje czas, bo przyczyną zawałów jest zaciśnięta tętnica, którą trzeba otworzyć, umożliwić przepływ krwi - tłumaczy ordynator Andrzej Wnęk, szef sieradzkiego centrum, który został tutaj ściągnięty aż z Zabrza. Przez 15 lat pracował tam razem z prof. Zbigniewem Religą.

Czas to odległość od ośrodka. Im do niego bliżej, tym stopień uszkodzenia serca mniejszy, co w konsekwencji warunkuje dalsze życie i pracę. Żeby człowiek po zawale nie stał się od razu rencistą.

Do sieradzkiej kliniki serca, oprócz zawałowców przez całą dobę, bo centrum ma ostry dyżur, trafiają pacjenci ze stabilną chorobą wieńcową. Do dyspozycji są nowoczesne urządzenia, na takim poziomie jak w zachodnich klinikach. Można tutaj zrobić echo serca, próbę wysiłkową, są holtery do zapisu pracy serca przez całą dobę. Kardiolodzy inwazyjni diagnozują chorych. Oceniają jakie jest u nich ryzyko zawału, jakie rozpocząć leczenie. Dotyczy to między innymi grupy pacjentów ze stabilną chorobą wieńcową. Ale są też tacy, którym leczenie farmakologiczne nie wystarczy.

- W niedalekiej przyszłości chcemy wszczepiać rozruszniki serca - zapowiada Anna Szczerbak.

W ciągu pierwszych pięciu dni funkcjonowania centrum zostało przyjętych do niego 14 pacjentów. U 12 zostały wykonane zabiegi poszerzenia tętnic w chorym miejscu. Dwaj pacjenci musieli mieć założone bajpasy. Widać, że gdy tylko powstała klinika, lekarze z naszego regionu natychmiast rozpoczęli kierowanie tutaj chorych.

- Choroba serca zbiera największe żniwo - podkreśla ordynator Wnęk. - Dlatego powinno powstawać jak najwięcej takich ośrodków. Wasi czytelnicy też muszą wiedzieć, że jak przez 15-20 minut nie ustępuje ból w klatce piersiowej, to nie ma na co czekać. Natychmiast trzeba wezwać karetkę. Żona czy mąż nie powinni ryzykować i transportować chorego własnym samochodem, bo mogą nie dowieźć.

11- łóżkowa, prywatna klinika w Sieradzu ma zapewnić opiekę od 300 do 400 tys. pacjentom w zachodniej części województwa łódzkiego. Zapłaci za to NFZ, z którym NZOZ Centrum Kardiologii Inwazyjnej i Angiologii w Sieradzu od 1 lutego ma kontrakt. Korzysta też lecznica im. Wyszyńskiego. Od niej centrum kupuje badania laboratoryjne i catering. Za dzierżawę obiektu płaci kilkadziesiąt tys. zł miesięcznie.

Śledzimy pracę kradiologów. Sala operacyjna jest monitorowana. Lekarze Andrzej Wnęk i Arkadiusz Tokarski w strojach chroniących przed promieniowaniem, zaczynają naprawiać tętnice staruszce, gdy jej życie wisi na włosku. Elektroradiolog Janusz Zawalski zatrzymuje obraz, gdy kardiolodzy chcą widzieć więcej...

Łódź

Kardiologia inwazyjna znajduje się w tutejszych czterech szpitalach imienia: Biegańskiego, Sterlinga, Kopernika i Wojskowej Akademii Medycznej. Narodowy Fundusz Zdrowia chciałby, aby prywatne oddziały takiej kardiologii powstały ze wszystkich stron Łodzi. W Sieradzu już jest, a stara się o nią Tomaszów Mazowiecki, Kutno oraz Łęczyca.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto