Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rutkowski: moja praca coś znaczy [wywiad]

Karolina Eljaszak
Karolina Eljaszak
Dla jednych bohater, dla drugich hochsztapler. Sam mówi o sobie, ...
Dla jednych bohater, dla drugich hochsztapler. Sam mówi o sobie, ... Łukasz Ratajczyk
Kiedyś sukces gonił sukces, który świętował gorzałą i dziewczynami. Teraz się ustatkował i ma poczucie misji. Wywiad dla MM.
Ekskluzywny wywiad dla portali MM Moje Miasto

Kilka lat temu był pan na świeczniku, media rozpisywały się o kolejnych akcjach, miał pan swój program w telewizji. Potem kilka lat ciszy. Nie brakowało panu tego szumu?

Ja o tym nie myślę. Jestem normalnym człowiekiem. Wcześniej żyłem swobodnie, jak chciałem, na pełnym luzie. Robiłem swoją robotę, która za każdym razem była sukcesem - nagrywanie filmów w TVN, zatrzymania, akcja, gleba, film, impreza, gorzała, dziewczyny i tak cały czas. W pewnym momencie zmieniłem swój styl życia na bardziej porządny. W tej chwili jestem z jedną kobietą i jest mi z tym dobrze.

Dlaczego pan w ogóle zajął się zatem sprawą małej Magdy z Sosnowca?

Dlatego, że zadzwonił do mnie adwokat Bartka [ojciec dziewczynki - przyp. red.], który poprosił o pomoc. Powiedziałem, że nie ma najmniejszego problemu. Zapytał, czy to będą duże koszty, a ja odpowiedziałem, że nie będzie w ogóle, bo wiemy, że to nie jest bogata rodzina . Pojechaliśmy na miejsce, zobaczyliśmy, jak mieszkają i uznałem, że trzeba pomóc.

Często bierze pan udział w sprawach, które są bardzo medialne. Zanim włączył się pan do tej, o małej Magdzie było już bardzo głośno. Czy to też miało wpływ na decyzję? Nie myślał pan, że to będzie dobry powrót Krzysztofa Rutkowskiego do mediów?

Nie. Ja mam dużo roboty, ale też nie widziałem powodu, dla którego mielibyśmy się nie zająć tą sprawą. Poza tym pomyślałem, że to będzie dobry strzał. Czułem, że ją rozwikłamy.

Jak pan rozpoczynał tę sprawę, to miał już podejrzenia, co się naprawdę wydarzyło?

Jak się pojawiliśmy, to od razu powiedziałem, że są cztery podstawowe wątki i piąty, o którym nie będę mówił. A on dotyczył właśnie matki dziecka.

W niedzielę, po konferencji prasowej, na której padł apel matki do sprawcy "oddaj dziecko", pojechaliśmy do kościoła z Luizą [obecna partnerka Rutkowskiego - przyp. red.], przyjęliśmy komunię świętą. Potem pojechaliśmy na policję. I powiedziałem, że dla nas ona jest osobą podejrzaną. Policjanci przyjęli od nas tę wiedzę. Poprosiłem o kontakt, by zadzwonili do mnie, a powiem im parę rzeczy, pomogę wprowadzić ich człowieka do domu, jak będą chcieli. Pies z kulawą nogą nie zadzwonił.

Polecamy:
"Pan wie, o czym ja mówię" - wywiad z wróżbitą Maciejem

Wibratory są dla kobiet! Pierwszy sex-shop dla pań [zdjęcia]
Akademia Smaku - restauracja, w której płacisz tyle, na ile ci smakowało
Syn Kazika Staszewskiego otworzył klub. Zobacz jak wygląda

Potem Katarzyna W., po tym, jak powiedział jej pan o fikcyjnych świadkach, przyznała się, że dziecko nie żyje. Myśli pan, że gdyby policja zastosowała podobną metodę, to nie bylibyśmy oburzeni, że przekroczyła swoje uprawnienia?

Ale policja nie musiałaby mówić, jakimi metodami dotarła do prawdy. Poza tym jeżeli zarzuca mi się, że moje rozmowy miały charakter wymuszenia jakiegokolwiek zeznania, to muszę powiedzieć, że to były najbardziej delikatne rozmowy w moim życiu. Ci ludzie nie wiedzą, czym jest wymuszenie.

Na pierwszej rozmowie wiedziałem, że to jest ta dziewczyna, ale nie powiedziałem jej, tak po mojemu: „weź nie pier..., tylko mów, bo pojadę z Tobą jak z dziką świnią”. Nie. Ja nawet nie wiem, skąd mi się wzięło, że byłem taki delikatny.

Szczerze panu powiem, że z tą dziewczyną byłby jeszcze większy skandal, bo miała z nią zakonnica rozmawiać. I nie byłaby to Luiza w przebraniu, tylko normalna zakonnica, której pomagam i która poszłaby ze mną na każdy układ. I w habicie by wystąpiła zakonnica, która by z nią gadała. Tylko wie pan, co by sie wtedy stało?!

W wielu komentarzach internautów, rozmowach na ulicy słychać, że jest wiele osób, które popierają pana działania, bo są skuteczne. Nie brakuje jednak i tych, którzy wypowiadają się o Krzysztofie Rutkowskim jak najgorzej. Zdaje pan sobie sprawę, że wzbudza tak skrajne emocje?

To jest najgłośniejsza sprawa, z jaką mieliśmy do czynienia. Nigdy nic nie wzbudzało tyle emocji, kontrowersji i nigdy nikt nie robił sondażu uznania społecznego dla Rutkowskiego. [Prosi Luizę, by przyniosła wyniki sondaży uznania dla niego, jakie pojawiły się na stronach Wirtualnej Polski i TVN24. Z jednego z nich wynika, że 74 proc. dobrze ocenia jego działania w Sosnowcu].

Powiem szczerze. Teraz, mając takie wyniki, powinniśmy się zastanowić, czy nie wejść do polityki i nie zrobić porządku. Bo coś jest nie tak w tym kraju. Jeżeli jeden człowiek nie konkuruje, a tylko pokazuje swoją pracę i chce dać jej efekty policji, a ta nie chce tego przyjąć, to zastanówmy się nad jednym prostym pytaniem - na czym zależy policji. Czy na wykryciu sprawców, czy tylko na obecności.

Pana działania krytykuje jednak nie tylko policja, ale i sami detektywi. Polskie Stowarzyszenie Licencjonowanych Detektywów wydało oświadczenie, w którym stanowczo odcina się od pana działań i uważa je za pozbawione norm etycznych i moralnych.

Skomentuję to jednym zdaniem - mnie to nie interesuje. Kolokwialnie mówiąc - mam to na wy… . Tak, jak miałem wy… na tę Kolendę, na tego Sokołowskiego, którzy wyszli na totalnych debili w konfrontacji ze mną. Zachowywali się jak dzieci w piaskownicy, kiedy podchodzą do starszego kolegi, który sobie czyta książkę. Wymachują mu tam z łopatkami, a ja czasami powiem „weź, odejdź, bo to twoje gadanie znaczy tyle, co gadanie muchy”.

Ja jestem od roboty, ja jestem człowiekiem ulicy. Ja nie jestem detektywem siedzącym w gabinecie, obstawiającym się ludźmi. Moi ludzie pracują: jedna ekipa działa w Berlinie, druga w Hamburgu, Luiza, z narażeniem własnego życia przywiozła z Syrii dwoje dzieci. My robimy roboty, które coś znaczą. A jeżeli detektyw jeden czy drugi, w porywach dostanie jedno czy dwa zlecenia na miesiąc, wyśledzi komuś żonę, czy męża, jak się pyka z innymi, to jest dla mnie śmieszne. Pan mi pokaże w Polsce jedno biuro detektywistyczne, które robi poważne przypadki kryminalistyczne dużego kalibru; jedno, które zatrzymało bandytę, a nie złodzieja w markecie, który ukradł czekoladki dla żony, bo były walentynki.

Tylko czy pana działalność musi być tak medialna? Czy trzeba było organizować te wszystkie konferencje?

Konferencja była konieczna. Do tych ludzi dobijały się setki dziennikarzy, stali pod domem jak psy, każdy chciał coś wiedzieć. Przyjmowanie tych dziennikarzy zajmowałoby rodzinie spokojnie każdy dzień od rana do wieczora. Uporządkowaliśmy to, nikt się nie musiał przebierać i wychodzić tylnym wyjściem. Zamiast tego było powiedziane jasno - my nie mamy o czym z Państwem rozmawiać, proszę rozmawiać z Krzysztofem Rutkowskim. Tę rodzinę oddzieliliśmy od tego stresu, zaczęliśmy porządkować ich dom.

Jednak detektyw kojarzy się z osobą cichą, nierzucającą się w oczy, dyskretną, a trudno tak powiedzieć o pana akcjach.

Zgadza się. Tylko, że my w biurze mamy kilka sekcji. Sekcję wywiadowczą, której nie widać, sekcję realizacyjną, która wchodzi z przytupem, łamie drzwi, jak trzeba. I ja, który siedzę gdzieś w samochodzie i czekam na koniec i do tego momentu się nie pokazuję.

Ale potem pan firmuje sukces.

Na końcu zamykam akcję, stawiam kropkę nad i. Kiedy jest robota, mnie nie widać. Owszem, przy tej sprawie było mnie widać od początku, bo od początku było widać policję i jak jest cała sprawa realizowana.

Mówi pan, że stawia kropkę nad i. To czuje się pan bardziej detektywem, czy showmanem?

Czuje się właścicielem biura detektywistycznego, menadżerem, człowiekiem, który wie, że zatrudnia wielu ludzi i jednocześnie ma świadomość i mówię to z całą odpowiedzialnością, że nie boimy się konkurencji, bo jej nie mamy.

Mam zawsze jasno postawiony cel – wykryć i zakończyć - i staram się go osiągnąć. Owszem, nie cel uświęca środki, ale jestem bezwzględny w swojej robocie.

Nie będę udawał człowieka, który jest w swoich metodach krystalicznie czysty, ale nigdy nie łamię prawa. Mamy różne propozycje. Ktoś chce kogoś zdyskredytować, ukarać, podstawić świnie, podrzucić prochy. W takich działaniach nie uczestniczymy. Nasze działania są jednak zawsze bezwzględne i bardzo ryzykowne.

Powiedział pan, że działa bezwzględnie, ale nie łamie prawa. Po zabraniu małej Nikolii rodzinie zastępczej w Norwegii i przywiezieniu jej z biologicznymi rodzicami do Polski sam pan przyznał, że teraz to jest problem MSZ i konsulatu w Oslo. Czy nie wierzy pan zatem w skuteczność działania organów sprawiedliwości?

A Pan wylądował wczoraj z Marsa, czy z Wenus? Każda osoba, która będzie czytała ten wywiad ma być może w otoczeniu osobę, która została dotknięta przestępstwem. Czy to ukradli jej rower, czy telefon, czy zbili. Ile z tych osób jest zadowolonych z działania policji?

Ja nie opluwam policji, bo to jest organ, który jest potrzebny i musi funkcjonować. Nie jestem wywrotowcem, który uważa, że policja jest zła, bo mamy wielu dobrych policjantów, ale policja też popełnia błędy.

Nie boi się pan teraz konsekwencji akcji w Sosnowcu? Policja i prokuratura zapowiada, że sprawdzi, czy nie utrudniał pan śledztwa, a za to grozi kilka lat pozbawienia wolności.

A co ja złego zrobiłem? Nie złamałem żadnej ustawy, rodzina nie została odcięta od policji. Ja tylko doprowadziłem do tego, że matka przyznała się do winy. Dla mnie to jest śmiech na sali. Wystarczyłoby jedno słowo "dziękuję" ze strony policji i to by w zupełności wystarczyło i zamknęło mordę całemu światu, który teraz debatuje. A tak debata o Rutkowskim sięga najwyższych szczebli w tym kraju, a sprawa małej, sześciomiesięcznej Magdy przykrywa pogrzeb noblistki.

Z Krzysztofem Rutkowskim rozmawiał Przemysław Dana z redakcji mmlodz.pl »


Histeria po śmierci Kim Dzong Ila w... Warszawie

Pojechali metrem bez spodni 2012 [zdjęcia]

Wolne Konopie będą palić jointy przed Sejmem

Regiomoto.pl. Motoryzacja bez tajemnic

dodaj artykułdodaj wpis do blogadodaj fotoreportażdodaj wydarzenie
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto