Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rutkowski Patrol kontra pracownicy firmy farbiarskiej

(em)
Ponad 20 uzbrojonych w noże, łańcuchy i kłódki na łańcuchach pracowników zakładu przy ul. Senatorskiej zaatakowało dwóch spośród jego właścicieli oraz detektywa Krzysztofa Rutkowskiego i jego ludzi, gdy chcieli wczoraj ...

Ponad 20 uzbrojonych w noże, łańcuchy i kłódki na łańcuchach pracowników zakładu przy ul. Senatorskiej zaatakowało dwóch spośród jego właścicieli oraz detektywa Krzysztofa Rutkowskiego i jego ludzi, gdy chcieli wczoraj uniemożliwić wywiezienie z firmy elementów maszyny wartej 400 tys. euro.

- Jeden z napastników próbował mnie uderzyć pięścią w twarz. Został jednak obezwładniony i zakuty w kajdanki - opowiada Krzysztof Rutkowski.

Pracownicy wyładowali złość na samochodzie detektywa. Uszkodzili błotnik, zerwali tablicę rejestracyjną i przebili przednie koło. Interweniowała policja. Na polecenie funkcjonariuszy auto z elementami maszyny musiało zawrócić na fabryczny parking.

Ochroniarze pod bramą firmy pojawili się na polecenie Roberta B. i jego brata Sławomira, którzy wraz z ojcem są właścicielami zakładu. Bracia twierdzą, że do zadymy doszło z winy ich ojca, który podburzył załogę i bez ich zgody chciał wywieźć do swojej nowej firmy jedną z najdroższych maszyn.

- Tata w marcu wyprowadził z zakładu prawie 800 tys. zł. Nakłaniał zatrudnionych u nas do pracy w firmie, którą uruchomił w Konstantynowie Łódzkim - mówi jeden z braci.

W poniedziałek Robert B. zawiadomił policję, że jego 61-letni ojciec chciał go zamordować.

- Napadł na mnie, gdy siedziałem w swoim mercedesie. Próbował kopnięciami wybić boczną szybę. Później wyciągnął nożyczki i chciał mi je wbić w szyję - opowiada.

Firma należąca do rodziny B. zatrudnia około 150 ludzi. Bracia twierdzą, że ojciec za odstąpienie swoich udziałów chce od nich 10 mln zł.

- W ubiegłym roku osiągnęliśmy rekordowe zyski. Teraz pewnie odnotujemy straty - mówi Robert B.

Ochroniarze Rutkowskiego mają dzień i noc pilnować, aby z firmy nie wywieziono maszyn.

Próbowaliśmy skontaktować się z Waldemarem B. Telefon odebrał jego trzeci syn. Poinformował, że rozmowa z ojcem jest niemożliwa.

- Zajęliśmy się sprawą; wyjaśniamy kto ma rację i czy nie popełniono przestępstwa - mówi podinsp. Dariusz Partyka, komendant komisariatu policji przy ul. Wólczańskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto