Ryanair w Modlinie. Chce zapłacić za rozbudowę lotniska. „Możemy wzrosnąć do 6 mln pasażerów, ale jesteśmy blokowani”

Do Warszawy przyleciał szef Ryanaira, Michael O’Leary, który zapowiedział strategię linii na najbliższe miesiące. Największą zmianą jest powrót po czterech latach na lotnisko Chopina. Latem tego roku polecimy stąd do Alicante, Brukseli, Palmy, Pafos i Wiednia. - Tego lata wracamy na lotnisko Chopina, ponieważ nie ma dla nas szans na rozwój w Modlinie – tłumaczył O’Leary. Pół żartem, pół serio dodał, że otwiera w tym miejscu trasy „ze smutkiem”, ponieważ wolałby robić to w Modlinie.

- Nie chciałbym, żebyśmy ograniczali ruch w Modlinie, ale w tej chwili nie mamy możliwości rozwoju, po blokowaniu rozbudowy lotniska przez PPL „Porty Lotnicze” (to jeden ze współwłaścicieli lotniska - red.). To jest jedyny podmiot blokujący rozwój tego miejsca. Nie rozumiem dlaczego rozbudowa Modlina jest blokowana, nawet mimo tego, że zaproponowaliśmy sfinansowanie budowy czterech nowych bramek (gate) oraz ośmiu miejsc postojowych dla samolotów – dodaje Michael O’Leary.

Wspomniana rozbudowa o 4 gate’y oraz 8 miejsc postojowych dla samolotów pozwoliłaby na zwiększenie liczby połączeń. Jak słyszymy od przedstawicieli Ryanaira, w tej chwili brakuje przede wszystkim porannych slotów. Gdyby rozbudowę udało się przeprowadzić, linia zapewnia, że jest wstanie podwoić liczbę obsługiwanych pasażerów. Według szacunków ruch Ryanaira z Modlina mógłby wynosić 5-6 mln pasażerów (obecnie to 3,2 mln).

Zapytaliśmy szefa Ryanaira o nową umowę z lotniskiem. Przypomnijmy, że obecna kończy się we wrześniu tego roku. - Negocjacje z lotniskiem w Modlinie idą bardzo powoli, ponieważ my chcemy rozwoju tego lotniska, co jest blokowane – powiedział. Nieoficjalnie słyszymy, że powody przedłużających się negocjacji są dwa:

• trudność w wypracowaniu długoterminowej umowy z portem – linia nie chce latać według standardowego cennika, ponieważ boi się nagłych wzrostów cen, co wpłynęłoby na rentowność proponowanych tras
• brak wsparcia władz portu w wywieraniu presji na PPL w sprawie rozbudowy lotniska.

Taniej linii niezwykle zależy na rozwoju podwarszawskiego lotniska. Jak usłyszeliśmy, jest gotowa nawet na pewien „układ”. PPL w najbliższych miesiącach otwiera nowe lotnisko pod Warszawą – w Radomiu. Na razie nie ogłoszono stamtąd żadnych tras tanich przewoźników. Ryanair, mimo że krytykuje położenie lotniska w Radomiu, jest w stanie zacząć stamtąd latać. - Możemy dać 1-2 trasy z Radomia, ale w zamian chcemy odblokowania i rozwoju Modlina – rzucił Michael O’Leary.

Zapytaliśmy „Porty Lotnicze” o wypowiedzi szefa Ryanaira oraz o planowany rozwój lotniska w Modlinie.
- To Zarząd Modlina prowadzi negocjacje i w interesie spółki jest wypracowanie optymalnego modelu funkcjonowania lotniska z przewoźnikiem, pasującego do standardów rynkowych, tak, aby port zaczął na siebie zarabiać. Nie ma w branży drugiego przypadku, gdzie przy rekordowej liczbie pasażerów zarabia wyłącznie linia lotnicza, a lotnisko jest trwale deficytowe. Taka dysproporcja korzyści jest do zmiany nad czym pracuje obecnie zarząd lotniska w Modlinie - mówi nam Anna Dermont, rzeczniczka "Portów Lotniczych".

Dermont zapewnia, że PPL absolutnie nie blokuje rozwoju lotniska.

- Spółka Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin pracuje nad przygotowaniem programu inwestycyjnego, którego jednym z elementów będzie pozyskanie finansowania od PPL i woj. mazowieckiego w celu remontu kapitalnego części pola ruchu naziemnego, które zostało zdegradowane przez dotychczasowe operacje lotnicze - dodaje.