- Pierwsze wejście to był szok, bo serce zaczęło łomotać jak szalone, a oddech mocno się spłycił. Adrenalina była taka, że nie czułem nawet zimna - opowiada Grzegorz Kisała. - A ponieważ lubię sporty ekstremalne, postanowiłem kąpać się dalej i z każdym jednym razem siedziałem w wodzie coraz dłużej.Koniec z chorobamiTym sposobem w weekendowych spotkaniach morsów na Żwirowni uczestniczy już trzeci sezon. Na morsowanie zdecydował się po namowach kolegi. To miało być lekarstwo na nawracające zapalenia zatok. Dokuczały mu tak często, że lekarze nie wiedzieli już, jakie antybiotyki będą skuteczne. Kąpiele sprawiły, że od trzech lat w ogóle nie choruje.Poprawę odporności odczuwają wszyscy pozostali członkowie Rzeszowskiego Klubu Morsa „Sopelek". Dziś zrzeszonych jest w nim 78 osób. Najmłodszy ma 15 lat, najstarszy skończył już 70. Sezon rozpoczynają już w listopadzie. Woda, do której wchodzą, ma około 2-3 stopnie Celsjusza. Większość kąpie się maksymalnie 5 minut, a najbardziej wprawione morsy wytrzymują w niej nawet 10 minut.Sekretem jest rozgrzewkaJak im się to udaje? Okazuje się, że sekretem jest dobra, prawie godzinna rozgrzewka, podczas której morsy biegają, robią pompki i podnoszenia.- Chodzi o to, żeby rozgrzać się na tyle, żeby mieć ochotę rozebrać się. Stopy i dłonie, które są najbardziej oddalone od serca i najszybciej marzną, chronimy specjalnymi skarpetami i rękawiczkami z neoprenu, materiału, z którego wykonane są skafandry nurkowe -opowiada Grzegorz.A po wyjściu obowiązkowo ciepłe ubranie, a w domu gorąca kąpiel lub herbata. Rzeszowskie morsy tworzą na tyle zgraną ekipę, że wyjeżdżają razem na zloty, organizują nocne kąpiele połączone z chodzeniem po rozżarzonych węglach, a także memoriał Stanisława Nitki, podczas którego przeciągają łódkę w pobliżu kładki na bulwarach. W ostatnią sobotę reprezentowali Rzeszów podczas VI edycji imprezy „Przeciąganie Smoka przez Wisłę", organizowanej przez morsy z Krakowa.- Zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby się zapisać. Zabawa jest świetna i na pewno nie trzeba bać się zimna. Większy szok odczuwamy latem, wchodząc po opalaniu do zimnej wody – zachęca Grzegorz Kisała. - A kiedy przyzwyczaimy organizm do niskich temperatur długie, mroźne zimy nie będą nam straszne - uśmiecha się.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?