Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd nie miał wątpliwości: staruszki były katowane

Mariusz Jałoszewski, Krzysztof Kowalczyk
Pierwszy znaczący sukces w bulwersującej sprawie znęcania się nad staruszkami w domu opieki w stołecznej Radości, którą blisko rok temu opisała "Polska". Sąd Rejonowy w Warszawie skazał wczoraj Rafała Z.

Pierwszy znaczący sukces w bulwersującej sprawie znęcania się nad staruszkami w domu opieki w stołecznej Radości, którą blisko rok temu opisała "Polska". Sąd Rejonowy w Warszawie skazał wczoraj Rafała Z. na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata i Kacpra J. na rok więzienia w zawieszeniu na pięć. Mężczyźni kilka lat temu odbywali w Radości służbę zastępczą. Ale zamiast pomagać schorowanym pensjonariuszkom żartowali sobie z nich i robili obsceniczne zdjęcia, np. symulując stosunki seksualne z nimi albo przystawiając do twarzy rurę od odkurzacza.

Obu poborowych sąd skazał już w pierwszym dniu procesu, bo przyznali się do winy, przeprosili i złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. - Mieli obowiązek opieki, tymczasem naruszyli godność i zadali cierpienie psychiczne i fizyczne osobom, które potrzebowały dobroci - uzasadniała sędzia Justyna Dołhy. I dodała: - To straszne, że spotkało to osoby u kresu życia.
Mężczyźni dostali dozór kuratora oraz po 500 zł grzywny. Obaj byli już karani. Jeden za jazdę po pijanemu, drugi za włamania. Jak zeznała jedna z opiekunek, zwłaszcza Kasper J. w ośrodku zachowywał się dziwnie, np. wąchał pościel po zmarłych pensjonariuszach.

Teraz sąd postanowił nie karać ich surowiej, bo same rodziny maltretowanych kobiet podkreślały, że to młodzi ludzie i trzeba dać im jeszcze jedną szansę.
Wczoraj sąd mógł również skazać pozostałe osoby oskarżone o znęcanie się nad staruszkami: byłą kierowniczkę ośrodka Katarzynę Z. oraz opiekunki, Sławomirę P. i Annę G. One również przyznały się do winy i zaproponowały po kilka lat więzienia w zawieszeniu. Ale na wyrok bez procesu nie zgodziły się rodziny pokrzywdzonych, które chcą, by kobiety wypłaciły odszkodowanie za maltretowanie ich bliskich. Żądają od kilkuset do pięciu tysięcy złotych. Tymczasem oskarżone zaoferowały ofiarom tylko po kilkaset złotych i to wypłacane w małych ratach. Tłumaczyły, że są bezrobotne lub mają niskie emerytury.

Strony próbowały się dogadać przed sądem. Bez skutku. Dlatego opiekunki czeka teraz normalny proces z przesłuchiwaniem świadków zakończony karą, którą wymierzy sam sąd. A za znęcanie się nad pensjonariuszkami i niewezwanie pogotowia do chorej, która zmarła potem w szpitalu, grozi im do pięć lat więzienia. Kobiety wczoraj odmówiły składania zeznań przed sądem. Bardziej rozmowne były podczas śledztwa. Prokurator zanotował w aktach, że opiekunki wymuszały posłuch w ośrodku biciem, wyzwiskami, szarpaniem.

Trwało to kilka lat. Śledczym tłumaczyły, że to z przemęczenia, bo pracowały non stop, w dodatku na czarno. Wczoraj żadna z kobiet nie przeprosiła rodzin za haniebne traktowanie ich bliskich. Zachowywały kamienny spokój.
Krzysztof Kowalczyk

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto