SĄD - Samorządowcy ze Swarzędza oczyszczeni z zarzutów działania na szkodę gminy

Był grudzień 2002 roku, tuż po wyborach samorządowych. Godzina szósta rano. Do mieszkań burmistrza Swarzędza, jego zastępców i urzędników, wpadli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Skuli kajdankami i wywieźli, natomiast prasa rozpisywała się o skorumpowanych władzach jednej z najbogatszych, podpoznańskich gmin.

Jacek Szymczak był burmistrzem Swarzędza od 1994 roku, rozpoczynał kolejną kadencję. Skutkiem akcji CBŚ były przedterminowe wybory. Wygrała je lewicowa radna, którą Szymczak wcześniej próbował odwołać z funkcji przewodniczącej Rady Miasta. Natomiast poznańska Prokuratura Okręgowa oskarżyła aż 15 samorządowców, urzędników i rzeczoznawców - o to, że narazili gminę Swarzędz na utratę 1,5 miliona złotych, bo dla osobistych korzyści doprowadzili do zbyt taniej sprzedaży gminnych działek.

W historii wielkopolskiego samorządu była to - jak dotąd - najbardziej spektakularna sprawa, ze względu na sposób zatrzymania i liczbę podejrzanych. Proces swarzędzkich samorządowców toczył się cztery lata. W tym czasie ławę oskarżonych "zaliczyli" - potem prawomocnie uniewinnieni - Wojciech Szczęsny Kaczmarek i Ryszard Grobelny (za Kupca Poznańskiego).

Wkrótce potem prezydent Poznania został oskarżony o działanie na szkodę miasta w sprawie Kulczykparku - jego proces nadal trwa. Obiektem zainteresowania prokuratur i sądów zostali także - w związku z pełnioną funkcją - inni wielkopolscy samorządowcy. Z różnym skutkiem. Rok temu Sąd Okręgowy w Poznaniu utrzymał w mocy wyrok sądu w Szamotułach, który ukarał burmistrza Jacka Grabowskiego wyrokiem w zawieszeniu i trzyletnim zakazem zajmowania stanowisk związanych z zarządzaniem mieniem komunalnym. Prokuratura zarzuciła mu przekroczenie uprawnień w sprawie przetargu dwóch miejskich działek w 2005 roku, a sąd uznał, że te nieruchomości mogły być sprzedane drożej. Dodatkowo wymierzył też burmistrzowi grzywnę za wyłudzenie delegacji.

Burmistrz Ostroroga Janusz Ławniczak usłyszał z kolei zarzuty działania na szkodę gminy, przekroczenia uprawnień oraz fałszowania wyborów. Miał on zachęcać mieszkańców spoza gminy do tymczasowego meldowania się na jej terenie i wydawał im zaświadczenia, by mogli oddać na niego głos.

O niegospodarność został oskarżony burmistrz Ślesina Jan Niedźwiedziński. Prokurator zarzucił mu podpisanie niekorzystnego dla gminy aneksu do umowy na dzierżawę wysypiska śmieci. Sąd jednak nie dopatrzył się w działaniach burmistrza nieprawidłowości i uwolnił go od zarzutów. Już drugi rok ciągnie się sprawa wójta Kościelca, Anny Strapagiel, oskarżonej o nie wykonanie orzeczenia sądu pracy. Nakazał jej przywrócić do pracy dwóch urzędników. Pani wójt ulokowała ich w pustym pokoju i nie przydzieliła żadnych obowiązków. W pierwszej instancji została skazana na grzywnę, ale wyrok został uchylony.

Ostatnio Prokuratura Rejonowa w Trzciance skierowała akt oskarżenia przeciwko urzędnikom magistratu, którzy jej zdaniem przekroczyli swoje uprawnienia podczas postępowania administracyjnego w sprawie zmiany funkcji gruntu oraz związanej z tym opłaty. Biegły na zlecenie urzędu opracował kilka opinii. Rozpiętość kwot była tak duża - od 30 tysięcy do kilkakrotnie wyższej, że wzbudziła wątpliwości prokuratury.

Wracając jednak do swarzędzkiej "afery": nieprawomocny wyrok zapadł we wrześniu ubiegłego roku. Poznański sąd uniewinnił jedną trzecią oskarżonych, a i z zarzutów niewiele się ostało. Zniknęły "osobiste korzyści" dla samorządowców. Okazało się, że nie spowodowali szkody "znacznych rozmiarów". Ich wina ograniczyła się właściwie do przekroczenia uprawnień czy niedotrzymania procedur, za co sąd wymierzył łagodne kary w zawieszeniu i grzywny.

Burmistrz i jego zastępca otrzymali też trzyletni zakaz zajmowania stanowisk w administracji rządowej i samorządowej. Tymczasem kilka miesięcy wcześniej Adam Trawiński został ponownie wiceburmistrzem Swarzędza. Podobnie jak inni skazani, zaskarżył wyrok.

Rozprawa odwoławcza odbyła się dopiero w ubiegłym tygodniu. Na werdykt musieli poczekać do wtorku. W tym czasie wiceburmistrz Swarzędza schudł 7 kilogramów. We wtorek usłyszał, że jest niewinny.

Sędzia Dariusz Śliwiński, uzasadniając wyrok, nie szczędził gorzkich słów prokuraturze (która wycofała apelację), a nawet sądowi pierwszej instancji. W ocenie sądu odwoławczego, całkowicie pominięto kwestię zamiaru oskarżonych.

- Żaden z nich nie chciał popełnić przestępstwa - stwierdził sędzia Śliwiński. Wyrok jest prawomocny. - Ale nikt nie zwróci tego czasu i nam i naszym rodzinom - powiedział wiceburmistrz Trawiński. - Na sprzedaży tych nieruchomości skorzystała gmina, a Skarb Państwa nie musiał ponosić nakładów. Działalność oskarżonych zlikwidowała bezrobocie w Swarzędzu. Dzięki nim miasto ma poradnię - powiedziała Żanna Dembska, adwokat wiceburmistrza .

- Tylko, że gdy tuż po wyborach, o godzinie 6.15, do ludzi na świeczniku, ludzi uczciwych, zjeżdżają brygady antyterrorystyczne w kominiarkach, uzbrojone po zęby... po takim spektaklu trzeba jakieś zarzuty postawić.