Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd w Łasku rozdzielił brata z młodszą siostrą

Krzysztof Kaniecki
Kubuś nie może mieszkać z siostrzyczką Joasią. Zostało mu tylko oglądanie jej zdjęć
Kubuś nie może mieszkać z siostrzyczką Joasią. Zostało mu tylko oglądanie jej zdjęć
7-letni Kubuś z Piotrowa pod Poddębicami nie potrafi zrozumieć, dlaczego nie może mieszkać z młodszą o dwa lata siostrzyczką Joasią. - Asiu, tak bardzo cię kocham.

7-letni Kubuś z Piotrowa pod Poddębicami nie potrafi zrozumieć, dlaczego nie może mieszkać z młodszą o dwa lata siostrzyczką Joasią. - Asiu, tak bardzo cię kocham. Przyjedź do mnie jak najszybciej - przytula się do zdjęcia dziewczynki.

Rodzeństwo na rozłąkę skazał bezduszny sąd w Łasku. Gdy ich rodzicom ograniczył prawa rodzicielskie, bo mama piła, a tata wyjechał do pracy za granicę, dzieci skierował do dwóch rodzin zastępczych. Kubuś zamieszkał z babcią, Joasia z ciocią. Kazimiera Kwapiszewska, babcia dzieci, nie może pogodzić się z decyzją sądu. Sama chciałaby stworzyć dla wnucząt prawdziwy dom.

- Syn tak się cieszył, kiedy wyjeżdżał do pracy. Marzył, że wreszcie zarobi pieniądze na dom i rodzinę - wspomina pani Kazimiera. - Tymczasem stracił wszystko. Rozpadło się jego małżeństwo i firma. Ale najgorsze spotkało wnuki, które zostały rozdzielone.

Sędzia Ewa Grzybowska, która pod koniec września zdecydowała o umieszczeniu dzieci w dwóch rodzinach zastępczych, tłumaczy decyzję ich dobrem.

- Jest mało realne, żeby babcia podołała obowiązkom opieki na dwojgiem wnucząt. Samotnie utrzymuje się z gospodarstwa i ma jeszcze na wychowaniu swoje dzieci, w tym także niepełnosprawne. Nie jest też osobą młodą - tłumaczy sędzia Grzybowska.

Kazimiera Kwapiszewska odpiera zarzuty: - Od 18 lat sama wychowuję sześcioro dzieci. Mnie nie chodzi o żadne pieniądze, jakie dostają rodziny zastępcze. Ja na Kubusia do dziś nie wzięłam grosza. Skoro według sędziów nie jestem wystarczająco dobra na przyjęcie dwójki wnucząt, to niech je weźmie ciotka. Tylko, na Boga, nie rozdzielajcie ich! - denerwuje się babcia.

Ciocia, która zabrała do siebie Joasię, nie chce zaopiekować się dwójką. A efekty rozłąki maluchów już widać. Potwierdzają to eksperci Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego w Zduńskiej Woli. W opinii piszą: "Joasia ma zaburzone pojęcie rodziny. Nie wie, kto do niej należy. Ma trudności z udzieleniem informacji na temat tego, kto z kim mieszka. Myli rzeczywistość ze swoimi życzeniami. Najchętniej przebywa w pobliżu matki i brata. Chętnie bawi się z Kubą, rozmawia z nim. Widoczna jest radość obojga dzieci ze spotkania i możliwość spędzenia ze sobą czasu".

Sytuacją Kubusia i Asi żyją pracownice Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Poddębicach. Kierownik ośrodka Jolanta Kałużna przypomina niepisaną zasadę, która mówi o nierozdzielaniu rodzeństwa. - Znam tę zasadę, ale nie zawsze daje się wszystkie dzieci umieścić w tym samym miejscu. Dziewczynka zaczęła uczęszczać do przedszkola - mówi sędzia. - Chłopczyk chodzi do szkoły. Zmienianie tego teraz to dla takich malców niepotrzebny stres. A przecież dobro dzieci jest dla nas najważniejsze.

* * * * *

O czym zapomniał sąd w Łasku
Współczuję Kubusiowi i Joasi. Za kilka czy kilkanaście lat zapytają - dlaczego?
Dlaczego nas rozdzielono?! Dlaczego razem się nie wychowywaliśmy? Odpowiedź będzie jedna. Bo tak chciała pani sędzia... Przyznam, że nie rozumiem decyzji Sądu Rodzinnego w Łasku. Na całym świecie panuje zasada, by w razie ustanawiania rodzin zastępczych, kierowania do domów dziecka czy adopcji, robić wszystko, by nie rozdzielać rodzeństwa. O tym, do czego prowadzi złamanie tej zasady, można było się przekonać, oglądając programy telewizyjne, w których dorośli ludzie szukali rozpaczliwie swojego rodzeństwa, z którym przed laty, w dzieciństwie, zostali rozdzieleni. Tyle że działo się to w innych czasach, gdy los dziecka nie był najważnejszy. Okazuje się jednak, że w przypadku Kuby i Joasi historia z telewizyjnych programów może się powtórzyć.
Dla kilkuletnich dzieci najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa. Muszą wiedzieć, że są kochane, że mają swój dom. Wierzę, że ciocia kocha Joasię. Tylko że dziewczynka na pewno nie wie, gdzie teraz jest jej dom. Całe swoje krótkie życie mieszkała u babci, zawsze koło niej był Kuba. Nagle okazuje się, że dom babci nie jest jej domem. Musi wyprowadzić się do cioci. Nie dziwię się, że dziecko ma zaburzone pojęcie rodziny, co potwierdzają badania Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego w Zduńskiej Woli. Trudno nawet sobie wyobrazić, jakie dramaty rozgrywają się teraz w tych małych serduszkach. Kuba i Joasia nie rozumieją argumentacji sądu z Łasku, który twierdzi, że babcia nie podoła wychowaniu wnuków. Dla nich najważniejsze jest, aby być razem.
Argumentacja sądu zadziwia. Co z tego, że pani Kazimiera sama prowadzi gospodarstwo, że opiekuje się swoimi dziećmi, z których dwoje to niepełnosprawni. Przecież gdyby wiedziała, że nie da rady, to nie chciałaby być rodziną zastępczą dla wnuków. Tym bardziej że tak naprawdę od dawna opiekowała się dziećmi. Wtedy dawała radę? Dzieci nie chodziły brudne i zaniedbane.
Joasia i Kuba już zostały skrzywdzone przez los. A przecież do szczęścia dziecku niepotrzebne są wielkie domy, najnowocześniejsze telewizory czy lodówka zapełniona luksusami. Potrzebne są miłość i rodzinne więzi. Bezduszny sąd w Łasku te więzi przerwał.
Anna Gronczewska

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto