W pomieszczeniu przyległym do mieszkania Ireny i Jana Ignatowiczów, w bloku w ścisłym centrum Stargardu, przy ulicy Piłsudskiego, mieszka Józef Ś. To mężczyzna po sześćdziesiątce. Nie wadzi innym lokatorom bloku urządzaniem burd. Ale ma przyzwyczajenia, które sąsiadom ciężko zaakceptować. Mają już ich dosyć i apelują o pomoc w rozwiązaniu problemu.- On do pokoju, w którym od lat mieszka, znosi wszystko co popadnie - mówi Jan Ignatowicz, najbliższy sąsiad mężczyzny. - Tam są stare ubrania i meble, zgniłe owoce, butelki. Śmierdzi stamtąd niesamowicie. Najgorsze jest to, że on załatwia się w pokoju. A nie ma toalety w mieszkaniu.Lokatorzy budynku komunalnego przy ulicy Piłsudskiego kilka lat temu wywalczyli u zarządcy, by ten zrobił mężczyźnie toaletę na klatce schodowej. Głos pisał wtedy na ten temat. Lokator załatwiał się do wiadra, a potem jego zawartość wylewał przy śmietniku. W końcu zarządca bloku zrobił mężczyźnie wc na dole. Ale to nie rozwiązało problemu smrodu oraz karaluchów w budynku, które pojawiają się, jak tylko na dworze robi się cieplej.- My nie chcemy krzywdy dla niego - mówi Irena Ignatowicz. - Skoro nie można go nauczyć, by żył jak człowiek to może należałoby znaleźć mu inne lokum. My chcemy tylko zacząć spokojnie żyć. Ale jak on mieszka tak blisko nas, tragedia może wydarzyć się w każdej chwili. Raz był już pożar. W porę zdążyliśmy ugasić ogień. Może wybuchnąć gaz. Sąsiad miał kiedyś u siebie butlę gazową. Ogrzewa się farelką.Stargardzianie mówią, że pukali wszędzie, gdzie tylko można było prosić o pomoc w rozwiązaniu problemu. Informowali o zagrożeniu policję, straż miejską, sanepid. Pisali pisma do zarządcy. Jest nim Zarząd Administrowania Nieruchomościami. Informowali też właściciela mieszkania. Przedstawiciele Stargardzkiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, które zarządza komunalnym mieniem w mieście zapewniają, że w sprawie lokatora jednopokojowego mieszkania z przyporządkowaną toaletą na dole, już interweniowało. Potwierdzają jednocześnie, że lokator sika do butelek, które trzyma w domu.- Pracownicy wielokrotnie przeprowadzali z nim rozmowy - zapewniają przedstawiciele TBS. - Bardzo często nie mogli nawiązać z nim kontaktu, ponieważ notorycznie nadużywa on alkoholu. Problem w tym, że pracownikom TBS nie pozwala wejść do mieszkania. Nie stosuje się też do żadnych wezwań i zaleceń zarządcy budynku. Kolejny raz wezwiemy najemcę do uporządkowania mieszkania. Jeśli nie będzie reakcji zamierzamy, przy wsparciu strażników miejskich, wyegzekwować od niego ten obowiązek.Przedstawiciele STBS dodają, że wystąpią do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stargardzie prosząc o interwencję pracowników socjalnych. Do eksmisji nie ma podstaw, bo mężczyzna płaci czynsz.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?