Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Schronisko Na Paluchu apeluje o adopcję zwierząt. Nie wszyscy jednak przechodzą procedury. "Nie dostali psa, bo pracują na etat"

Alicja Glinianowicz
Alicja Glinianowicz
W schronisku Na Paluchu aktualnie na dom czeka około 150 kotów i ponad 470 psów. W ostatnim czasie stołeczny ratusz zapowiedział kontrolę w placówce w związku z konfliktem wolontariuszy z dyrekcją. Poszło m.in. o proces adopcyjny. "Łatwiej było mi wsiąść w samochód i pojechać po psa 100 km do innego schroniska" - przyznaje Patryk, któremu nie udało się zaadoptować czworonoga ze stołecznego schroniska.

Prawie każdego dnia w mediach społecznościowych warszawskiego schroniska Na Paluchu pojawiają się wpisy zachęcające do adopcji psów i kotów znajdujących się w ośrodku. Pracownicy placówki załączają do postów zdjęcia czworonogów czekających na dom.

"Prosimy o domy dla naszych kociątek. W momencie, kiedy publikujemy ten post, w schronisku przebywa 78 kociątek, ale być może teraz - kiedy to czytasz - jest ich już więcej. Nie nadążamy z robieniem im zdjęć i pisaniem ogłoszeń, a co chwilę trafiają do nas kolejne kocie dzieciaki" – taka informacja pojawiła się w tamtym tygodniu na Facebooku.

Schronisko Na Paluchu. Jakie warunki trzeba spełnić, aby adoptować czworonoga?

Zwróciliśmy się z pytaniem do schroniska Na Paluchu jak obecnie wygląda proces adopcyjny.

- Na początku należy umówić się na zapoznanie z wolontariuszem-opiekunem, który opowie nam o danym psie. Nasz pracownik będzie mógł po rozmowie stwierdzić czy taki pies nadaje się do konkretnego domu. Podczas adopcji brane pod uwagę jest m.in. to czy w domu są dzieci, bo nie każdy pies je akceptuje, przykładowo może się ich bać – tłumaczy w rozmowie z naszą redakcją Joanna Skrajnowska ze schroniska Na Paluch. – Po takim zapoznaniu należy złożyć ankietę do biura adopcji. Ankieta jest na naszej stronie internetowej, wysyła się ją mailowo. Po złożeniu kwestionariusza pracownik biura oddzwania i przeprowadza rozmowę. I dopuszcza taka osobę do dalszego procesu adopcyjnego lub też nie. Jeśli rozmowa wypadła dobrze później są dwa spacery przedadopcyjne, możliwa jest też wizyta domowa. Następnie jeśli jest rekomendacja wolontariuszy i pozytywna opinia biura adopcji, to dochodzi do adopcji zwierzaka – dodaje.

Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku szczeniąt, które ze względu na brak szczepień nie wychodzą na spacery. Tutaj adopcja ma miejsce po dostarczeniu ankiety oraz rozmowie z pracownikiem biura. Podobna procedura obowiązuje, gdy osoba ubiega się o przygarnięcie kota.

- Wypełniamy ankietę i przyjeżdżamy z transporterem do przewozu kotów. I tak naprawdę jeszcze tego samego dnia, jeśli rozmowa z biurem adopcyjnym wypadnie pozytywnie, to kota można zabrać – podaje Joanna Skrajnowska.

"Przy adopcji można odbić się już od samej ankiety"

Sprawa na pierwszy rzut nie wydaje się skomplikowana. Innego jednak zdania jest nasz rozmówca, który pod koniec ubiegłego roku ubiegał się o adopcję psa ze schroniska Na Paluchu. Bezskutecznie.

- Przy adopcji można odbić się już od samej ankiety. Tam pytają m.in. o to jakie jest nasze źródło utrzymania, gdzie mieszkamy, kto jest właścicielem mieszkania. Jeśli jest to blok czy kamienica – to na którym piętrze. Ważne jest wtedy czy w budynku jest winda. Jeśli nie mamy swojego mieszkania musimy uzyskać pisemną zgodę od właściciela lokalu, co wiadomo, że może być problematyczne. Czasami właściciel nie mieszka w Polsce. Jak często pies będzie wychodził na spacer? Na ile godzin będzie zostawał sam? – wylicza Patryk, któremu pomimo starań nie udało się zaadoptować czworonoga ze stołecznej placówki.

W przypadku Patryka problemem nie do przeskoczenia okazało się trzecie piętro i budynek bez windy.

- Usłyszałem od wolontariusza, że pies będzie się męczył. Czułem po tej rozmowie, że trzecie piętro bez windy oznacza, że w sumie zrobię większą krzywdę temu psu każąc mu codziennie wchodzić, ale oferując mu dom, niż pozostawiając go w schronisku – wyznaje. – Miałem wrażenie, że wolontariusze specjalnie utrudniają te procedury. I cały czas tłumaczą się tym, że oni chcą dla tego psa jak najlepiej – dodaje.

Urząd Miasta st. Warszawy

- To wszystko zależy od psa. Są zwierzęta, które np. mają poważne zwyrodnienia kręgosłupa, taki pies nie może zamieszkać na trzecim czy czwartym piętrze bez windy, bo nie będzie w stanie wchodzić i schodzić. Niektóre psiaki są starsze czy chore. To pod tym kątem zadawane jest takie pytanie – wyjaśnia Joanna Skrajnowska pracująca w schronisku Na Paluchu. - Chodzi o to, aby dobrać psa, który będzie mógł chodzić po schodach.

Warszawa. "Nie dostali psa, bo pracują na etat"

Okazuje się jednak, że nie tylko brak windy może rzutować na proces adopcji.

- Mam znajomych, którzy już byli w czasie procesu adopcyjnego i też nie dostali psa, bo pracują na etat. Z jednej strony trzeba mieć wystarczająco dużo pieniędzy, aby tego psa utrzymać, ale z drugiej – nie wolno pracować na etat, bo pies nie może zostawać sam na tyle godzin – wskazuje Patryk.

Zdarza się, że z jednym psem wychodzi na spacery kilka osób. Wówczas przeprowadzany jest pewnego rodzaju casting. W takiej sytuacji zawsze ktoś musi zostać odrzucony.

Nasz rozmówca finalnie zaadoptował psa trzy miesiące temu. Jednak zrobił to w schronisku w Kruszewie, gdzie procedury adopcyjne okazały się znacznie łagodniejsze.

- Papierologia z Warszawy i cały ten proces był tak trudny, że łatwiej było mi wsiąść w samochód i pojechać po psa 100 km do innego schroniska – mówi Patryk. – Słyszałem, że wiele osób z Warszawy obecnie tak robi. Niektórzy nawet rezygnują z adopcji i kupują psa z hodowli.[

Schronisko Na Paluchu a adopcja zwierząt
Szymon Starnawski

Docieramy do Aleksandry, która jeszcze przed wybuchem pandemii przez pewien czas przyjeżdżała do schroniska i wprowadzała psy na spacer. Zdaniem młodej kobiety, funkcjonujące do tej pory procedury może i faktycznie w niektórych przypadkach wydłużały proces adopcji, jednak były niezbędne.

- Nie uważam za dobry pomysł oddawanie do adopcji czy to psa, czy kota, bez wcześniejszego dokładnego wywiadu z przyszłym właścicielem. Bez zapoznania go ze zwierzęciem. W przypadku psów te spacery są kluczowe, bo widać, jak pies reaguje na daną osobę. Odrzucanie wniosku o adopcję ze względu na brak windy, kiedy rozmawiamy o wyższych piętrach w bloku też nie powinno dziwić, bo co zrobimy, kiedy ten pies będzie chory czy starszy i nie będzie w stanie wejść po schodach? Zmienimy mieszkanie czy wyrzucimy psa? – komentuje sprawę.

Przypomnijmy, że w ostatnim czasie zrobiło się głośno w związku z konfliktem, który wybuchł pomiędzy wolontariuszami a dyrekcją schroniska Na Paluchu. Spór dotyczy m.in. warunków panujących w placówce oraz wprowadzonych przez władze schroniska nowych zasad adopcji. Zdaniem wolontariuszy, skrócona procedura adopcyjna wpłynie niekorzystne na zwierzęta.

W związku z zaostrzeniem konfliktu stołeczny ratusz zapowiedział kontrolę w placówce.

Na dzień dzisiejszy w schronisku Na Paluchu przebywa w sumie 150 kotów i 474 psy, choć te liczby cały czas zmieniają się. Z danych placówki wynika, że tylko w czerwcu tego roku przyjęto 136 nowych psów i 148 kotów. W analogicznym okresie czasu dom znalazło natomiast 75 psów i 67 kotów. Na koniec czerwca Na Paluchu mieszkało 417 psów oraz 127 kotów.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto