Kliknij i zobacz zdjęcia z koncertu Seala! »
We wtorkowy (20 listopada) wieczór mieliśmy okazję przekonać się, jak powinien wyglądać koncert na światowym poziomie, ale... hala "Gdynia" była wypełniona po brzegi... krzesełkami. Nie do końca rozumiałem czy muzyka Seala, choć często chwytająca za serce, jest aby na pewno do siedzenia. Już po pierwszych taktach było wiadomo, że ustawienie krzeseł na płycie hali było nietrafionym pomysłem.
Rozkochał publiczność
Seal zaczął z impetem i już od początku rozkochał w sobie trójmiejską publiczność.
Jednym z pierwszych utworów, które mieliśmy możliwość usłyszeć, był "Killer", a został on odśpiewany z.... publicznością (bardziej trafne będzie stwierdzenie - odśpiewany wśród publiczności).
Mało który artysta potrafi już na samym początku zjednać sobie serca fanów, a Seal zrobił to naturalnie, bez zbędnego gwiazdorstwa, witając ludzi, ściskając ich dłonie, przytulając i śpiewając razem z nimi. Później było jeszcze lepiej. Z utworu na utwór wokalista coraz mocniej kołysał publicznością pod sceną, stało się jasne, że nie ma tu miejsca na siedzenie, nawet starsi fani Seala wpadli w pozytywny trans.
Seal, w przerwach między utworami, zagadywał, żartował oraz chwalił się poprawną polszczyzną, wykrzykując przed kolejnymi utworami "jedziemy!". Mogliśmy wysłuchać jego największych hitów, ale też utworów, które zagościły na jego ostatniej płycie. Genialne okazało się wykonanie "Kiss from a rose", do którego zaprosił z publiczności na scenę Agatę, widownia klaskała doceniając gest artysty, a on sam pokazał, że takie zachowanie jest zupełnie normalną częścią koncertu.
Takich momentów było więcej, ciągłe pozdrawianie publiczności, docenianie najmłodszych fanów (takich jak 10-letnia dziewczynka stojąca cały koncert przy samej scenie), czy dedykacja dla Karoliny i wykonanie "Love's divine".
Seal lepszy od Jennifer Lopez
Były też momenty zarezerwowane dla wielkich nieobecnych oraz jedna z piosenek na bis, którą Seal zaśpiewał i zagrał na gitarze dla swojej 8-letniej córki. Na zakończenie piosenkarz ponownie zbiegł ze sceny i zaśpiewał utwór wśród publiczności, nie zapomniał też o siedzących wyżej na trybunach i bez cienia skrępowania przebiegł się prawie po wszystkich piętrach gdyńskiej hali.
Warto wspomnieć także o oprawie audiowizualnej, która stała na absolutnie światowym poziomie i chociaż uważam, że hala Gdynia to średnie miejsce do koncertów, tym razem czułem się muzycznie zaspokojony.
Blisko dwugodzinny show utwierdził mnie w przekonaniu, iż był to chyba najlepszy koncert tego roku. Nawet mimo faktu, że w trójmieście wystąpiły większe gwiazdy, jak choćby Jennifer Lopez, to właśnie Seal pokazał światowy poziom i okazał się prawdziwą gwiazdą, otwartą na ludzi, czułą i genialną w swojej naturalności.
Przeczytaj też relację Moniki Jałowskiej!
Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię:
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?