Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Setki wypadków na hulajnogach w Warszawie. Złamania żuchwy, kręgosłupa i wybite zęby. "W końcu dojdzie do tragedii"

Sandra Gozdur
Sandra Gozdur
naszemiasto.pl/archiwum/zdjęcie ilustracyjne
Hulajnogi elektryczne zawładnęły warszawskimi ulicami i jednocześnie stały się przyczyną wielu mniej lub bardziej poważnych wypadków. Jeden z nich dotknął 19-latka, któremu chirurdzy składali szczękę prawie siedem godzin. Przykładów jest więcej, a ich nasilenie w ostatnich tygodniach niepokoi lekarzy. Więcej w artykule poniżej.

Hulajnogi elektryczne pojawiły się w Warszawie jesienią zeszłego roku i miały ułatwiać życie mieszkańcom. Stały się bardzo popularne, ale także bardzo niebezpieczne. Warszawiacy pokochali ten środek transportu, jednak jak się okazuje korzystają z niego bardzo nieodpowiedzialnie.

- Długi weekend trwa. A my wciąż przyjmujemy kolejne „ofiary hulajnóg”. Średnio 3 na dobę. Złamania kończyn, żuchwy… Kochani, wszystko jest dla ludzi ale warto myśleć! - napisał 17 sierpnia na Facebooku Szpital Praski.

Próbowaliśmy uzyskać konkretne dane, dotyczące liczby pacjentów po wypadkach z udziałem hulajnogi elektrycznej, ale szpitale, z którymi się kontaktowaliśmy, nie prowadzą takich statystyk.

- W imieniu Pana Dyrektora ds. Medycznych Szpitala Czerniakowskiego lek. med. Radosława Rzepki informuję, że nie mamy w systemie komputerowym oznaczenia takiego powodu urazu – poinformowała Klaudia Jarząbek.

Takich danych nie udało nam się również uzyskać od stołecznej policji. Wypadki są rejestrowane, ale nie ma osobnej grupy pod hasłem „wypadki na hulajnogach elektrycznych”, dlatego nie można dokładnie określić ile ich jest.

Czytaj także:

Setki poszkodowanych

Z kolei dr Marcin Socha, chirurg szczękowo-twarzowy przyznaje, że w ich klinice złamania "hulajnogowe" stanowią jedną z trzech głównych grup urazów.

Można przypuszczać, że trafiających do nas pacjentów poszkodowanych w wyniku użycia hulajnogi (również potrąconych pieszych i rowerzystów) w skali roku można już liczyć nie w dziesiątkach, a w setkach. Zwykle są to młode dorosłe osoby i w większości prowadzące lub przewożone na hulajnodze. Nie mamy możliwości leczenia dzieci - dyżur w szpitalu na Lindley'a jest dla osób po 18 roku życia. Dyżur dziecięcy w ramach chirurgii szczękowo-twarzowej zakontraktowany jest w innym szpitalu w Warszawie – wyjaśnia dr Marcin Socha.

Ogromną liczbę wypadków z użyciem hulajnogi elektrycznej potwierdza również Mateusz Sieradzan, pielęgniarz z warszawskiego SOR-u, który powiedział: „Kiedyś najwięcej było ofiar skuterów i rowerów, obecnie hulajnogi przodują”.

Sprawdź także:

Friendsfest - rozpoczęło się święto serialu "Przyjaciele" w ...

Roztrzaskana żuchwa i siedem godzin rekonstrukcji

Na początku sierpnia w sieci pojawił się post doktora Sochy, w którym napisał, że niemal siedem godzin „składali” roztrzaskaną żuchwę 19-latka, który przewrócił się na hulajnodze elektrycznej. Jak dodał, był to ekstremalny zabieg z bardzo dużym ryzykiem trwałego kalectwa.

O szczegóły zapytaliśmy doktora. Jego odpowiedź była zaskakują, a zarazem przerażająca. Okazuje się, że był to przypadek drastyczny, ale nie jedyny.

- Niestety specyfika mechanizmu urazu [czyli wypadek na hulajnodze elektrycznej – red.] generuje podobne skomplikowane urazy wymagające wielogodzinnych prób rekonstrukcji, nie zawsze możliwych. Niekiedy z uwagi na duże ryzyko poważnych powikłań decydujemy się na leczenie bardziej zachowawcze, co może skutkować trwałym uszczerbkiem na zdrowiu, ale unikamy w ten sposób spowodowania jeszcze większych szkód – wyjaśnia.

Nie wszystko można naprawić. Można założyć, że będą zdarzać się takie urazy, które będą wymagały pełnej rekonstrukcji stawów skroniowo-żuchwowych z wykorzystaniem protez chirurgicznych. Siedem godzin naszego wysiłku podczas operacji było właśnie po to, by ten młody człowiek miał szanse do pełnego powrotu do zdrowia. Gwarancji jednak nie ma, późne powikłania pooperacyjne mogą zniweczyć nasz trud. Można również przewidywać, że w końcu dojdzie do tragedii również w Warszawie.

Złamania kręgosłupa, oczodołu i utrata przytomności

Okazuje się, że warszawiacy nadal nie zdają sobie sprawy z tego, jak niebezpieczne mogą być hulajnogi elektryczne. Jak wyjaśnił nam w rozmowie dr Socha, zdarzają się głównie dwa typy ciężkich urazów: wieloodłamowe złamania żuchwy, tzw. potrójne złamania trzonu i obu gałęzi żuchwy oraz złamania oczodołu.

Ta druga grupa urazów wiąże się często z zaburzeniami widzenia tj. podwójnym widzeniem, utratą ostrości widzenia lub nawet ryzykiem nagłej ślepoty w wyniku uciski krwiaka wewnatrzoczodołowego na gałkę oczną i nerw wzrokowy – dodaje.

Oprócz tych złamań, występuje jeszcze szereg innych, m.in. złamania kręgosłupa szyjnego, złamania kości czołowych, skroniowych i podstawy czaszki z towarzyszącymi urazami mózgu. Dodatkowo złamania, a nawet wybicia zębów.

- Pacjenci tylko z urazami zębów szukają jednak pomocy u stomatologów w prywatnych gabinetach, gdzie lekarze dysponują odpowiednim zapleczem materiałowo-sprzętowym, by ząb spróbować uratować lub ubytek po utraconym siekaczu lub licznych zębach zrekonstruować - kosztowne leczenie, poza refundacją NFZ, sięgające niekiedy kilkudziesięciu tysięcy złotych. Poza tym rany cięto-tłuczone i abrazyjne (mniej lub bardziej powierzchowne zdarcie, czasem prawie do mięśni) skóry twarzy – wylicza chirurg szczękowo-twarzowy.

Mateusz Sieradzan dodaje, że urazy, z którymi pacjenci trafiają na SOR po wypadku na hulajnodze elektrycznej są dość poważne - przede wszystkim złamania kończyn, żeber i urazy głowy, często z utratą przytomności. Potwierdza zatem to, o czym wspominał dr Socha.

Sprawdź także:

Dlaczego hulajnogi są tak niebezpieczne?

Dlaczego jest tyle wypadków z udziałem hulajnogi elektrycznej? Takie pytanie zadaje sobie coraz więcej osób. Nie ma jednak jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony jest to nieodpowiedzialność korzystających z tego urządzenia, z drugiej – niefortunny wypadek. Należy też pamiętać, że ruchu hulajnóg elektrycznych nie regulują przepisy kodeksu drogowego.

- Coraz większa powszechność używania, zbyt duża szybkość hulajnóg elektrycznych, i co za tym idzie energia kinetyczna podczas upadku, gwałtowność utraty równowagi, brak przygotowania sportowego, brak umiejętności jazdy, brak odpowiednich kasków, brak rozwagi, alkohol we krwi, skupienie uwagi na telefonie, muzyce w słuchawkach i przede wszystkim ciągle aktualne odgórne przyzwolenie na właściwie dowolne zachowanie na hulajnodze – wylicza dr Socha.

Z kolei Mateusz wyjaśnia, że tak naprawdę nikt nie korzysta z tych urządzeń w kasku. Hulajnoga ma małe koła, ale rozwija dość duże prędkości.

- Małe koła powodują, że poważniejsza nierówność na chodniku, która nie jest problemem dla roweru, na hulajnodze może się skończyć upadkiem. Do tego długo nie była uregulowana sytuacja prawna gdzie można się nimi poruszać. Czy jezdnia, czy chodnik, czy ścieżka rowerowa. Sami policjanci byli zdezorientowani jak traktować wypadki z ich udziałem – dodaje.

I dalej są zdezorientowani, ponieważ prace nad ustawą regulującą status pojazdów wciąż trwają. Jej projekt wyłożono na początku sierpnia. Jak na razie hulajnoga, według przepisów, jest wciąż traktowana jak pieszy. A to oznacza, że można jeździć – o zgrozo – nawet pod wpływem alkoholu.

Czytaj też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto