Simonides i Bartoszewski odebrali tytuły doktorów honoris causa

Wczoraj zaszczytne tytuły doktorów honoris causa odebrali profesorowie Dorota Simonides i Władysław Bartoszewski. To 27 i 28 osoba uhonorowane w ten sposób przez Uniwersytet Opolski.

- Kiedy człowiek otrzymuje wyróżnienie, ma dla niego znaczenie, kto, dlaczego, gdzie i w jakim towarzystwie go wyróżnia - zauważył prof. Bartoszewski. - O towarzystwie nie dyskutuję - ukłonił się w kierunku Simonides. - Spośród doktorów piętnastu to moi dobrzy znajomi, a kilkoro to moi przyjaciele. %07Przypomnijmy, że takim tytułem uniwersytet obdarował już m.in. papieża Jana Pawła II, Kazimierza Kutza, Adama Hanuszkiewicza, Ryszarda Kaczorowskego, Stanisława Lema, Tadeusza Różewicza i ordynariusza diecezji opolskiej Alfonsa Nossola, którego Bartoszewski nazywa "jednym ze swoich ulubionych arcybiskupów". Profesor zauważa, że duchowny przyczynił się 14 lat temu do powołania UO.

- To druga po lubelskim KUL-u najbardziej katolicka uczelnia w Polsce - twierdzi Bartoszewski - nie tylko dzięki wydziałowi teologicznemu, ale też dzięki okolicznościom jej powstania w wolnej, suwerennej Polsce.

Władysław Bartoszewski jest jednym z nielicznych obecnie wielkich autorytetów moralnych i intelektualnych. Podczas laudacji wielokrotnie podkreślano jego zasługi przeszłe (uczestniczył w Powstaniu Warszawskim, ratował Żydów, był więźniem Auschwitz, po wojnie aresztowany za działalność w polskim podziemiu) i bardziej współczesne (jest historykiem, publicystą, dwukrotnie był szefem polskiej dyplomacji, wiele zrobił dla polsko-niemieckiego i polsko-%07-żydowskiego pojednania i dla Solidarności). Sam Bartoszewski wspominał, że w stanie wojennym został internowany w Drawsku razem z obecnym marszałkiem sejmu, Bronisławem Komorowskim.

- Wcześniej był tam poligon SS, potem wojsk radzieckich, a dzisiaj ćwiczą w Drawsku żołnierze NATO. I to wszystko wydarzyło się w ciągu jednego życia! - mówił 87-letni profesor. - Nie przejmujmy się głupotą - apelował do gości zgromadzonych w auli wydziału teologicznego nawiązując do swoich krytycznych wypowiedzi na temat PiS w ubiegłej parlamentarnej kampanii wyborczej. - Głupotę trzeba leczyć, a nie się nią przejmować. Nie bądźmy ludźmi małego ducha!

Bartoszewskiego oklaskiwała Dorota Simonides. Laudatorzy podkreślali nie tylko wiedzę, ale też humanizm pani profesor i jej troskliwe podejście do każdego człowieka. To wybitna folklorystka, miłośniczka i znawczyni Śląska. - Region, Ojczyzna, Europa - to trzy filary, na których oparło się moje życie - mówiła pani profesor. - Kto znajduje tożsamość w Ojczyźnie, nie boi się Europy i wnosi do niej to, co regionalne.

Simonides, specjalistka m.in. w bajkoznawstwie, twierdzi, że nie ma bajek narodowych, że są tylko nasze wspólne, europejskie. Nawet baśnie braci Grimm nie są niemieckie. W Niemczech, wiele lat temu poznała profesora Bartoszewskiego, który przyjechał tam z wykładem. To znak czasów ponadnarodowego pojednania.

- Pochodzę z Nikiszowca, osady górniczej - opowiadała o sobie, ale też o Polsce Dorota Simonides. - Jedni synowie moich dziadów ginęli w Auschwitz, inni w Wehrmachcie, a jeszcze inni trafiali do armii Andersa. Jeśli ktoś nie rozumie tej skomplikowanej historii Śląska, nie powinien przewodniczyć niektórym partiom.