Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skandal nad jeziorem Mrowinko pod Gorzowem

redakcja
redakcja
W ostatnie upalne dni licznie przybywający na piaskowo-trawiastą plażę ludzie rozkładali koce wśród stert śmieci i ohydnych, śmierdzących odpadów, wokół których gromadziły się roje much, meszek, komarów żerujących na fekaliach. Obraz jak po kataklizmie ekologicznym.

W okresie letnim sporo czasu rekreacyjno- wypoczynkowego spędzam we wsi Santoczno ok.20 km od Gorzowa. Przez wieś przepływa rzeczka Santoczna wypływająca z jeziora Mrowinko, której dolina jest powszechnie uważana za jeden z najpiękniejszych fragmentów Barlinecko - Gorzowskiego Parku Krajobrazowego. W okresie letnim Santoczno jest wręcz oblegane przez letników (w tym wielu Niemców) oraz turystów pieszych i zmotoryzowanych zatrzymujących się na odpoczynek w okolicach jeziora. Fragment pracy dyplomowej Norberta i Marcina Grzegolców, absolwentów Instytutu Administracji i Turystyki PWSZ w Gorzowie, brzmi następująco: „Głównym elementem krajobrazu wsi jest jezioro Mrowinko i wypływająca z niego rzeka Santoczna. To wokół nich toczy się życie wsi i przyjeżdżających letników. Przedmiotem zainteresowań turystów są przede wszystkim tereny przyjeziorne - plaża z pomostem, szlaki wodno-leśne, jak również sporty wodne i wędkarstwo. Tereny są wręcz idealne do wypoczynku i czynnego relaksu”. Takie zachęcające do odwiedzania Santoczna barwne opisy daleko odbiegają od obecnego wyglądu przyjeziornego terenu. W ostatnie upalne dni licznie przybywający na piaskowo-trawiastą plażę ludzie rozkładali koce wśród stert śmieci i ohydnych, śmierdzących odpadów, wokół których gromadziły się roje much, meszek, komarów żerujących na fekaliach. Obraz jak po kataklizmie ekologicznym. Wraz z gośćmi zagranicznymi (w tym troje dzieci) nie odważyłam się zatrzymać nad wodą, która w takim otoczeniu kojarzyła się z rozlewiskiem ścieków i źródłem wszelkich chorób. Taki stan plaży utrzymywał się przez kilka dni, więc miałam nadzieję, że przynajmniej przed dniami weekendowymi ktoś sprzątnie śmieci. Niestety przed tygodniem w niedzielę wieczorem (ok. godz. 18.00) po obecności na plaży wielkiej liczby ludzi ilość odpadów wyraźnie się zwiększyła, a mnie ten widok przyprawił o zawrót głowy i mdłości. Obok kilku małych koszy na śmieci piętrzyły się folie, papiery po różnych opakowaniach, butelki, puszki, kartony, pampersy, fragmenty odzieży, obuwia, resztki jedzenia i Bóg wie czego jeszcze. I o zgrozo (ok. 18.00 w niedzielę) wśród tego ohydnego krajobrazu ucztowali jeszcze ludzie kojarzący mi się ze szczurami i robactwem buszującym wśród śmieci. Ludzie, w jakiej rzeczywistości żyjemy?! Czy nie przeszkadza wam smród, brud niechlujstwo? A to przecież przede wszystkim użytkownicy terenu przyjeziornego bez skrupułów i żenady zostawiają swoje odpady, powiększając ich ilość i powodując stan zagrożenia sanitarnego. Nie pomagają wszelkie apele o czystość i prządek wokół siebie, o zabieranie własnych nieczystości i traktowanie otoczenia jak własnego domu, własnego podwórka. Gdzie kultura społeczeństwa, którą wielu ludzi stara się propagować? To chyba jednak na razie walka z wiatrakami! Uważam, że cywilizowana część społeczeństwa powinna zacząć zdecydowaną walkę z niechlujstwem, ale również robić wszystko, aby nie prowokować niekulturalnych zachowań. W takich miejscach jak plaża nad jeziorem w Santocznie powinna być większa ilość śmietników regularnie opróżnianych, a władze wsi czy gminy nie powinny wychodzić z założenia, że duże pojemniki będą zapełniane przez tych, którzy ze swojego otoczenie będą chcieli śmieci się pozbyć. Żenującą też sprawą jest pomijanie potrzeb fizjologicznych ludzi przebywających nad wodą przez wiele godzin. Gospodarz wsi Santoczno oburza się na zanieczyszczanie odchodami lasu w pobliżu plaży, a tak naprawdę gdzie ludzie mają pójść z potrzebą fizjologiczną? W pobliżu nie ma żadnej restauracji, żadnej "sławojki".   Nie radzę więc zagłębiać się w pobliski lasek, szukając ciekawych okazów przyrodniczych, bo poza ohydnym fetorem i śmieciami niczego pięknego tam nie zobaczycie. Jakie to wszystko beznadziejne i żenujące, zwłaszcza gdy wrócimy myślą do wspaniałych opisów walorów turystyczno-krajobrazowych wsi Santoczno. Są one też barwnie pokazane na tablicach usytuowanych przy plaży, bo przecież niewiele miesięcy temu fragment wsi nad jeziorem został uporządkowany i upiększony z funduszy Unii Europejskiej za pośrednictwem gminy Kłodawa.   Czy to znaczy, że środki unijne zostały wrzucone w błoto, a nawet dosłownie w fekalia gromadzące się na przyjeziornym terenie rekreacyjno-wypoczynkowym w pięknym Santocznie?! Gospodarzom odpowiedzialnym za ten tragiczny stan rzeczy życzę refleksji i zdrowego rozsądku.                                                                                                   Zofia Bilińska P.s. Telefonując do Urzędu Gminy w Kłodawie, jak również do sołtysa Santoczna, nie dowiedziałam się, kto ponosi winę za taki stan rzeczy, czyli kto jest odpowiedzialny za sprzątanie przyplażowego terenu. Uważam, że wina jest i po stronie gospodarza terenu, i po stronie niechlujnych użytkowników - "turystów". A może by wprowadzić opłaty za korzystanie z plaży i kąpieli w jeziorze, uzyskując w ten sposób pieniądze na opłacenie "slawojek" i porządkowanie rejonu kąpieliska?!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto