Pod koniec lipca przyglądaliśmy się przygotowaniom do wyprawy, której trzon stanowił volkswagen T3 caravelle. Odremontowany własnymi siłami stary bus woził już studentów na zachód i południe Europy. Licząca prawie 10 tysięcy kilometrów wyprawa przez Polskę, Szwecję, Norwegię, Finlandię i kraje Bałtyckie miała być prawdziwym testem zarówno dla niego, jak i całej ekipy. I o ile studenci test zdali śpiewająco, o tyle samochód miał pewne... wahania nastrojów.Warsztat na końcu świata- 27. Dokładnie tyle razy naprawialiśmy auto w drodze - opowiada Bartek Kud. - Aż trudno wyliczyć, co po kolei padało, ale najbardziej spektakularna awaria była chyba wtedy, kiedy wypadł drążek do zmiany biegów. Po prostu się urwał i został w ręce. Zrobiliśmy jakąś prowizorkę i musieliśmy przejechać kawałek tak, że jeden prowadził, a drugi wrzucał bieg - śmieje się chłopak. Do tego mieliśmy problemy z alternatorem i oponami, które w połowie drogi trzeba było po prostu wymienić - wylicza.Część napraw dokonywali własnymi siłami, przy użyciu wszelkich możliwych narzędzi, jakie zabrali z Polski, a także sznurka czy kawałka szmatki, część musieli zlecać miejscowym mechanikom.- Byliśmy przygotowani na to, że Skandynawia jest droga, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak bardzo. Ceny za proste usługi przerosły nasze wyobrażenie - np. koszt wymiany opony jest co najmniej dziesięciokrotnie wyższy niż w Polsce – opowiada Magda Sitarz.Waluta międzynarodowaWydatki na szczęście udało się niwelować dzięki urokowi osobistemu grupy, wyrozumiałości Skandynawów i nowoodkrytej walucie - czystej wódce.- Nie spodziewaliśmy się, że tak wiele można załatwić jedną butelką. Teraz wiemy, że to jest coś, co naprawdę warto tam ze sobą zabrać na czarną godzinę - śmieją się studenci.Mimo problemów, są jednak zgodni co do tego, że Skandynawia to jedno z piękniejszych miejsc na Ziemi.- Widoki zapierały dech w piersiach. Mieliśmy trochę pecha do pogody, bo albo padało, albo była mgła i nie zobaczyliśmy wszystkiego, co chcieliśmy, ale i tak naprawdę było co oglądać. Dowód? Mamy 40 gigabajtów zdjęć i tyle samo filmów - mówi Agnieszka Zakonek.Co ich zaskoczyło podczas wyprawy?- Nieco rozczarowujące było Oslo. Po ulicach chodzi sporo żebraków, którzy chyba przyzwyczajeni do zasobności Norwegów, wręcz domagali się datków, chwytając za rękę i pytając: „gdzie są moje pieniądze?". Zaskakujący bywali też ludzie, spotykani po drodze, którzy mniej lub bardziej pomagali nam podczas problemów z samochodem. Bo Skandynawowie faktycznie są zdystansowani i zamknięci, ale tylko przy pierwszym kontakcie. Kiedy uda się ich już zagadać, stają się otwarci i bardzo chętni do pomocy - opowiada Maciej Piotrowski.To, co bardzo im się w Skandynawii podobało, to także świetnie zorganizowana infrastruktura camperowa.- Tam naprawdę mnóstwo osób jeździ camperami. Są miejsca specjalnie dostosowane do tego, żeby się zatrzymać, posprzątać pojazd, a nawet wykąpać się - dodaje Magda. - My też chętnie z nich korzystaliśmy, tylko nie wiemy dlaczego, wtedy nikt więcej nie chciał stanąć obok. Chyba ośmioosobowa ekipa studentów w obklejonym starym samochodzie, to nie jest wymarzone sąsiedztwo nawet na jedną noc - śmieją się.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?