Sąd przy Skierniewickiej cały czas jest zamknięty. Urzędnicy nie mogą w nim pracować, bo... grunty na których stoi budynek są zanieczyszczone. To tylko jeden z przykładów. Na Woli, na dziesiątkach działek wykryto skażenia. Czasem jednak sprawy trafiają do prokuratury, inwestorzy są zmuszeni do zmian. Dotychczas w żadnym wypadku nie udało się jeszcze w pełni wyeliminować zagrożenia, a w tej dzielnicy cały czas się buduje i to na olbrzymią skalę.
Co należałoby zrobić, żeby sytuacja uległa poprawie? - Wiele elementów wymaga zmiany - mówi Anna Skubida, radna Woli, która tłumaczy, że urzędy najczęściej przerzucają się tymi sprawami. Nie do końca wiadomo, kto powinien się nimi zająć, dlatego na jakiekolwiek działanie trzeba czekać miesiącami. - Mówimy tutaj przede wszystkim o życiu i zdrowiu ludzi! Te sprawy powinny mieć priorytet - emocjonuje się Skubida. Tłumaczy, że w niektórych przypadkach normy są przekroczone nawet 700-krotnie. Wszystko ze względu na pofabryczny charakter Woli. Dawne zakłady pozostawiły zanieczyszczenia. Grunty wymagają remediacji, czyli specjalistycznego oczyszczenia. Jest to kosztowny zabieg i nie wszyscy inwestorzy się na niego decydują.
Problemem jest brak możliwości skutecznego nadzoru. - Pewne kompetencje zostały przyznane, ale instytucje nie chcą z nich skorzystać. Chociażby WIOŚ, jak sprawdzili nasi prawnicy, mogła w przypadku kilku inwestycji na Woli zrobić kontrolę i wydać zarządzenia obligujące do wprowadzenia konkretnych rozwiązań. Nic takiego się nie zadziało - tłumaczy Skubida.
Radna zaczęła działać ponad pół roku temu. Wtedy powstała mapa potencjalnych historycznych zanieczyszczeń gruntu na Woli. Mapa jest ogólnodostępna. Każdy też może poinformować radną o zagrożeniach, które po sprawdzeniu, zostaną tutaj dodane. - W międzyczasie dołożyliśmy kilka działek, wkrótce dodamy kolejne. Z mapy zagrożeń nie usunęliśmy żadnego punktu, bo nie mamy dowodu na tym, że coś się zmieniło - tłumaczy Skubida i wylicza przykłady, gdy wykonywano niewystarczające badania. - Coraz więcej mieszkańców pyta się o inwestycje w ich rejonie, czy tam była robiona remediacja i czy mogą spać spokojnie - dodaje.
Nadzieją na zmianę jest ustawa: "Prawo ochrony środowiska", która została uchwalona... dwa lata temu. W myśl zapisów będą powstawać rejestry gruntów skażonych. Problem w tym, że aż do września tego roku nikt nie napisał rozporządzenia. Teraz, nim przepisy zaczną obowiązywać, miną kolejne dwa lata. Tyle mają samorządy na stworzenie rejestru. Mimo wszystko, jest to światełko w tunelu.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?