Sklepikarz nie sprzeda alkoholu na kredyt

Rząd idzie na wojnę z właścicielami sklepów, którzy sprzedają alkohol nieletnim. Karani mają być nie tylko sprzedawcy, ale i dorośli pomagający w zakupie zakazanego towaru.

Nowelizacja ustawy antyalkoholowej przygotowana przez Ministerstwo Zdrowia czeka, aż przyjmie ją Rada Ministrów. Projekt wydłuży listę kar, jakie można nałożyć za nieprzestrzeganie warunków koncesji. Będzie ją można stracić i za dawanie alkohol na krechę, i za jego sprzedaż nieletnim lub pijanym (zabrania tego już obecne prawo). Nowe przepisy nałożą na sprzedawcę obowiązek legitymowania osób, co do których zachodzi podejrzenie, że są nieletnie, a chcą kupić napój alkoholowy. Jeżeli taki klient odmówi pokazania dowodu, sklepikarz nie będzie mógł mu sprzedać piwa, wina czy wódki. Za złamanie zakazu minimalna grzywna wyniesie 2,5 tys. złotych.

Właściciele małych sklepów obawiają się, że jeżeli rząd zaostrzy i tak restrykcyjne prawo, to wystarczy niewielki błąd, by doprowadzić ich do bankructwa. Bo jeśli np. policja lub straż miejska zrobi prowokację, albo na złość konkurencja podeśle im podstawionego "złego" klienta, to stracą koncesję, a dochody z alkoholu są poważną pozycją w zyskach.

O tym, jak bezwzględne jest prawo, przekonała się Marta O. z Rzeszowa, która prowadziła jeden ze sklepów sieci Żabka. Rok temu w jej sklepie mężczyzna kupił 10 butelek piwa. Nie zapłacił jednak gotówką, tylko zostawił dowód osobisty. Obiecał, że następnego dnia ureguluje dług. Mężczyzna już się jednak nie pojawił. Dlatego prowadząca Marta O. zawiadomiła policję. I to był jej błąd. Policjanci poinformowali o sprawie rzeszowski ratusz, bo usta- wa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi zakazuje sprzedaży trunków na kredyt. Urząd cofnął kobiecie zezwolenie na sprzedaż alkoholu. Sprawa trafiła do sądu administracyjnego. Marta O. przekonywała, że jej wina nie jest taka oczywista, bo w dniu gdy mężczyzna kupował piwo, nie było jej w sklepie (załatwiała sprawy w banku). Za ladą stała jej 14-letnia córka. Miała przestraszyć się aroganckiego mężczyzny.

Sąd przyjął te tłumaczenie jako okoliczność łagodzącą i niedawno nakazał urzędnikom jeszcze raz zbadać sprawę. Sąd uznał, że skoro dziewczyna jest nieletnia to wątpliwe, by zawarta przez nią transakcja była ważna.

Ten wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego nie neguje jednak zakazu handlu alkoholem na kredyt. I choć Marta O. wygrała, to marne dla niej pocieszenie. Sklep ma już innego właściciela. Wyrok powinien być przestrogą dla innych sklepikarzy. Zysk na piwie i winie możne wynieść ponad 20 proc, a na wódce kilkanaście. Jeszcze większy narzut jest w pubach, czy restauracjach (ok. %0725 proc. zysku).

W innych rejonach kraju zjawisko alkoholu na "zeszyt" nie istnieje, ale tylko oficjalnie.

- Mieliśmy trzech osobników sączących piwo na kreskę. Ale to już przeszłość, bo jeden umarł i zostawił 300 zł długu %07- mówi sprzedawczyni ze sklepiku w Limanowej.

Ale tam, gdzie sprzedawcy mają zaufanie do klientów, proceder kwitnie.

- Pewnie, że u nas dają na kreskę. Sam biorę. Ale nie mówi się o tym głośno - śmieje się Krzysiek z Pilzna na Pogórzu Ciężkowickim. Podobnie jest w całym kraju.

Dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzózka nie żałuje jednak sklepikarzy naruszających prawo:

- Z rynku eliminowani są ci, którzy nie potrafią handlować groźnym dla nieletnich towarem. Jak chcą, to mogą sprzedawać pietruszkę.