Skocznia narciarska w Warszawie? Radny Białołęki chce takiego obiektu w swojej dzielnicy

Budowa skoczni narciarskiej na warszawskiej Białołęce to pomysł tamtejszego radnego, Filipa Pelca. Przedstawiciel bezpartyjnej organizacji Wspólnota Samorządowa Gospodarność podzielił się swoim niecodziennym pomysłem w mediach społecznościowych. Radny zakomunikował, że projekt budowy skoczni narciarskiej na Białołęce zamierza zgłosić w ramach Budżetu Partycypacyjnego. - Byłaby to skocznia z punktem K10 i miniigielitą – zapowiada radny. Oznacza to, że ze względu na swoje niewielkie rozmiary skocznia byłaby tzw. skocznią nieklasyfikowaną, służącą wyłącznie do celów rekreacyjnych.

- Sprawdziłem, że tego typu skocznie istnieją w kilkunastu miastach w Polsce (nie tylko w górach). Jako dziecko marzyłem żeby zostać skoczkiem narciarskim, ale nigdy nie miałem okazji sprawdzić swoich umiejętności – napisał Pelc.

ZOBACZ TEŻ: Mało znane miejsca w Warszawie. Kość mamuta, 22-metrowa ulica i "drzewo butów"

Egzotyczny pomysł spotkał się zarówno z ciepłym przyjęciem, jak i krytyką mieszkańców Białołęki. Pod wpisem pojawiły się komentarze mówiące, że pomysł jest rewelacyjny i zasługuje na realizację. "Podpisuję się obiema! Zróbmy to!" - pisze pan Łukasz. Zdaniem innej internautki pomysł jest przesadzony i zamiast skoczni dzielnica powinna zbudować górkę do zjazdów na sankach dla dzieci. Nie zabrakło również postawy malkontenckiej, czyli "Ile mnie podatnika będzie kosztował ten pomysł rocznie?"

Nie wszyscy mieszkańcy Warszawy wiedzą, że w stolicy niegdyś stała już skocznia narciarska, na której to rozgrywano nawet Turniej Trzech Skoczni. Obiekt znajdował się na Mokotowie, przy ul. Czerniowieckiej i przetrwał pół wieku. O historii Skoczni "Skarpa" przeczytacie w naszym artykule: Kiedyś byla jednym z najnowocześniejszych obiektów. Dziś po "warszawskiej krokwi" nie ma śladu.