Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Artystyczny list gończy

MARCIN KAMIŃSKI
Słupska policja wraz z prokuraturą rozesłały listy gończe za parą słupskich artystów-performerów. Ścigani to Władysław Kaźmierczak i jego partnerka Ewa Rybska znani również na świecie.

Słupska policja wraz z prokuraturą rozesłały listy gończe za parą słupskich artystów-performerów. Ścigani to Władysław Kaźmierczak i jego partnerka Ewa Rybska znani również na świecie. Organa ścigania zarzucają im wyłudzenie publicznych pieniędzy. Ścigają ich listami, bo słupska policja nie jest w stanie zakończyć śledztwa w ich sprawie. Kaźmierczak, performer i były dyrektor Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej w Słupsku wraz z partnerką Ewą Rybską wyjechał do Anglii, prawdopodobnie na stałe. Występują tam jako obcokrajowcy.

O ich emigracji rozpisują się do dzisiaj serwisy internetowe poświęcone sztuce performance’u. Można przeczytać na stronie www.spam.art.pl m in. że „Władysław Kaźmierczak i Ewa Rybska wylądowali w Anglii. To pierwsi emigranci kulturowi IV RP. Nie wyjechali na saksy, za chlebem - wyjechali, by móc robić swoje - działać na rzecz sztuki i tworzyć sztukę. Wyrzuciła ich z Polski polityka prawicy, atmosfera nagonki ideologicznej na sztukę i ludzi sztuki w imię ideologii nacjonalistycznej i katolickiej”. Rybska i Kaźmierczak przebywali do niedawna w pobliżu Londynu w miasteczku Wellingborough. Stamtąd jeżdżą na występy po świecie, w tym do Polski. Ostatnio wystąpili w Bydgoszczy - nie jako artyści polscy lecz z Anglii. - Po 14 latach pracy w galerii w Słupsku zostaliśmy zmuszeni do rezygnacji z pracy i dalszej artystycznej aktywności w tym mieście - twierdzą na stronach internetowych. Tymczasem zdaniem prokuratury Władysław Kaźmierczak, były dyrektor Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej w Słupsku i Ewa Rybska, instruktorka oraz kuratorka wystaw, od września 1999 do maja 2005 roku jako funkcjonariusze publiczni przekroczyli swoje uprawnienia i wyłudzili publiczne pieniądze na szkodę galerii. Robili to niewłaściwie rozliczając swoje delegacje służbowe.


- Początkowo kwoty wyłudzeń wynosiły po około dwieście złotych, pod koniec okresu objętego zarzutami - po 900 czy 1200 złotych - wyjaśnia prokurator Renata Śniegocka-Krzaczek. - Artyści jeżdżąc z pokazami, podróżowali po kraju czy za granicę służbowym samochodem, ale rozliczali koszty jak za transport prywatnym autem.


Niestety mimo tych nadużyć nie można im postawić zarzutów. Dlatego też prokuratura postanowiła wydać za ściganymi Europejski Nakaz Aresztowania.


- Zwrócimy się do sądu o wydanie takiego nakazu - dodaje prokurator.


Pierwsze niepokojące sygnały, że w BGSW dzieje się coś niedobrego pojawiły się po kontroli Urzędu Marszałkowskiego, który współfinansuje galerię. Wtedy okazało się, że dyrektor dodatkowo zatrudniał pracowników na funkcyjnych stanowiskach związanych z działaniem galerii z naruszeniem przepisów ministerstwa kultury i sztuki (zatrudniał osoby bez kwalifikacji). Kontrola wytknęła dyrektorowi, że z publicznych pieniędzy finansował własną działalność artystyczną. Na koszt galerii miał kupić m.in. kuloodporną szybę za 300 zł, którą przestrzelił w ramach performance’u. Zniszczył też białe parasolki (po które specjalnie pojechał do Koszalina służbowym samochodem) i żarówki, które tłukł podczas występów.


od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto