MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Twarze słupskiej bezpieki

MARCIN KAMIŃSKI
Nie laniem w mordę ale inteligencją i wykształceniem zdobywali kontakty i współpracowników. Wystawę "Twarze słupskiej bezpieki" obejrzało już kilka tysięcy osób.
Nie laniem w mordę ale inteligencją i wykształceniem zdobywali kontakty i współpracowników. Wystawę "Twarze słupskiej bezpieki" obejrzało już kilka tysięcy osób. Kogo szukali? Znajomych twarzy z sąsiedztwa, ludzi, którzy próbowali pozyskać ich do współpracy, także sprawdzić czy nie ma ich na wystawie...




Na muzealnej wystawie, na kilkudziesięciu czarno-białych zdjęciach przedstawiono szefów SB w ówczesnym województwie słupskim. Wystawę zorganizował gdański Instytut Pamięci Narodowej. To słupska część serii wystaw prezentujących najważniejszych funkcjonariuszy SB w dużych miastach Polski. Czy warto pokazywać twarze, gdzie niektóre z nich były odpowiedzialne za ludzkie krzywdy? Wielu twierdzi, że tak, że należy ich wszystkich ujawnić. Jeszcze inni uważają, że nic to nie zmieni i nie warto rozgrzebywać zabliźnionych ran. Trzon słupskiej Służby Bezpieczenstwa stworzyli w mieście doświadczeni funkcjonariusze z Koszalina. Z czasem zaczęli pojawiać się słupszczanie. Oprócz zdjęć pojawiły się też biogramy, a także fragmenty opinii służbowych. Można się z nich dowiedzieć jaki przebieg służby miał dany oficer i czym się zajmował oraz jakie środowisko rozpracowywał i z jakimi efektami. Na wystawie można zobaczyć szefowi ich zastępców w: Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w latach 1945 - 1954, w Powiatowym Urzędu ds. Bezpieczeństwa w latach 1954-1956; szefów pionów bezpieczeństwa komend powiatowych MO w latach 1956-1975, komendantów wojewódzkich MO i ich zastępców ds. SB oraz naczelników wydziałów SB i ich zastępców w latach 1975-1990.



Wśród nazwisk można zobaczyć samych szefów: Edwarda Kasperskiego, Teodora Mańkowskiego czy Antoniego Kuracha. Na wystawie znalazły się twarze funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa nie tylko ze Słupska, ale także z Bytowa, Człuchowa, Lęborka, Miastka i Sławna.



- Patrząc na te twarze i życiorysy to wspomnienia wracają mimo że minęło tyle lat, żałuję, że ta wystawa jest tak późno - wspominała podczas otwarcia wystawy Jolanta Szczypińska, posłanka Prawa i Sprawiedliwość. - Powinna być otwarta 18 lat temu, kiedy powinna być przyjęta ustawa o dekomunizacji i o lustracji. Sprawiedliwości nie będzie dopóki ci kaci, te osoby, które tutaj są i były sprawcami wielu nieszczęść, tragedii i dramatów będą mieli się dobrze. Wielu z nich ma wysokie emerytury, większość z nich bardzo dobrze żyje, a wiele osób ich ofiar, które były inwigilowane są pozbawione zwykłych środków do życia.



- Prawdę trzeba pokazywać, nawet gdyby była najbardziej trudna i niewygodna. Ta wystawa to przestroga i mowa o naszej i nie tak znowu odleglej historii - dodaje Zbigniew Konwiński z Platformy Obywatelskiej.



Jedną ze znanych osób wywieszonych podczas wystawy jest Leszek Orkisz, prezes spółdzielni Dom nad Słupią i szef Stowarzyszenia Bezpieczny Region Słupski.


- Jak to jest zobaczyć "swoją gębę" na takiej wystawie?

- Wystawy nie zobaczę, bo mnie wcale nie interesuje. Po co mam oglądać ludzi, których znam? Pracowałem w sekcji szyfrów tzw. sekcji "A" czyli pionie technicznym. Znałem wszystkich, wszyscy mnie znali, bo byłem specjalistą w dziedzinie kryptografii io do moich obowiązków należało szkolenie calej kadry, nie tylko policyjnej ale i kilkaset osób cywilnych, choćby z urzędu wojewódzkiego, morskiego, banków, poczty itd.


- Takie trochę CIA niż SB...


- Tak. Jednak po 27 latach służby doszedłem do wniosku, że nie będę uczyć się nowego zawodu po przejściu do policji, bo nie przewidywano aby w dawnych województwach samodzielnej służby szyfrowej. Miałem do wyboru albo pójść do policji albo zwolnić się. Wybrałem tę drugą opcję, choć miałem wykształcenie, skończony wydział prawa na Uniwersytecie Gdańskim, gdzie moim wykładowcą był Lech Kaczyński mający pełną świadomość kogo naucza. To mu jednak nie przeszkadzało.





- Im też nie, bo sprawdzili sobie wcześniej kim byłem i stwierdzili, że potrzebowali osoby wykształconej. Ot co. Poza tym nie mam czego żałować, bo nikomu swoją pracą nie wyrządziłem żadnej krzywdy, wręcz na odwrót. Pomagałem jak tylko mogłem.


- Po otwarciu wystawy miał pan jakieś szczególne telefony, rozmowy?


- Nie, co najwyżej paru znajomych śmiało się z tego, bo znają mnie.
od 7 lat
Wideo

Wybory na Litwie - Miażdżące zwycięstwo obecnego prezydenta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto