85-letnia kobieta przez drogę krajową 74 w Jaksonku przechodziła codziennie rano i wieczorem. Wnuczka mieszka po przekątnej jej bramy, w zasadzie obie posesje dzieli szerokość drogi. A to niewiele, bo gdy mijają się dwa duże samochody, oba przezornie uciekają na symboliczne pobocze, żeby nie trącić się lusterkami.
Do wypadku doszło ok. 4 nad ranem. - Nie wiem, czemu jej się pomyliły pory... - Anna Sobierajska, córka pewnie zawsze będzie się nad tym zastanawiać. Ciężarowy DAF z naczepą jechał od Kielc. Kierowca, jak przyznał na miejscu wypadku rodzinie, myślał, że przemykający przez drogę cień to duży pies lub sarna. - Tu ją uderzył, tam ją znaleziono - Tadeusz Sobierajski pokazuje dwa miejsca, które dzieli kilkadziesiąt metrów. W drugą stronę poleciała saszetka - woreczek z pieniędzmi, które 85-latka zawsze nosiła przy sobie.
Rodzina zmarłej nie ma pretensji do kierowcy. Był trzeźwy, teraz i on będzie musiał sobie poradzić ze świadomością, że zabił człowieka. Dla pani Anny i pana Tadeusza śmierć matki i teściowej to skutek wieloletnich zaniedbań związanych z oświetleniem krajowej 74 i brakiem chodników, co już leży po stronie gminy Aleksandrów.
- To w Jaksonku jest największy ruch, inne poboczne miejscowości nie mają takiego ruchu, ale mają chodniki - mówi pani Anna. - Na 2014 rok przewidziane jest wykonanie nawet chodnika w Niewierszynie, ale u nas ani słychu, ani dychu - dodaje pan Tadeusz.
Ludziom trudno się dziwić. Ruch we wsi jest jak w mieście, przy czym tam auta często respektują ograniczenia prędkości i nie ma tirów. Tu rzadko który samochód jedzie zgodne z przepisami 50 km na godz. Jak ktoś idzie poboczem, to tylko trąbią.- Do tego u nas droga jest węższa niż np. w Sulejowie, dzieciom trzeba tłumaczyć, żeby jak idą poboczem, szły przy samym rowie - mówi Beata Ząbecka, mieszkanka Jaksonka.
Droga, jak pokazuje Tadeusz Sobierajski, kiedyś była ciut szersza. - Ile się naprosiliśmy, żeby zadaszyli przystanek, udało się, ale przecież mogli zrobić też zatoczkę - podkreśla pani Anna.
Pan Tadeusz jest zdeterminowany w swoich działaniach. - Nie odpuszczę, od tylu lat walczymy i o światła, i o chodnik - mówi już po wizycie w urzędzie gminy.
Paweł Mamrot, zastępca wójta Aleksandrowa jest świadomy, że mieszkańcy Jaksonka czekają już długo. Nawet za długo, ale jak podkreśla, ponieważ to droga krajowa, urząd gminy jest bezsilny. - Kwestia chodników w Jaksonku ciągnie się chyba od zawsze - mówi Mamrot i wylicza zabiegi urzędników z Aleksandrowa, żeby zapewnić mieszkańcom oczekiwane bezpieczeństwo: były pisma, zbieranie podpisów, petycje i wystąpienia do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. W odpowiedzi przychodziły obietnice. Nawet ostatnia decyzja GDDKiA, choć na pierwszy rzut oka jest optymistyczna, to na ostatnie zdanie już nie.
- Pismo dostaliśmy 8 stycznia. GDDKiA pisze, że na ten rok jest zaplanowane przygotowanie dokumentacji wykonania chodników, a na 2015 rok ich budowa. Ale na końcu pisze, że nasze zadanie jest na 280. pozycji, co może oznaczać, że przy braku środków może zostać przesunięte w czasie... Ale będziemy zabiegać - deklaruje wicewójt.
Wypadek na Obwodnicy Trójmiasta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?