18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Soczi 2014. Kamil Stoch: moją maskotką jest obrączka

Redakcja
Soczi 2014. Kamil Stoch: moją maskotką jest obrączka
Soczi 2014. Kamil Stoch: moją maskotką jest obrączka fot. Andrzej Banaś/Polskapresse
Soczi 2014. Kamil Stoch choć wygrał ostatnie zawody Pucharu Świata przed igrzyskami, nie czuje się liderem naszej reprezentacji w skokach. Stoch, przymierzany przez dziennikarzy do medalu, podchodzi do tych informacji z "olimpijskim spokojem".

Soczi 2014. Kamil Stoch: moją maskotką jest obrączka

Będą to Pana trzecie zimowe igrzyska. Jak Pan wspomina poprzednie?
Do Turynu (2006) pojechałem jako 18-latek, to były dopiero początki mojej kariery. Wypadłem średnio, bo tak trzeba nazwać 16. i 26. miejsca w konkursach indywidualnych. W drużynie z Adamem Małyszem zajęliśmy niezłe piąte miejsce. Olimpiada w Vancouver (2010) to było kolejne zbieranie doświadczeń. Byłem 14. na dużej skoczni, przyznaję, że liczyłem na więcej. I na wyższe niż szóste miejsce w drużynie. W Kanadzie byłem pod wrażeniem osiągnięć Simona Ammanna i Adama Małysza.

Czytaj także: Soczi 2014. Stoch dwa razy wygrywa w Willingen. Fortuna spokojny

Teraz do Soczi jedzie Pan jako lider zespołu. Jak się Pan widzi w nowej roli?
Wcale nie czuję się liderem. Jestem częścią drużyny. Nie jestem, jak dawniej bywało z Adamem Małyszem, osamotniony, bo mamy naprawdę bardzo mocny team. Na dobry wynik stać każdego z kolegów. To sprawia, że nie czuję presji. Mnie się nie uda, może mnie zastąpić kolega.

Agencja Infostrada Sports twierdzi, że Polska zdobędzie na igrzyskach cztery medale, dla Pana dziennikarze rezerwują złoty na dużej skoczni. Co Pan na to?
Do takich prognoz pochodzę z olimpijskim spokojem, z dystansem. Nie będę ukrywał - jadę walczyć o medal. Ale za zasługi się go nie otrzymuje, nie ma dzisiaj żadnego znaczenia, że jestem mistrzem świata z Val di Fiemme. Pocztą medalu nie dostanę. Muszę go sobie wywalczyć na skoczni. Na pewno w ostatnich latach wzmocniłem się psychicznie, zwycięstwa w konkursach o Puchar Świata, złoty medal z Val di Fiemme dodały mi pewności siebie. Głupio byłoby, gdybym mówił, że będzie mnie satysfakcjonowało miejsce w pierwszej dziesiątce.

Ale nie stawiam wszystkiego na jedną kartę. Jak Bóg da, będzie medal, jak nie - to poczekam. Na olimpiadzie w Soczi nie kończy się świat. Będą kolejne zimowe igrzyska, mam nadzieję, że wystartuję za cztery lata, za osiem, a może nawet w kolejnych olimpijskich zawodach. Z podziwem patrzę na 41-letniego Noriakiego Kasaiego. To fenomen!

Cały wywiad w serwisie Polskatimes.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto