Stargardzianie uważajcie na domokrążców

Ostatnio mężczyźni, powołując się na miejscowe koło skupiające osoby niepełnosprawne, byli na osiedlu Hallera. Oferowali tam ręcznie robione kartki świąteczne. Zapewniali, że wykonywały je osoby niepełnosprawne. Mieli identyfikatory z danymi i zdjęciem. Jedną z osób, do których zapukali, jest Krzysztof Hoffa.– Młody mężczyzna powiedział, że sprzedaje cegiełki, a pieniądze przeznacza na rzecz stowarzyszenia osób z upośledzeniem umysłowym – opowiada pan Krzysztof. – Zaoferował mi kartki świąteczne. Należę do tego stowarzyszenia i nic o tej akcji nie słyszałem. Powiedziałem mu to, ale nie dał się zbić z tropu. Dalej upierał się, że reprezentuje stargardzkie koło. Zostawił mi kartkę za darmo i poszedł dalej. Przewodniczący stargardzkiego koła Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym jest zbulwersowany sytuacją.– Słów brakuje, by określić te haniebne praktyki – komentuje Kazimierz Nowicki. – Nigdy nie sprzedawaliśmy po domach kartek. To nie są osoby z naszego polecenia. Na odwrocie świątecznych kart są imiona i nazwiska osób, które je rzekomo wykonały. – Żadnego z nazwisk, które na nich widziałem nie kojarzę, a przecież sporo uczestników warsztatów terapii zajęciowej dobrze znam – dodaje Krzysztof Hoffa.O mężczyznach, którzy oferują po domach świąteczne kartki wie policja.– Legitymowaliśmy osoby sprzedające kartki na święta – mówi Krzysztof Orzechowski z Powiatowej Komendy Policji w Stargardzie. – Miały zezwolenia, identyfikatory. Reprezentowały jakąś fundację. Możliwe jest jednak, że ktoś próbuje się pod stargardzkie koło podszywać. Do nas takie sygnały nie dotarły. Apelujemy zatem do mieszkańców, by otwierając drzwi nieznajomym, zawsze mieli się na baczności.