Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stewardessa: Z przypadkami medycznymi często musimy radzić sobie sami [Rozmowa NaM]

Redakcja
Stewardessa: Z przypadkami medycznymi często musimy radzić sobie sami
Stewardessa: Z przypadkami medycznymi często musimy radzić sobie sami archiwum Kamili Sypniewskiej
Wielu pasażerów myśli, że to po prostu podniebne kelnerki, a ich praca to nieustający urlop. Podróże do Azji, Ameryki Południowej, Stanów Zjednoczonych. Tylko pozazdrościć! Tymczasem to trudna i naprawdę odpowiedzialna praca. - Lotnictwo zabiera mnóstwo czasu prywatnego. Wiele dni spędzamy z dala od rodziny, latamy w czasie urodzin, imienin czy świąt. Coś nas jednak ciągnie, żeby do tego samolotu wejść - mówi Kamila Sypniewska, stewardessa Polskich Linii Lotniczych LOT.

Jak to się stało, że po studiach dziennikarskich zdecydowałaś się zostać stewardessą?
Mam rodzinę lotniczą, mój dziadek jest pilotem i mam też przyjaciół, którzy latają, więc zawsze gdzieś z boku było to latanie. Przyszedł taki czas w moim życiu, że stwierdziłam, że może i ja powinnam spróbować. To było mniej więcej dwa lata temu. Odeszłam z jednej pracy, studiowałam na Akademii Leona Koźmińskiego i poczułam chęć latania.

Robisz jeszcze coś innego?
Nie mam czasu, od marca 2016 roku jestem już pełnoetatową stewardessą. Wcześniej studiowałam i pracowałam w innej linii, czarterowej, ale odkąd pracuję w LOT-cie, mam cały etat.

Jak wygląda pełnoetatowa praca u stewardessy?
Wiele zależy od tego, w jakich samolotach się lata i na jakich trasach. Zwykle wygląda to tak, że dostajemy z góry grafik na cały miesiąc mniej więcej dwa tygodnie wcześniej. Maksymalnie w ciągu miesiąca możemy pracować 100 godzin. Bardzo restrykcyjne jest prawo dotyczące tego, w jakich porach możemy pracować, ile czasu przerwy potrzebujemy między lotami i ile czasu możemy być w powietrzu. Poświęcamy na to bardzo dużo czasu. 100 godzin od oderwania się kół od podłoża do przyziemienia. Często więc większość tego czasu spędzamy na obowiązkach, które mamy do zrealizowania na ziemi.

Na jakich trasach Ty latasz?
Trasy zależą od tego, jakimi typami samolotów się lata. Ja latam na trzech typach Embraerów i na Dreamlinerze. W związku z tym latam po Europie, również na lotach krajowych, a także na lotach transatlantyckich, czyli głównie Ameryka Północna i Azja.

W jakich krajach byłaś do tej pory dzięki temu, że jesteś stewardessą?
Na krótszych dystansach w Europie bardzo rzadko wychodzimy z samolotu i rzadko mamy czas na zwiedzanie. Na trasach transatlantyckich zdarza się to częściej, ale też nie zawsze. Mamy przerwę, jedziemy do hotelu, ale naszym priorytetem jest to, żeby przygotować się na kolejny rejs i żeby odpocząć. Nasza praca polega przede wszystkim na zapewnieniu pasażerom bezpieczeństwa w czasie lotu, więc musimy być wypoczęci. Czasami jednak mamy czas, żeby pozwiedzać. Ja byłam w Stanach Zjednoczonych w Nowym Jorku i Chicago, poza tym w Kanadzie w Toronto, Pekin zwiedzałam prywatnie, ale poleciałam dlatego, że dzięki byciu stewardessą miałam taką możliwość. Byłam też w kilku miastach w Europie np. w Sofii.

A jeśli już macie czas wolny, to ile? Dobę czy więcej?
Bardzo różnie. W zależności od tego, ile trwał lot. Po drugie wynika to z tego, że nasza przerwa jest narzucona przez grafik. W sezonie wakacyjnym, kiedy jest bardzo dużo lotów, przerwy są ograniczone do minimum, żebyśmy mogli wykonywać więcej lotów, bo jest na nie zapotrzebowanie.

Co trzeba zrobić, żeby zostać stewardessą? Miałam koleżankę, która chciała być stewardessą, więc poszła do szkoły lotniczej do Dęblina, ale to chyba nie jest konieczne?
Większość linii wymaga przynajmniej zdanej matury, czasami rozpoczęcia lub ukończenia studiów wyższych z różnych dziedzin. Szkoła w Dęblinie ukierunkowana jest bardziej na pilotaż. Droga do zostania stewardessą zaczyna się od rekrutacji, które najczęściej odbywają się wiosną, czyli przed sezonem wakacyjnym. Trzeba rozróżnić, że są rekrutacje dla załóg doświadczonych i niedoświadczonych. Kursy dla osób, które nie mają żadnego doświadczenia, trwają około miesiąca, a dla osób z doświadczeniem nieco krócej. Sprawdzana jest znajomość języka, przygotowanie mentalne i ogólne obycie. Potem, po przejściu tego etapu, jest kurs teoretyczny, który kończy się egzaminami teoretycznymi. Jeśli je zdamy, przenosimy się na symulator i ćwiczymy teorię w praktyce, a później przystępujemy do egzaminu. Jeśli zdamy również ten egzamin, bierzemy udział w lotach dopuszczających z instruktorem. Podczas pierwszego lotu jesteśmy obserwowani, możemy jeszcze zadawać pytania i możemy liczyć na pomoc. Podczas rejsu każdy z nas ma przypisaną pozycję, która jest bardzo szczegółowo rozpisana. Za każdym razem może to być różna pozycja, nie zawsze przydzielana jest nam ta sama. Więc podczas lotu dopuszczającego na takiej pozycji są dwie osoby. Później, podczas lotu egzaminacyjnego, sami wypełniamy obowiązki na danej pozycji, a instruktor nas obserwuje i ocenia, jeśli jeszcze zdarzą się sytuacje, które wymagają dodatkowych uwag. Po zdaniu tego egzaminu możemy zacząć latać „samodzielnie”. Załoga składa się z pilotów i załogi pokładowej, czyli stewardess i stewardów i latamy na pozycjach, które są nam przydzielone.

Ile czasu mija więc od lotów z instruktorem do lotów samodzielnych?
Zależy od linii. Zwykle z góry jest ustalone, że loty obserwacyjne są dwa lub jeden, a potem zdajemy egzamin i latamy sami. Wszystko jest indywidualnie ustalane, inaczej może być w Europie, a inaczej w krajach arabskich lub liniach czarterowych. Te ostatnie przyjmują na sezon bardzo dużo i im zależy na tym, żeby szybciej je zrekrutować i przygotować do pracy.

Czytaj też: Autorka Projektu Egoistka: Nie jestem zołzą!

Jakie szkolenia przechodzicie?
Przede wszystkim takie z zakresu bezpieczeństwa. Szkolenie medyczne, z przewozu materiałów niebezpiecznych, są też szkolenia z ogólnego prawa lotniczego, z procedur ogólnych i awaryjnych. Dowiadujemy się, jak korzystać ze sprzętu awaryjnego, jak powinna wyglądać komunikacja załogi, więc tego jest naprawdę sporo. Oprócz tego mamy też oczywiście szkolenia z serwisu i z tzw. groomingu, czyli tego, jak mamy wyglądać podczas lotu, a także z kultury danych krajów, do których latamy. Jeśli chodzi o te najważniejsze szkolenia z zakresu bezpieczeństwa, one muszą być odświeżane. Co roku mamy obowiązek odnowić certyfikaty z tych szkoleń. Porównuję to trochę z egzaminami na prawo jazdy. Nie jest tak, że jak latamy jednym samolotem, to możemy już latać wszystkimi. Na każdy typ samolotu są inne uprawnienia.

Zdarzyły Ci się jakieś niebezpieczne lub nieprzyjemne sytuacje? Na przykład agresywny pasażer?
Zdarzają się różne sytuacje, których nie przewidzimy na ziemi. Jesteśmy sprawdzani także pod tym kątem, abyśmy zawsze spokojnie reagowali nawet nieprzyjemne sytuacje. Staramy się cierpliwie tłumaczyć pasażerom sytuację. Bardzo rzadko zdarza się, żeby pasażerowie byli naprawdę nieprzyjemni. Takimi sytuacjami nieprzewidywalnymi i najbardziej odstępującymi od normy są przypadki medyczne, z którymi musimy sobie radzić. Czasami pomaga nam w tym lekarz, jeśli jest na pokładzie, a czasem udzielamy pomocy sami. Jesteśmy do tego wyszkoleni i staramy się to robić najlepiej, jak potrafimy. Personel pokładowy jest tak podzielony, abyśmy wszyscy mogli się wzajemnie uzupełniać.

Teraz pracujesz w polskich liniach, więc załoga złożona jest z Polaków, ale kiedy pracowałaś w liniach czarterowych, personel składał się też z obcokrajowców? Wynikały w związku z tym jakieś nieporozumienia? Komunikacyjne na przykład?
Właśnie dlatego mamy te szkolenia z komunikacji załogi, aby wykluczyć lub zmniejszyć do minimum występowanie takich sytuacji. Chodzi o to, aby różnice językowe, kulturowe czy wiekowe nie przeszkadzały nam w pracy i nigdy nie zdarzyło mi się żadne wynikające z tych różnic nieporozumienie. Mamy wyuczone na pamięć komendy, nie tylko w sytuacjach awaryjnych, i one ułatwiają nam komunikację.

Nie masz niepokojących myśli przed wejściem na pokład? Relaksujesz się jakoś przed lotem?
Ja mam taką myśl i mam nadzieję, że większość moich koleżanek i kolegów też, że idę po prostu do pracy. Skupiamy się na tym, żeby dbać o bezpieczeństwo i dobrą atmosferę w czasie rejsu. Zazwyczaj osoby pracujące w lotnictwie są pasjonatami, którzy nie wyobrażają sobie życia bez tego. Lotnictwo zabiera mnóstwo czasu prywatnego. Wiele dni spędzamy z dala od rodziny, latamy w czasie urodzin, imienin czy świąt. Coś nas jednak ciągnie, żeby do tego samolotu wejść (śmiech).

Mówisz, że waszą rolą jest przede wszystkim dbanie o bezpieczeństwo. A jednak sporo osób nadal traktuje was jak kelnerki...
Na szczęście ten mit się zmienia, pewnie po części dlatego, że coraz częściej pojawiamy się w mediach. Są opisywane sytuacje, podczas których załoga pokładowa prawidłowo zareagowała i szybko i skutecznie rozwiązała problem. Natomiast rzeczywiście na bezpiecznym rejsie jesteśmy widziani głównie podczas serwisu. Bardzo się z tego cieszę i wszystkim osobom pracującym w moim zawodzie życzę, aby faktycznie musiały się przejmować tylko serwisem, a nie sytuacjami awaryjnymi.
My do swojej pracy podchodzimy bardzo poważnie. Przed każdym rejsem mamy spotkanie, czyli tzw. briefing, na którym omawiamy szczegóły rejsu, jaka będzie pogoda i jak mamy reagować. To są rzeczy, których pasażerowie nie widzą na co dzień.

Macie w trakcie lotu kontakt z pilotami w kokpicie?
Oczywiście. Mamy ciągły kontakt przez telefon pokładowy. Mamy także dostęp do kabiny pilotów i jeżeli jest taka potrzeba, to tam wchodzimy. Piloci w czasie rejsu także muszą jeść (śmiech). Więc zdarza się, że i im podajemy jedzenie. Jeżeli są zapinane pasy w kabinie pasażerskiej i są turbulencje, to często piloci dzwonią i informują nas o sile turbulencji i jak długo będą trwać. Przekazują nam też zalecenia co do serwisu w tym czasie, czy mamy go w jakiś sposób zmodyfikować. Współpraca cały czas jest i to działa w obie strony.

Zastanawiające więc jest, że większość w tym zawodzie stanowią kobiety. A przecież czasami trzeba sięgnąć gdzieś wysoko czy podnieść coś ciężkiego
Ten trend się odmienia z czego jesteśmy bardzo zadowolone, bo na pewno przyjemnie lata się w takich mieszanych załogach. Warto pamiętać o tym, że pierwszymi stewardessami były pielęgniarki i od tego wszystko się zaczęło. Zawód ten był więc traktowany jako typowo kobiecy, ale tak jak wspominałam, to się zmienia.

A czy w trakcie długiego lotu macie okazję, aby odpocząć? Jest jakieś miejsce, w którym możecie się zrelaksować?
Długie rejsy składają się zwykle z kilku serwisów. Po wykonaniu tego pierwszego załoga dzieli się na podgrupy i jedna podgrupa dyżuruje, a druga może odpocząć. W Dreamlinerze jest takie miejsce z tyłu samolotu, nazywa się OFAR, gdzie możemy się położyć i chwilę odetchnąć. To ułatwia nam pracę, bo przed drugim serwisem cała załoga ma czas żeby odpocząć. Zwłaszcza, że musimy radzić sobie też ze zmianą stref czasowych. Nie wspomniałam o tym wcześniej, ale na pewnym etapie rekrutacji musimy też przejść badania medyczne: dróg oddechowych, serca czy stomatologiczne. Człowiek w pełni sił, który ma predyspozycje do podróży i daje sobie radę w różnych warunkach, potrafi się do tego przystosować. Po dłuższych rejsach mamy chwilę czasu, aby odpocząć w domu. Dlatego tak ważne jest dbanie o zdrowie i o kondycję fizyczną. Linie lotnicze coraz częściej znoszą limit wieku, do którego można pracować w tej branży. W Stanach Zjednoczonych granica wieku jest coraz bardziej przesuwana. O ile ktoś daje radę zdrowotnie, może pracować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto